RegionalneWarszawaTrudna akcja strażaków. Opublikowano film z dogaszania pożaru na Fasolowej [WIDEO]

Trudna akcja strażaków. Opublikowano film z dogaszania pożaru na Fasolowej [WIDEO]

Pożar rozprzestrzenił się na poddasze i dach czteropiętrowego budynku. W akcję gaśniczą zaangażowano 26 zastępów straży pożarnej. Wśród nich znaleźli się również ochotnicy z OSP z Ożarowa Mazowieckiego, którzy nakręcili film z dogaszania ognia.

Trudna akcja strażaków. Opublikowano film z dogaszania pożaru na Fasolowej [WIDEO]
Karolina Kołodziejczyk

27 lipca doszło do niebezpiecznego pożaru w bloku przy ul. Fasolowej. W akcji gaśniczej brało udział 20 zastępów straży pożarnej; pomagali również ochotnicy z okolicznych OSP. Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej z Ożarowa Mazowieckiego opublikowali film z akcji dogaszania ognia *na górnych kondygnację budynku. *

Pożar wybuchł w jednym z mieszkań w bloku przy ul. Fasolowej a następnie rozprzestrzenił się na poddasze i dach czteropiętrowego budynku. W akcję gaśniczą zaangażowano 26 zastępów straży pożarnej. Wśród nich znaleźli się również ochotnicy z OSP z Ożarowa Mazowieckiego.

- O pożarze dowiedzieliśmy się z telewizji. Podjęlismy decyzję o tym, by pojechać na miejsce zdarzenia i przynajmniej obserwować akcję gaśniczą służb. Czasem sama obserwacja może wiele nauczyć - mówi Dariusz Stachlewski z OSP z Ożarowa Mazowieckiego.

Okazało się, że pożar jest tak wielki, że potrzebna była pomoc ochotników. OSP z Ożarowa Mazowieckiego dysponuje systemem Cobra, który umożliwia podawanie wody pod ciśnieniem 300 atmosfer. Pozwoliło to strażakom na cięcie blachy, elementów dachu, a - po dosypaniu piachu - nawet zrobienie otworu w betonowej ścianie, dzięki czemu można było dotrzeć do źródła ognia.

- Od początku podawaliśmy jeden prąd mgłowy z 2 kolejnych podnośników przebijając się przez blacho-dachówkę, podbitkę drewnianą oraz przez przepalone otwory w dachu z zadaniem chłodzenia wszelkich palących się przestrzeni oraz w natarciu bezpośrednim na palący się dach - opowiada Stachlewski.

Zmagania ochotników zostały uwiecznione na nagraniu z akcji dogaszania. - Późnej tego typu materiał wykorzystujemy do szkoleń, analizujemy każdą minutę, decyzję i zachowanie. Zastanawiamy się nad tym jakie narzędzia przyniosły najlepszy efekt - mówi Dariusz Stachlewski.

"Można się tam było wczołgać"

Pożar wybuchł w mieszkaniu 61-letniego lokatora z mieszkania w bloku przy ul. Fasolowej. - Było to mieszkanie z bardzo dużą ilością materiałów, przypominające bardziej magazyn. Przedmioty znajdujące się wewnątrz były swoistą stertą. Do niektórych pomieszczeń nie dało się wejść. Tak naprawdę trzeba się było wczołgać na strefę podsufitową, ponieważ składowane było tam wiele różnych elementów. Począwszy od mebli, poprzez urządzenia, ubrania, książki, gazety, i wiele innych rzeczy. Łatwiej byłoby wymienić coś, czego tam nie było - tłumaczy WawaLove st. kpt. Artur Laudy ze stołecznej staży pożarnej.

- Po działaniach gaśniczych, gdzie strażacy tak naprawdę nie mogli otworzyć drzwi i wejść do tego pomieszczenia, gdyż było ono tak zastawione, kiedy udrożnili już sobie miejsce, musieli chodzić po warstwie śmieci wysokości 1 metra. Możemy mówić zatem o mocno utrudnionych działaniach z tego względu, iż w tym miejscu było wiele rzeczy spowalniających akcję, gdyż strażacy z tego właśnie powodu nie widzieli nawet ognia i nie mogli wejść do mieszkania, żeby go ugasić - dodaje Laudy.

- Do pokoju, obok kuchni, gdzie miał miejsce pożar, nie sposób było się dostać. Można było się tam tylko wczołgać na stertę składowanych rzeczy - mówi WawaLove st. kpt. Artur Laudy ze stołecznej staży pożarnej.

61-latkowi za sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób grozi do pięciu lat więzienia.

Bez dachu nad głową

Kilka osób spośród poszkodowanych rodzin od środy nocuje w parafii Świętej Rodziny w Warszawie. Reszta zatrzymała się u swoich bliskich. W gotowości do przyjęcia poszkodowanych jest m.in. pobliskie gimnazjum.

Wnioski o lokale zastępcze złożyło już kilkanaście rodzin. To osoby, których mieszkania zostały spalone albo zalane. Większość dostała zasiłki celowe. Częściowo spalony budynek przechodzi teraz ekspertyzę. To od jej wyników zależy, kiedy rodziny z niższych pięter wrócą do domów.

Prezes zarządu spółdzielni "Dom", Jacek Frydryszak powiedział, że w bloku należącym do spółdzielni poważnie zniszczonych zostało około dziesięciu mieszkań. Wiele mieszkań zostało zalanych wodą podczas gaszenia pożaru.

Obraz
warszawawłochystraż pożarna
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)