RegionalneWarszawaWakacje 2020. Domy widmo na Mazurach, czyli letnie rezydencje warszawiaków

Wakacje 2020. Domy widmo na Mazurach, czyli letnie rezydencje warszawiaków

Wielu warszawiaków pokochało Mazury, niektórzy na tyle, że są one dla nich drugim domem i to całkiem dosłownie. Coraz więcej mieszkańców Warszawy decyduje się na zakup nieruchomości nad jeziorami - przez większą część roku stoją one puste, żeby na początku wakacji zapełnić się tłumami hałaśliwych lokatorów. Ta wielka zmiana dzieje się właśnie teraz. Jak reagują na to lokalny rynek i społeczność?

Wakacje 2020. Domy widmo na Mazurach, czyli letnie rezydencje warszawiaków
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

27.06.2020 | aktual.: 27.06.2020 19:47

Piękna i bujna zieleń, chłodząca kąpiel w jeziorach, cisza i spokój, których próżno szukać w wielkim mieście. Z tym kojarzą się większości turystów w Polsce Mazury. Jednak ten piękny region prawdziwie spokojny jest poza sezonem turystycznym.

Przez większą część roku w miasteczkach i wsiach w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich jest niezwykle pusto. Milknie szum ulic, a na chodnikach od czasu do czasu spotkać można spacerujących miejscowych.

Pustoszeją nie tylko ulice. Również domy, a nierzadko całe bloki mieszkalne sprawiają wrażenie opuszczonych. Na parkingach nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem miejsca, a w restauracjach (tych, które pozostały otwarte) i sklepach prawie nie ma ruchu.

Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski
Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski

Wakacje 2020. Mieszkania i domy pełne wyłącznie latem

Spory dom z dużym garażem i szerokim podjazdem. Ciężko nazwać go domkiem letniskowym, to raczej domostwo. Na oknach zamknięte okiennice, a na bramie duża informacja o tym, że nieruchomość jest objęta ochroną prywatnej firmy. Nigdzie w pobliżu nie ma żywej duszy. W Rydzewie nikt już się temu nie dziwi, takich widmowych posiadłości jest tu dużo. Jakiekolwiek życie, pojawia się w nich wraz z nadejściem pierwszych czerwcowych upałów.

Miejscowi przyzwyczaili się już do tego, że w pięknych domach postawionych na działkach z linią brzegową ludzie pojawiają się tylko przez trzy miesiące w roku. W niektórych miejscowościach np. w Strzelcach czy Szymonce prawie cały dostęp do jeziora jest w rękach przyjezdnych. Przez te trzy miesiące wioski ożywają, a właściciele małych lokalnych biznesów cieszą się z zarobków. Nierzadko to ich jedyne przychody w roku. Nikt więc nie narzeka, że miejscowości, w których zameldowanych jest ok 100, a nawet mniej osób, latem pęcznieją i zaludniają się tysiącami "obcych".

Wakacje 2020. Domy widmo

Lokalne samorządy, widząc zainteresowanie zamożnych Polaków ziemią na Mazurach, decydują się na sprzedaż wielkich i atrakcyjnych działek pod inwestycje deweloperskie. Powstają całe osiedla, które w założeniu przeznaczone są pod letnie rezydencje.

Całe te wielkie przestrzenie świecą pustką przez dziewięć miesięcy w roku. Nieruchomości, których budowa się zakończyła, są szczelnie zamknięte i objęte opieką - od czasu do czasu ktoś do nich zagląda, by sprawdzić zabezpieczenia. Te domy, których nie udało się dokończyć, straszą surowizną i zioną niezapełnionymi okiennymi otworami. Takie porzucone place budów znaleźć można na całych Mazurach.

Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski
Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski

Wakacje 2020. Dominacja warszawiaków

Pan Rafał Jędrzejowski, który wraz z rodziną prowadzi pensjonat "Rybaczówka", opowiada nam o zaludnieniu miejscowości, w której prowadzi biznes. - Bogaczewo, podobnie zresztą jak inne miejscowości położone wzdłuż linii brzegowych jezior, tętnią życiem wyłącznie latem. Poza sezonem nie ma tu niemal nikogo. Większość nieruchomości przeznaczona jest na sezonowy wynajem pokojów lub stanowi po prostu letnie rezydencje - mówi pan Rafał. - Zjeżdżają się do nas ludzie z całej Polski, ale nie ma co ukrywać, że na większości posesji dominują warszawskie rejestracje - dodaje.

Jak się okazuje, coraz więcej osób w podobny sposób korzysta z zakupionych na lokalnym rynku mieszkań. Lokale takie przez większość roku pozostają puste, a w sezonie zmęczeni wielkomiejskim zgiełkiem właściciele przenoszą tu swoje życie.

- Mieszkanie kupiliśmy dwa lata temu, ja prowadzę własną działalność, która nie wymaga siedzenia w biurze, a mąż dni powszednie spędza w Warszawie, na weekendy przyjeżdża tutaj. Na razie nie myślimy o wynajmowaniu mieszkania poza sezonem, być może kiedy urządzimy je już na 100 procent, to wtedy się zastanowimy - opowiada właścicielka mieszkania położonego ok. 300 metrów od linii brzegowej jeziora Niegocin.

Zresztą dominację mieszkańców stolicy wśród budowniczych domków letniskowych czy też letnich rezydencji potwierdzają dane. Wśród zamiejscowych to właśnie mieszkańcom Warszawy i okolic wydaje się tu najwięcej pozwoleń na budowę.

Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski
Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski

Wakacje 2020. Spokój pojęciem względnym

Jak na to posezonowe opustoszenie reagują miejscowi i jakie są jego konsekwencje dla lokalnego rynku? Mazury to region, dla którego turystyka jest podstawową gałęzią gospodarki. Mieszkańcy doskonale o tym wiedzą, dlatego cieszą się z zainteresowania turystów jeziorami. A co z bezludnymi nieruchomościami?

Zapełniają się w sezonie i najczęściej są mieszkaniami na wynajem krótkoterminowy, więc ci, którzy kupili tu lokale i mieszkają w nich na stałe, w wakacje muszą liczyć się z imprezowymi hałasami. Rezultat jest taki, że przyjezdni szukający wypoczynku i spokoju burzą go miejscowym, dla których spokój jest codziennością przez większość roku.

- Wyłącznie na moim piętrze chyba prawie połowa to lokale, które wynajmowane są tylko latem. W sezonie nie jest lekko, bo ludzie przyjeżdżają na imprezy, chcą się bawić. Ale nie narzekam, bo przez większość roku mam spokój, a i za hałasy nie muszę przepraszać – zdradza nam mężczyzna mieszkający w bloku nieopodal plaży miejskiej w Giżycku.

Wakacje 2020. Rynkowe konsekwencje

- Budynek po pierwsze tu nie pasuje. Żeglarze, będąc na wodzie, widzą linię brzegową pełną czerwonej dachówki i nagle z lasu wyrasta betonowy kloc. Poza tym ceny mieszkań, szczególnie tych na najwyższym piętrze z widokiem na jezioro, na pewno nie były ustalane z myślą o mieszkańcach – mówi pan Piotr, lokalny żeglarz, pytany o budowane wokół jezior bloki.

Budynek, o którym mowa, wznosi się nad portem i plażą gminną. Przeszukując ogłoszenia mieszkaniowe w regionie, znajdujemy ofertę dotyczącą znajdującego się w nim apartamentu. Cena za metr kwadratowy to 10 539 zł.

To tylko przykład obrazujący nieco większe zjawisko. Oczekiwanie na mieszkanie socjalne potrafi trwać tutaj latami, a brakuje inwestycji w budowę mieszkań na wynajem. Gminy nie decydują się na nie, bo większe zyski lokalnym samorządom przynoszą inwestycje deweloperskie. Tyle że o zakupie lokalu w takich inwestycjach większość miejscowych może jedynie pomarzyć.

Nic jednak nie zniechęci mieszkańców Mazur do otwartości, z jaką co roku przyjmują rzesze turystów. Miejscowi liczą na jak największe zainteresowanie ich regionem i zachęcają - zarówno warszawiaków, jak i mieszkańców innych dużych miast - do szukania tu odpoczynku. Są również świadomi, że podatki od luksusowych nieruchomości zostają w lokalnym budżecie, więc również i tu dostrzegają szansę na rozwój swojej małej ojczyzny.

Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski
Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne
Obraz
© Archiwum prywatne | Maciej Drzażdżewski
Źródło artykułu:wawalove.pl
wakacje 2020warszawiacywarszawa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)