RegionalneWarszawaWarszawa. Oskarżony: skoro Jaroszewicz był torturowany, to ktoś to musiał zrobić

Warszawa. Oskarżony: skoro Jaroszewicz był torturowany, to ktoś to musiał zrobić

Warszawa. Przed sądem zeznawał oskarżony w sprawie zabójstwa b. premiera Dariusz S.
Warszawa. Przed sądem zeznawał oskarżony w sprawie zabójstwa b. premiera Dariusz S.
Źródło zdjęć: © East News
27.04.2021 18:51

Oskarżony w sprawie zabójstwa b. premiera Dariusz S. stwierdził przed sądem, że "skoro Piotr Jaroszewicz był torturowany, a myśmy czegoś takiego nie robili, to ktoś to musiał zrobić". Jego zdaniem, ktoś mógł wejść do willi Jaroszewiczów już po napadzie rabunkowym, w którym uczestniczył.

Dariusz S. to jeden z członków tzw. gangu karateków, który w latach 90-tych dokonał kilkudziesięciu napadów rabunkowych. Wraz z dwoma innymi członkami gangu - Robertem S. oraz Marcinem B. - jest oskarżony w procesie dotyczącym zabójstwa b. premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony, który ruszył przed Sądem Okręgowym w Warszawie w sierpniu ub.r.

Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu zabójstwa. "Ale na pewno mnie za to skażecie, bo tu się przychodzi po wyrok, a nie po sprawiedliwość" - dodał, zwracając się do składu sędziowskiego.

Warszawa. Oskarżony obejrzał program telewizyjny

Jednym z wątków poruszanych podczas procesu jest to, czy po napadzie na willę Jaroszewiczów S. w jakiś sposób interesował się tą sprawą. Z jego dotychczasowych wyjaśnień wynika, że starał się tego nie robić. "To był zbyt duży ciężar psychiczny dla mnie" - tłumaczył na jednej z rozpraw w lutym.

Mężczyzna jednocześnie wskazywał jednak, że - przebywając już w areszcie śledczym w Krakowie - obejrzał program telewizyjny poświęcony tej zbrodni. Na wtorkowej rozprawie poruszono kwestię listu, który niedługo potem S. wysłał do prokuratora, informując w nim, że ma do przekazania "bardzo ważne informacje". W liście S. napisał również: "Myślę, że R.S. nie zabił P.J.".

"Nie wiem, co znaczy R.S." - mówił najpierw we wtorek Dariusz S. Potem dodał jednak, że "można domyślić się", że chodzi o Roberta S., czyli głównego oskarżonego w sprawie zabójstwa.

Dariusz S. doprecyzował, że obejrzany przez niego program dotyczący zabójstwa Jaroszewiczów był dokumentem dziennikarza Tomasza Sekielskiego. Jak mówił, wynikało z niego m.in., że przed śmiercią Jaroszewicz był torturowany, a na miejscu zbrodni było dużo ludzi, którzy mogli zacierać ślady. Wskazywał też na zeznania występującego w programie świadka, który mówił, że widział ludzi "grzebiących w studzience telekomunikacyjnej".

Warszawa. "Ktoś mógł nas obserwować"

Podkreślając, że mowa o "spekulacjach", S. tłumaczył, że po obejrzeniu tego programu doszedł do wniosku, że być może - po tym, jak on i dwaj pozostali współoskarżeni opuścili willę Jaroszewiczów - był tam ktoś jeszcze. "Ktoś mógł nas obserwować" - dodał. Podkreślił przy tym, że na temat śmierci Jaroszewiczów nie czytał żadnych książek ani publikacji, a jedynie "raz czy dwa razy" obejrzał wspomniany program, ponieważ ktoś z osadzonych akurat go włączył.

"Skoro Piotr Jaroszewicz był torturowany i przypalany papierosami, a myśmy czegoś takiego nie robili, to ktoś to musiał zrobić - to jedyne wytłumaczenie" - stwierdził. "Jeżeli ten program był obiektywny (...), to znaczy, że (...) po naszym wyjściu on jeszcze żył i ktoś tę sprawę zakończył, taki był mój wniosek" - dodał.

S. podkreślił jednocześnie, że nie zapoznawał się z materiałami śledztwa w tej sprawie, ponieważ "nie interesowało go to". Powtórzył, że nie przyznaje się do zarzutu zabójstwa. "Ale na pewno mnie za to skażecie, bo tu się przychodzi po wyrok, a nie po sprawiedliwość" - powiedział.

Prokuratura zarzuciła oskarżonym napad rabunkowy na posesję Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji w warszawskim Aninie w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r., podczas którego mieli wspólnie zamordować Piotra Jaroszewicza, zaś Robert S. miał zabić Alicję Solską-Jaroszewicz. Robertowi S. zarzucono również zabójstwo małżeństwa S. w 1991 r. w Gdyni oraz usiłowanie zabójstwa mężczyzny w Izabelinie w 1993 r. Grozi im kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także