Stanęli radiowozem na chodniku, drodze rowerowej i przejściu dla pieszych. Musieli być głodni
"Poszli na obiad, a nie akcję. Przykład idzie z góry" - napisał w grupie "Święte krowy warszawskie" na Facebooku zbulwersowany internauta. Wewnątrz radiowozu nie ma policjantów, brak też sygnałów świetlnych. Wygląda na to, że funkcjonariusze bardzo się spieszyli...
Wyczyn stołecznych policjantów udokumentował nasz Czytelnik, który chce zostać anonimowy. Do zdarzenia miało dojść we wtorek 17 lipca około godz. 13.00. Autor zdjęcia nie ma wątpliwości co do winy mundurowych. Skrzyżowanie ul. Heroldów i Książąt Mazowieckich w Warszawie mija bardzo często. Wielokrotnie tez był świadkiem sytuacji, w której czwórka funkcjonariuszy wysiada ze srebrno-niebieskiego samochodu tylko po to, by udać się... do pobliskiej jadłodajni.
Zaparkowany na wysokości przejścia dla pieszych radiowóz znajduje się w połowie na drodze dla rowerów. Dlaczego kierowca wybrał akurat to miejsce? Trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że to nie pierwszy taki przypadek na tej ulicy.
"To jest sytuacja codzienna. Zapraszam na miejsce w godz. 11-14, a napstrykacie kilka takich przypadków, i policji, i straży miejskiej. Oni tak walą do bistro, które zresztą prowadzi emerytowany policjant wraz z żoną" - napisał do redakcji WawaLove świadek zdarzenia.
Negatywne zdanie o zaparkowanym w ten sposób radiowozie mają też inni członkowie facebookowej grupy, na której często pojawiają się wybryki nieodpowiedzialnych i lekkomyślnych kierowców. Wśród komentarzy pod zdjęciem pojawił się wpis pana Macieja: "Policyjny samochód stoi w sposób absolutnie karygodny, dając zły przykład innym i utwierdzając ich w bezkarności".
Co wolno policji?
Postanowiliśmy sprawdzić, co dokładnie robili w czasie postoju policjanci podróżujący wcześniej sfotografowanym radiowozem. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy nadkom. Elwirę Kozłowską z Komendy Rejonowej Policji Warszawa V (obejmującej swym zasięgiem dzielnice Bielany i Żoliborz).
Po niecałych dwóch dniach oczekiwania otrzymaliśmy oświadczenie drogą mailową: "Szanowny Panie Redaktorze, (...) informuję, że policjanci we wskazanym przez Pana miejscu i czasie podejmowali interwencję. Prowadzone czynności wyjaśniające wykażą, co było powodem niewłączenia sygnałów świetlnych".
Przypomnijmy że zgodnie z art. 53.2 kodeksu prawa o ruchu drogowym, pojazd uprzywilejowany (wysyłający sygnały świetlne i dźwiękowe, np. policja czy straż pożarna), nie musi stosować się do przepisów ruchu drogowego pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności, jeśli uczestniczy:
- w akcji związanej z ratowaniem życia, zdrowia ludzkiego lub mienia albo koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa lub porządku publicznego,
- w przejeździe kolumny pojazdów uprzywilejowanych,
- w wykonywaniu zadań związanych bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, którym na mocy odrębnych przepisów przysługuje ochrona.
Pozostaje uwierzyć, że funkcjonariusze pędząc na miejsce zdarzenia (oczywiście w ramach interwencji) nie mieli czasu ani na zaparkowanie auta gdzie indziej, ani na sygnalizację prowadzenia czynności służbowych. Gorący żurek z kiełbasą na pewno nie jest wart takiego pośpiechu.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl