Warszawa. Dworek Pyzlów w dramatycznym stanie. Konserwator nie stawia krzyżyka
To przykry widok. Dom, nazywany trochę na wyrost dworkiem, położony w przedziwnym, do niedawna jeszcze wiejskim zakątku Warszawy tuż przy Wilanowskiej, lada chwila złoży się jak domek z kart i rozsypie w pył. Zrobi miejsce nowym, nacierającym już niemal ze wszystkich stron apartamentowcom. We wtorek tej zrujnowanej perle przyjrzały się służby konserwatorskie.
26.05.2021 15:04
Budynek ujęty jest w gminnej ewidencji zabytków. Tymczasem wpis nie wpłynął w żaden sposób na losy domu, wzniesionego prawdopodobnie około 1860 roku w ówczesnej miejscowości Szopy Polskie.
Jeszcze kilka lat temu, zanim deweloperzy przypuścili szturm na okolice ulic Jaśminowej i Potok, gdy na terenie dzisiejszych bliźniaczych rezydencji zieleniły się ogrody, na polu rosły dorodne kapusty oraz ziemniaków i biegały kury, kształtny domeczek pod adresem Potoki 5 był zamieszkały. Trudno było tu dojechać dziurawą, piaszczystą drogą, ale jeśli ktoś zapuścił się na spacer zielonym terenem w przedłużeniu ulicy Płyćwiańskiej, pośród działek i chaszczy, mógł oniemieć ze zdziwienia. Na górze wyrastały powoli wysokościowce Bukowińskiej i Wilanowskiej, a w dole, w zapomnianym zagłębieniu kwitło spokojne wiejskie życie.
Ulica Potoki to dawniej wieś o tej samej nazwie. Rozpadający się dworek był pierwszym budynkiem, tu wybudowanym, w Szopach Polskich, odróżnianych od Szop Niemieckich, położonych wyżej. Jego właścicielem był Bonifacy Pyzel.

Przed wojną stało tu już 10 domów. Wtedy, na rok przed wybuchem wojny, w 1938 roku wieś została włączona Dziś na ulicy Potoki znajduje się kilka posesji. Jeszcze nie tak dawno zbłąkany spacerowicz mógł oglądać tu zamieszkałe domki ogrodzone płotami i kilka porzuconych chatek, przydrożny krzyż.
Na ząb czasu, który zniszczy domy liczyli już komunistyczni planiści - domy nie zostały wysiedlone, zabrane dekretem Bieruta, urzędnicy wydali tylko dekret zabraniający przeprowadzania jakichkolwiek prac remontowych. Mieszkańcy przetrwali komunę, a w nowych warunkach gospodarczych długo bronili się przed szturmem nowej zabudowy. Teraz wiadomo, że sprawa potoczyła się swoim torem i postęp zwyciężył.
Zmiażdżył przy okazji dworek - dziś dom stanowi tragiczny obraz. Pozbawiony dachu, bez ganku, który runął jakiś czas temu, wciąż trwa jak znak przeszłości. Obok i po przeciwnej stronie dawnej piaszczystej dróżki wyrosły już obiekty będące jaskrawymi przykładami nowej generacji domów.
Warszawa. Dworek Pyzlów w dramatycznym stanie. Konserwator nie stawia krzyżyka
Domek, wpisany w gminną ewidencję zabytków, nie może być rozebrany. Właściciel nie ma zamiaru i środków na remont, a konserwator na wykreślenie budynku zgodzić się nie chce. Służby konserwatorskie wciąż wierzą, że jeszcze uda się ocalić zabytek.
"Wydane zalecenia pokontrolne doprowadzą do zabezpieczenia budynku przed dalszą destrukcją. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków apeluje do właściciela obiektu oraz Wydziału Architektury i Budownictwa dla dzielnicy Mokotów o jak najszybsze podjęcie działań mających na celu przeprowadzenie remontu i odbudowy przedmiotowego budynku, które pozwolą uchronić obiekt przed postępującą degradacją i niszczeniem" - czytamy we wpisie, zamieszczonym w środę na facebookowym profilu Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.