Warszawa. Jak uratować stuletni park przed deweloperem
To klinczowa sytuacja. Społeczna inicjatywa Ratujmy park SGGW nie chce jeszcze składać broni, choć deweloper, mający w rękach prawny tytuł do terenu, zapowiada, że jeśli inwestycja do skutku nie dojdzie, będzie żądał wielomilionowego odszkodowania.
28.04.2020 18:56
Miejsce, które jest powodem tej patowego etapu sporu, to zabytkowy park przy Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego na Mokotowie. O ten teren toczy się nierówny spór. Większą siłę przebicia ma w nim tymczasem, jak na ogół, biznes. Głos bojowników o niekwestionowane wartości dla miasta, ludzi i natury to ledwie szept, niesiony przez sieć.
O problemie obszernie opowiada miesięcznik „Zieleń Miejska”, stając po stronie nielicznej grupki idealistów, której marzeniem jest ocalenie tego niezwykłego miejsca. Apartamentowce, jakie są planowane w miejscu stuletniej parkowej zieleni, mają dobrą prasę. Na stronach promocyjnych inwestor opisuje zalety tego zakątka dla przyszłych mieszkańców i użytkowników.
#
Na działce przy stuletnim parku dendrologicznym SGGW ma, według planów inwestycji, stanąć budynek o wysokości 24 - 38 metrów. Deweloper zdradza swoje plany, zastrzegając, że 25 procent koron drzew trzeba będzie przyciąć, niektóre drzewa natomiast są już stare i ich naturalnym losem będzie zniknięcie z tej przestrzeni, bu ustąpić placu nowym nasadzeniom.
Jacek Orkisz, przedstawiciel dewelopera, zapewnia, że z jego strony nie ma żadnych złych intencji. Miejscowy plan zagospodarowania przewidywał taką właśnie budowę. I ona się toczy swoim torem.
Te tory przejdą teraz prosto przez miejsce przy ulicy Rakowieckiej, gdzie sto lat temu sławy polskiej botaniki sadziły eksperymentalne założenie przyrodnicze, które z biegiem lat stało się enklawą zieleni w środku miasta i parkiem krajobrazowym z wybitnymi okazami dendrologicznymi - kasztanowcami, miłorząbami dwuklapowymi, leszczyną turecka, dębem szypułkowym, kłękiem amerykańskim. Wśród tych dostojnych okazów są trzy pomniki przyrody.
Dziś park - jeszcze - ma powierzchnię 1,65 ha i wpisany został do rejestru Mazowieckiego Konserwatora Przyrody.
#
Aktywiści zaniepokojeni sprawą, złożyli zawiadomienie do CBA. Już sam początek inwestycji budzi zdziwienie. SGGW sprzedała działkę za 18 milionów złotych, trzy lata później nabywca - turecki biznesmen - sprzedał ją firmie Vinci Immobilier Polska już za 30 milionów.
Tymczasem przyrodnicy, stając do walki o park, chcą jedynie ocalenia zieleni. Obawiają się, że prace budowlane wiązać się muszą z osuszeniem terenu, a więc z naturalną śmiercią roślinności. Nie przekonują ich nawet ugodowe korekty projektu, dokonywane przez dewelopera. Uważają, że kawałek lasu, zamieszkany przez dzięcioły i jeże, tuż przy stacji metra Pole Mokotowskie, musi pozostać nietknięty.
Czytaj także: Barber strzyże, ale tylko trawę
Zobacz także: Susza. Kołodziejczak pokazał ziemię, sucha jak popiół