Śpiewak musi przeprosić za mapę reprywatyzacji Warszawy
Tak zdecydował sąd podczas piątkowej rozprawy
06.02.2015 13:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jan Śpiewak z organizacji Miasto Jest Nasze musi przeprosić biznesmena Macieja Marcinkowskiego oraz jego syna Maksymiliana na portalu Facebook i na stronie "Tygodnika Solidarność". Musi również usunąć z internetu "mapę reprywatyzacji". Sąd nakazał Śpiewakowi karę finansową - ma wpłacić 10 tysięcy złotych na konto fundacji Akogo? Ewy Błaszczyk.
Rok temu na stronie "Miasto Jest Nasze" zobaczyć można było specjalną mapę. Dzięki niej można się dowiedzieć m.in. o powiązaniach między politykami i urzędnikami a najbogatszym handlarzem roszczeniami w Polsce - Maciejem Marcinkowskim. "Tajemniczy handlarz roszczeniami. Dorobił się bajecznego majątku na reprywatyzacji. Zasiada w radzie fundacji Semper Polonia, której założycielem był Aleksander Kwaśniewski. Podobno pierwsze pieniądze zarobił prowadząc spółki polonijne". - czytamy na mapie. Ma on roszczenia do wielu budynków i terenów w centrum Warszawy - chodzi m.in. boisko szkolne na ul. Foksal, działkę na pl. Defilad, czy budynek gimnazjum na Twardej. Klikając na połączenia, możemy dowiedzieć się, jakie konkretnie sprawy i decyzje łączą konkretne osoby z politykami, urzędnikami lub miejscami.
W lipcu 2014 roku Maciej Marcinkowski, biznesmen kupujący roszczenia skierował sprawę do sądu. Ustami swojego mecenasa stwierdził, że działalność "MJN" sprowadza się do "opluwania". Tymczasem aktywiści uznali, że to próba "kneblowania ust". *Wydali specjalne oświadczenie, w którym możemy przeczytać m.in: *"W pozwie zarzuca nam się naruszenie swoich dóbr osobistych poprzez publikację Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji oraz związane z nią komentarze MJN w mediach. W związku z tym domaga się od nas publicznych przeprosin, zapłaty 50 tysięcy złotych oraz usunięcia strony reprywatyzacja.miastojestnasze.org, usunięcie nieprzychylnych Panu Marcinkowskiemu komentarzy z naszego profilu na Facebook’u, zakazanie nam “na czas trwania procesu: publicznego formułowania w jakiejkolwiek formie stwierdzeń zawierających informacje lub sugestie, że którykolwiek z powodów działalności gospodarczej postępuje nieuczciwie, nieetycznie, działa w układzie z urzędnikami lub politykami, bierze udział w korupcji".
Panu Marcinkowskiemu sprawę udało się wygrać.
__