Warszawa. Mobbing w stołecznym ratuszu. Wielkość biustu matki karmiącej
"Niemożliwe, że z tak małym biustem karmi pani dziecko" - takie zdanie paść miało podczas zebrania zespołu pracowników Centrum Obsługi Podatnika w Warszawie. Prezydent Rafał Trzaskowski zapowiedział kontrolę. Dlaczego tak późno? Wawalove zna stanowisko ratusza w tej sprawie.
O skandalicznych zachowaniach, do jakich doszło w jednostce podległej warszawskiemu Urzędowi Miejskiemu, doniosło Radio ZET. W obecności pracownic i pracowników Centrum Obsługi Podatnika, podczas służbowego spotkania, kierownictwo jednostki urzędu komentowało zasadność wcześniejszych wyjść kobiet z pracy w celu nakarmienia niemowlęcia.
Jak ustalił reporter radia, przełożony odważył się na komentarz dotyczący rozmiarów biustu kilku pracownic, będących w trakcie wychowywania bardzo małych dzieci, karmionych jeszcze piersią. Podał w wątpliwość jej prawo do wcześniejszego wyjścia z pracy. Przepisy są tu przejrzyste - każda kobieta, która wychowuje maleńkie dziecko, ma możliwość skorzystania z takiego prawa w związku z karmieniem piersią.
Warszawa. Skargi na mobbing w stołecznym ratuszu. Wielkość biustu matki karmiącej
"Zostałyśmy zaproszone wraz z bezpośrednim przełożonym do gabinetu w celu wyjaśnienia harmonogramu naszej pracy związanego z karmieniem naszych dzieci. Wyjaśnienie to polegało na ocenie - w obecności kilkunastu osób, w tym dyrekcji oraz przełożonych płci męskiej - naszych wymiarów biustu, gdzie jedna z nas usłyszała ironiczną uwagę" - opisują w mejlu pracownice centrum. I skarżą się, że jedna z pań usłyszała komentarz, że to niemożliwe, by kobieta z tak małymi piersiami karmiła dziecko.
Było to, jak podnoszą autorki listu, skwitowane śmiechem niektórych obecnych przy rozmowie osób. A dokumenty medyczne, poświadczające aktualną sytuację pań poddawane były w wątpliwość. "Zaskoczyło nas, że przełożeni pełnili również rolę biegłego lekarza, oceniając nasze zaświadczenia lekarskie pod względem prawdziwości" - dodają pracownice w skardze.
"Do dnia dzisiejszego nie potrafimy się pogodzić z tym jak zostałyśmy potraktowane, a wręcz poniżone przez naszych przełożonych. U wielu z nas nastąpiło obniżenie poczucia własnej wartości, czujemy się gorsze i odbiło się to na naszym życiu rodzinnym" - uzasadniają konieczność domagania się interwencji urzędu w tej mobbingowej sprawie.
Warszawa. Mobbing w ratuszu. Wielkość biustu matki karmiącej. Sprawa pod dywan? Nie!
Do kontrowersyjnej rozmowy z karmiącymi pracownicami i poniżającej wypowiedzi przełożonego miało dojść w Centrum Obsługi Podatnika Urzędu Miasta na przełomie marca i kwietnia tego roku. Reporter radia dotarł do anonimowego maila, wysłanego do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego i do działu kadr.
- Zarządziłem kontrolę w COP, będą podejmowane wkrótce decyzje personalne - obiecuje prezydent Rafał Trzaskowski. I zapowiada, że sprawa zostanie dokładnie zbadana. - Zawsze, jeżeli udowodniony jest jakikolwiek mobbing, to podejmujemy twarde decyzje. We wszystkich spółkach, którymi zarządzam, w ratuszu, w dzielnicach pracuje ponad 25 tysięcy osób, więc ja nie wykluczam, że tego typu sytuacje mogą mieć miejsce. Po to mamy procedury kontrolne - wyjaśnia Trzaskowski.
Prezydent obiecuje działania, jednak to, że sprawa utknęła na kilka miesięcy w trybach urzędowej machiny, wydaje się niepokojące. Jeszcze przed wakacjami próby wyjaśnienia sprawy zostały porzucone.
- To nie tak, że nic nie zostało zrobione. Podjęte były działające, mimo iż w sprawach zgłaszanych anonimowo formalnie procedura nie jest wdrażana. Osoby, które to zgłosiły, wydawały się usatysfakcjonowane, ponieważ przysłały mailowe podziękowanie do biura kadr - tłumaczy WawaLove rzeczniczka ratusza, Monika Beuth-Lutyk.
I relacjonuje przebieg zdarzeń w konsekwencji otrzymanego przez kadry anonimowego maila z adresu zewnętrznego, bez treści i bez załącznika, a jedynie z niepokojącym tytułem "pokrzywdzone przez COP". - Dyrektor od razu podjęła działania wyjaśniające. Poprosiła autorki o dołączenie treści, aby dowiedzieć się, o co chodzi. W odpowiedzi otrzymała treść maila, którą relacjonuje radio Zet. Po lekturze dyrektorka kadr zdecydowała się na przeprowadzenie niezwłocznej rozmowy z dyrektorką COP. Odbyła się ona 30 kwietnia - porządkuje Monika Beuth-Lutyk.
Pani dyrektor zadeklarować miała, że podobne zdarzenia nie będą już miały miejsca. Mamy z COP otrzymały przeprosiny. W mailu zwrotnym podziękowały za zajęcie się sprawą. - Do chwili obecnej nie otrzymywaliśmy innych niepokojących sygnałów w tej sprawie - zapewnia rzeczniczka.
I wyjaśnia, że ta sprawa wypłynęła ponownie przy okazji kontroli w sprawie opóźnienia w wydawanych decyzjach o wymiarze podatku o nieruchomości. Na nieprawidłowości w sprawach podatkowych, należących do kompetencji COP, skarżyli się mieszkańcy, którzy nie otrzymali na czas rozliczeń z urzędu.
- Pracownice COP wróciły do tego wydarzenia z wiosny prawdopodobnie dlatego, że dyrektorka COP nie przeprosiła ich tak, jak powinna była to zrobić. Dyrektorka zrezygnowała z funkcji i przechodzi na emeryturę - dodaje pani rzecznik.