RegionalneWarszawaWarszawa. Dom dziecka i co potem? Historia o samodzielności

Warszawa. Dom dziecka i co potem? Historia o samodzielności

Dzieciństwo spędziły w domu dziecka, często nie mając okazji poznania innego życia. Dla takich osób moment 18. urodzin to ekspresowe wejście w zupełnie nową rzeczywistość. Jak wygląda start w dorosłe życie wychowanków ośrodków opiekuńczych?

Warszawa. Dom dziecka i co potem? Historia o samodzielności

W Polsce ponad 72 tysięcy dzieci przebywa w rodzinach zastępczych lub w domach dziecka. Jednak zaledwie garstka z nich nie ma rodziców. Z danych przekazanych nam przez Fundację Szczęśliwej Drogi wynika, że około 90 proc. podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych pochodzi z rodzin, gdzie głównym problemem był alkoholizm rodziców i związane z tym różnego rodzaju traumy. Czasami umieszczenie dziecka czy nastolatka w placówce jest związane z chorobą rodziców bądź ich pobytem w więzieniu.

Jednym z takich wychowanków warszawskiego domu dziecka jest osiemnastoletni Patryk, który trafił do ośrodka, gdy miał pięć lat.

Warszawa. Dom dziecka. "Krzyknąłem do mamy, żeby się nie martwiła"

- Doskonale pamiętam tamten dzień. Do naszego domu przyjechali pani i pan w niebieskich mundurach i powiedzieli, że zabierają mnie i rodzeństwo. Uśmiechnięci schodziliśmy do radiowozu, gdy nagle usłyszałem krzyk. To mama wybiła okno ręką. Odwróciłem się i krzyknąłem do niej, że wszystko będzie dobrze, żeby się nie martwiła – opowiada portalowi WawaLove Patryk. – Moja mama jest upośledzona w stopniu lekkim, natomiast tato odsiaduje wyrok 14 lat więzienia. Za dwa lata wyjdzie na wolność. Wyobrażam sobie, że pojedziemy wtedy razem gdzieś autem, bo już zdałem egzamin na prawo jazdy – wychowanek domu dziecka podkreśla, że mimo okoliczności wciąż jest bardzo związany z ojcem.

"Zobacz także: Dzień Ojca. Szymon Hołownia mówi o córeczce"

Patryk, podobnie jak wiele dzieci w takiej sytuacji, został rozdzielony ze swoim rodzeństwem.

– Ja i młodsza siostra Agnieszka, trafiliśmy do domu dziecka przy ulicy Dalibora, a reszta pojechała do ośrodka na Bonifacego. Dopiero po kilku miesiącach mój najstarszy brat Daniel oraz siostry Edyta i Asia dołączyły do nas. Wtedy przenieśli nas do Domu Dziecka nr 2 przy ulicy Jaktorowskiej. Tam spędziłem trzy lata – mówi.

Wspomina także swoją najmłodszą siostrę Julkę - z którą nie ma kontaktu, ponieważ jako bardzo małe dziecko została adoptowana. Dzisiaj dziewczynka ma już 13 lat.

Warszawa. Dom dziecka. Życie w placówkach opiekuńczo-wychowawczych

- W wieku 16 lat miałem trochę problemów. Zaczęły się używki i bójki. Zdarzały mi się też ucieczki z domu dziecka. Raz przez pół roku mieszkałem z Sandrą, moją dawną dziewczyną. Pracowałem wtedy w kawiarni. Policja, prowadząca moje poszukiwania, pomimo że stacjonowała tuż przy naszym mieszkaniu, nie znalazła mnie. Sam po pół roku zgłosiłem się do ośrodka - relacjonuje chłopak.

Po tej "ucieczce" Patryk trafił do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Trzcińcu pod Szczecinem. Jak przyznaje, na początku nie miał tam lekko i musiał "walczyć" o szacunek - gdy rówieśnicy dowiedzieli się, że przyjechał ze stolicy.

Domy dziecka, przy współpracy z Fundacją Szczęśliwej Drogi, zapewniają podopiecznym zarówno wsparcie psychologiczne, jak również różnego rodzaju kursy i warsztaty. 18-latek wspomina, że miał możliwość wyjazdu na zorganizowane integracje np. nad jezioro w Okunince, gdzie poznał swojego najlepszego przyjaciela Maćka, czy na trzytygodniowy obóz wojskowy.

Dziś już dorosły chłopak o pobycie w domu dziecka mówi w ciepłych słowach, jednak zaznacza, że w takim miejscu najtrudniejszy jest brak swobody.

- W ośrodku nie odczuwa się wolności. Jesteś mniej samodzielny. Jeśli chcesz gdzieś wyjść, musisz uzyskać zgodę opiekuna i wpisać się na listę. Trzeba też wrócić do godziny 21 – tłumaczy Patryk i przyznaje, że mimo że ma już 18 lat, jeszcze nigdy w życiu nie był w klubie.

Warszawa. Dom dziecka. Droga do usamodzielnienia

Największą trudnością w stawianiu pierwszych kroków poza placówką okazują się kontakty z nowo poznanymi osobami oraz codzienne obowiązki.

- Może to nieco dziwnie zabrzmi, ale zaskoczyło mnie, że trzeba chodzić na zakupy po jedzenie, bo jeśli ja tego nie zrobię, to lodówka będzie pusta. Nie byłem po prostu przyzwyczajony do tego, w ośrodku my takich rzeczy nie robimy – opowiada chłopak.

Po opuszczeniu domu dziecka, każdej młodej osobie pomaga jego osobisty asystent usamodzielniania z Fundacji. Wsparcie dotyczy zarówno kwestii związanych z mieszkaniem – np. jego remont, jak również pomoc w znalezieniu pracy i załatwieniu wszelkiego typu spraw w urzędach czy w placówkach opieki medycznej.

Warszawa. Dom dziecka. Wsparcie od miasta

- Osoby, które mają 18 lat, mogą złożyć podanie o pozostanie w placówce do momentu ukończenia nauki lub składają wniosek o mieszkanie komunalne. Jednak tutaj na przyznanie takiego lokalu trzeba poczekać nierzadko nawet dwa lata. Inną opcją są mieszkania chronione, czas oczekiwania zazwyczaj wynosi do kilku miesięcy. W takim miejscu mieszka kilkoro podopiecznych i to miasto płaci wówczas za czynsz, lokatorzy wnoszą jedynie opłatę za rachunki, około 200 złotych miesięcznie – tłumaczy Kamilla Gibas z Fundacji Szczęśliwej Drogi.

W przyszłym tygodniu Patryk ma wprowadzić się do takiego mieszkania chronionego, gdzie poza nim znajdą się jeszcze trzy inne osoby. Do tego czasu przebywa w domu rodzinnym z mamą, babcią i wujkiem.

- Warszawa na tle całej Polski udziela takim dzieciom największego wparcia. Jest tutaj duża liczba mieszkań chronionych. Dodatkowo młodzież kontynuująca naukę, a opuszczająca ośrodki, w innych miastach dostaje około 500 złotych miesięcznie. W stolicy natomiast dzieci te dostają 1000 złotych – mówi Kamilla Gibas.

W praktyce stawianie pierwszych kroków nie zawsze jest jednak proste.

- Bardzo często zdarza się, że taka młoda osoba po skończeniu 18 lat, chce jak najszybciej wyprowadzić się z placówki i zacząć życie "na swoim". Nie zdaje sobie ona jednak sprawy z różnych trudności. Często taka młodzież po opuszczeniu ośrodka wracają do środowiska, z którego do nas trafiły – mówi Agata Skoczek, pracownica Fundacji Szczęśliwej Drogi. - Pamiętam historię dziewczyny, która po opuszczeniu domu dziecka wróciła do rodziny. Tam jednak okazało się, że matka nadal jej nie chce i nastolatka nie miała się gdzie podziać. Jeżeli wychowanek opuści dom dziecka, nie może już do niego wrócić, dziewczyna z pomocą Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie otrzymała wtedy mieszkanie chronione – dodaje.

Warszawa. "Będę pomagał ludziom" – o sile marzeń

Fundacja, jak wielu innym dzieciom, także Patrykowi pomogła w znalezieniu zatrudnienia. Już niebawem chłopak rozpocznie szkolenie przygotowujące go do pracy w jednym z warszawskich call center. 18-latek pracował wcześniej na budowie, był też baristą, kelnerem oraz dostawcą jedzenia.

Chłopak ma mnóstwo planów na przyszłość.

- Będę duży i silny i będę pomagał ludziom. Chcę być trenerem personalnym – zdradza.

Z pewnością ma do tego predyspozycje – kocha sport, a szczególnie bliskie mu są wyprawy rowerowe. Miał też okazję wziąć udział w trzytygodniowym kursie krav magi. Zainteresowań ma zresztą wiele – np. muzyka rap i aktorstwo. Występował w sztukach teatralnych, uczestniczył w zajęciach cyrkowych, jest żonglerem.

Jednak jak dodaje Patryk, jego największym marzeniem jest założenie szczęśliwej rodziny i dom z podwórkiem. Jak sam o sobie mówi, jest "nieidealnym idealistą".

Fundacja Szczęśliwej Drogi – "Nie sposób być wolnym, jeśli nie jest się samodzielnym"

Fundacja Szczęśliwej Drogi, która działa w Warszawie od pięciu lat, zajmuje się pomocą młodym ludziom, opuszczającym placówki opiekuńcze. Chodzi tutaj o wsparcie zarówno materialne, psychologiczne, jak i pomoc przy codziennym radzeniu sobie z problemami, które dotykają dorosłych – jak znalezienie mieszkania, pracy, zdanie egzaminu na prawo jazdy.

- Celem Fundacji jest wsparcie procesu usamodzielniania młodzieży z Domu Dziecka oraz z rodzin zastępczych. Działamy w trzech grupach – pierwsza z nich to pomoc osobom w wieku od 14 do 17 lat, później jest przedział wiekowy 18 do 26 lat, czyli do momentu, kiedy taka osoba kontynuuje naukę. Trzecią grupą, dla której prowadzimy różnego rodzaju działania, są młode mamy z dziećmi, pochodzące również z ośrodków opiekuńczych – mówi w rozmowie z WawaLove pracownica Fundacji.

Fundacja otacza opieką około 150 dzieci rocznie. Dodatkowo pomoc ta dotyczy podobnej liczby podopiecznych w Łodzi. Organizację można wesprzeć zarówno zostając wolontariuszem, jak również dołączając się do zbiórki bądź przekazując 1 proc. podatku. Więcej informacji dotyczących sposobu pomocy, można znaleźć na stronie https://szczesliwejdrogi.org.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:wawalove.pl
dom dzieckaośrodek opiekuńczyfundacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)