Warszawa. Groził sąsiadce. Nie podobał mu się rowerek dla dziecka
Policjanci z Mokotowa zatrzymali 39-latka podejrzanego o groźby pozbawienia życia 22-latki i jej 4-letniego syna. Zarzuty usłyszała również partnerka mężczyzny.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu. W bloku przy al. Niepodległości 39-letni Sebastian D. groził 22-letniej sąsiadce, że ją pobije, jak będzie stawiała rowerek dziecka na korytarzu koło swoich drzwi. Nerwowy sąsiad wykrzykiwał, w jaki sposób zrobi krzywdę kobiecie i jej dziecku, używając wulgaryzmów.
- Po koniec ubiegłego tygodnia mężczyzna spryskał kierownicę oraz ramę dziecięcego rowerka żrącą substancją. Kiedy 4-latek wsiadł na swój mały pojazd, zaczęły go piec rączki. Odruchowo niebezpieczną substancję wtarł w oczy - powiedział rzecznik mokotowskiej policji podkomisarz Robert Koniuszy.
Sprawa wymagała interwencji lekarza. Oczy udało się uratować, ale były bardzo podrażnione.
Duda krytycznie o "lex TVN". Hołownia ironizuje: Niesamowita odwaga i sprawczość prezydenta
Kiedy kobieta wróciła do domu, po raz kolejny usłyszała groźby. Wtedy o pomoc poprosiła policjantów. Powiedziała, że sąsiad odgrażał się, że w okrutny sposób zabije ją i jej dziecko. Opowiedziała też, jak oblał rowerek jej synka żrącą substancją, narażając go na utratę zdrowia.
Policjanci zapukali do drzwi agresywnego sąsiada. Nie przyznawał się do przestępstwa. Zatrzymanie mężczyzny utrudniała jego 42-letnia partnerka, która zaczęła wyzywać policjantów oraz szarpać za mundur. W trakcie umieszczania podejrzanego w radiowozie kobieta zdjęła zegarek i ostrą częścią bransolety porysowała powłokę lakierniczą. Została obezwładniona i zatrzymana.
- Następnego dnia usłyszała zarzuty znieważenia policjantów, naruszenie ich nietykalności oraz umyślnego uszkodzenia mienia. Przyznała się do przestępstw, po czym wróciła do domu. W najbliższym czasie będzie musiała stanąć przed sądem, który może ją skazać nawet na 5 lat więzienia - podkreślił rzecznik.
Zatrzymany usłyszał zarzuty stosowania gróźb karanych oraz narażenia 4-latka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wobec mężczyzny zastosowano dozór oraz zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej.
Mężczyzna pierwsze, co zrobił po powrocie do siebie, to stanął przed drzwiami pokrzywdzonej i używając wulgaryzmów, wykrzyczał, że teraz to ją na pewno zabije.
Po tym zdarzeniu 39-latek ponownie został zatrzymany i usłyszał kolejny zarzut. Decyzją sądu został wtedy tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat więzienia.