Śmierdzący problem Warszawy
Kibice załatwiają się, gdzie popadnie! Zapomnieli o kulturze osobistej?
Kibice z pełnymi pęcherzami szczególnie polubili ul. Widok i Kruczej. Widać to szczególnie po zaciekach na ścianach budynków. Mieszkańcy Śródmieścia narzekają na zbyt małą ilość toalet przygotowanych na Euro 2012.W Strefie Kibica do toalety trzeba czekać w długiej kolejce, inna najbliższa jest w podziemiach i metrze - ale płatna.
Jak mówią mieszkańcy, kibice w uliczkach śródmiejskich również wymiotują. Stąd wszędobylski fetor. Mają pretensję do miasta, że zezwolili na picie alkoholu w Strefie Kibica, ale już nie zadbali o to, aby pijani kibice nie zanieczyszczali centrum Warszawy.
Mieszkańców denerwuje tez fakt, że po drodze z centrum na Stadion Narodowy, również nie ma żadnych toalet. A miasto powinno zadbać, żeby turyści nie musieli ganiać po krzakach i obsikiwać śródmiejskich ścian.
Stołeczny ratusz informuje, że do dyspozycji kibiców w dni meczowe jest 1127 kabin toaletowych w całym mieście. W dni bez meczy jest ich 1022. Według nas to trochę mało. Jednak urzędnicy miejscy są przekonani, że to kwestia ludzkich nawyków i złego wychowania, a nie braku wychodka.
Ale czy rzeczywiście właśnie o to chodzi? Nawet gdy w Warszawie nie ma dużej imprezy sportowej, znalezienie toalety często graniczy z cudem. Niejednokrotnie nawet najporządniejszy warszawiak nie ma wyjścia i musi skorzystać z krzaków lub podwórka. Chodząc po Starym Mieście nie sposób doprosić się w jakiejś kawiarni czy knajpie, aby móc skorzystać bezpłatnie z toalety. I nie wydaje się, aby to się zmieniło na Euro 2012. Może należałoby w końcu uświadomić władzom miasta, że zakamarki i podwórka nigdy nie przestaną być śmierdzące i zasikane, dopóki w całym mieście nie pojawią się bezpłatne toalety?
W wielu krajach wprowadzono takie rozwiązanie i naprawdę się ono sprawdza. W Chinach na przykład nie ma problemu ze znalezieniem publicznej darmowej toalety - są one właściwie na każdym kroku. U nas wciąż brzmi to jak marzenie.