Około godz. 17 pogotowie ze Śródmieścia dostało zgłoszenie, że na ul. Grochowskiej 117 leży kobieta, która oddycha, ale nic nie mówi.
- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, zapytałem świadków zdarzenia, co się dzieje. Usłyszałem: "chyba k… widzisz". Przeprowadziliśmy wywiad i wykonaliśmy wstępne badanie poszkodowanej. Okazało się, że wszystkie parametry są w normie, a pani nic poważnego się nie dzieje. Zgłaszała tylko nudności i jeden incydent wymiotny kilka godzin wcześniej. Nie była wychłodzona i nie kwalifikowała się do tego, żeby ją zabrać do szpitala - opowiedział "Super Expressowi" pan Marek, kierownik zespołu.
Kiedy ratownicy oznajmili, że nie zabiorą 70-latki do szpitala, zaczęła się awantura z osobami, które wezwały pomoc. Ratownicy poinformowali, że pani nic nie jest. Zaproponowali, że powiadomią straż miejską, żeby zabrała ją do noclegowni.
Obostrzenia co najmniej do kwietnia? Poseł Zjednoczonej Prawicy: tak się za długo nie da funkcjonować
- Wtedy grupka osób stała się agresywna. Pluto na nas, kopano po ambulansie i obrażano – dodaje ratownik. Po kilkunastu minutach zjawiła się straż miejska i zabrała bezdomną do noclegowni.
Dyrekcja pogotowia zastanawiała się, czy nie złożyć w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. -  Sprawa jest analizowana przez dział prawny pogotowia i mamy zamiar wystąpić w tej sprawie do prokuratury - mówi dziennikowi Karol Bielski, dyrektor pogotowia.
Źródło: "Super Express"