"Straż miejska nie troszczy się o Veturilo" - list od czytelnika
Jak zareagowała straż miejska na zgłoszenie o porzuconym rowerze? Co zrobić, żeby rowery miejskie nie były niszczone na tak wielką skalę?
06.08.2013 12:17
Dostaliśmy list od naszego czytelnika, przytaczamy go w całości:
Jestem mieszkańcem ulicy Jagiellońskiej w Warszawie nieopodal portu Praskiego na Pradze Północ. Około północy, 5 sierpnia usłyszałem z ulicy krzyk i kilkukrotne głośne uderzenie czymś ciężkim o chodnik. Szybko wyjrzałem przez okno. Na ulicy grupa młodych ludzi z uśmiechami na ustach rzucała miejskim rowerem Veturilo, po czym "ulotniła się". Uznałem, że ktoś powinien rower ten jak najszybciej zabrać, w godzinach nocnych nie trudno przecież o amatorów szybkiego zarobku. Znając stosunek naszych stróżów prawa do tego typu spraw postanowiłem, że najpierw postaram się skontaktować z samym zainteresowanym czyli firmą Nextbike. Niestety z powodu późnej pory nie udało mi się to. Został mi kontakt ze strażą miejską/policją.
O godzinie 23.55 na infolinii straży miejskiej zostałem poinformowany, że moje zgłoszenie jest przyjęte i ktoś się tym zajmie. Kolejne radiowozy straży miejskiej oraz policji przejeżdżały ulicą, żaden jednak nie zatrzymał się. Dopiero 40 minut później ktoś w końcu przyjął zgłoszenie. W czasie tych 40 minut musiałem dwukrotnie, krzycząc z okna płoszyć pijanego bezdomnego, który najprawdopodobniej zająłby się rowerem tak, że trafiłby on na złom. Sprawa ociężałości naszych organów ścigania była poruszana już tak wiele razy, że prawdopodobnie nikogo nie jest w stanie już zaskoczyć. Sam zetknąłem się z tym po raz wtóry. Najbardziej drażniący w całym tym zdarzeniu jest jednak fakt, że pisząc ten tekst jest już godzina druga w nocy, a rower nadal stoi i czeka na chętnego.
Dwójka strażniczek miejskich, które pojawiły się na miejscu obejrzały rower, i postawiły go przy metalowym ogrodzeniu trawnika, nie przypinając go jednak. Następnie podeszły one do znajomych z policji, którzy towarzyszyli im dużym transportowym radiowozem, porozmawiały z nimi, a następnie wszyscy się rozjechali. Nikt nie pomyślał o tym, żeby w jakikolwiek sposób rower ten zabezpieczyć, nie mówiąc już o zabraniu go ze sobą i dostarczeniu do firmy Nextbike następnego dnia. Przykro mi, że nikt nie myśli o uszanowaniu tak fajnej inicjatywy jaką jest miejska wypożyczalnia rowerów. Sam chociaż posiadam swój własny rower często "będąc na mieście" korzystam właśnie z Veturilo. Niestety usługa ta powinna moim zdaniem zostać ulepszona, firma Nextbike powinna uruchomić specjalną awaryjną infolinię, która czynna byłaby przez całą dobę.W tym momencie wygląda na to, że sama firma nie szanuje swojej własności. Od maja znaleziono już ponad sto zniszczonych rowerów miejskich , myślę, że gdyby Nextbike wprowadziłby zmiany, o których wspominam powyżej skala ta mogłaby się zmniejszyć.
Pogrubienia pochodzą od redakcji.
Przeczytajcie także inny list od naszego czytelnika o tym, * jak firma Nextbike odbierała porzucony rower*.