Rozpoczęła się nadzwyczajna sesja Rady Warszawy. Tłum skanduje: "do dymisji"
Na sesję bardzo licznie przybyli mieszkańcy, aktywiści miejscy, m.in. ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze oraz przedstawiciele Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Przynieśli ze sobą plakaty i transparenty.
W czwartek po południu rozpoczęła się nadzwyczajna sesja Rady Warszawy ws. reprywatyzacji. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz ma przedstawić informację m.in. nt. zwrotów nieruchomości w latach 1990-2016. Być może powołana zostanie komisja ds reprywatyzacji.
Na sesję bardzo licznie przybyli mieszkańcy, aktywiści miejscy, m.in. ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze oraz przedstawiciele Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Przynieśli ze sobą plakaty i transparenty.
Jeden z nich przedstawia trzy zdjęcia Hanny Gronkiewicz-Waltz z ustami, oczami i uszami zakrytymi rękami oraz podpisem "Zdanie pani prezydent w sprawie reprywatyzacji". Na ścianie sali rozwieszono duży materiał z napisem: "Hańba Gronkiewicz-Waltz żądamy dymisji", rozwiesili go przedstawiciele partii Razem. Na wstępie sesji część zebranych wznosiła okrzyki: "do dymisji".
Gronkiewicz-Waltz powiedziała w czwartek, że nie zamierza podać się do dymisji; prezydent Warszawy ma wsparcie szefa PO Grzegorza Schetyny.
Na sesji prezydent Warszawy ma także przedstawić informację nt. przygotowania stolicy do wdrożenia zapisów ustawy o gruntach warszawskich (tzw. "mała" ustawa reprywatyzacyjna) oraz informację ws pomocy lokatorom reprywatyzowanych budynków mieszkaniowych.
Ten oficjalny porządek obrad może zostać rozszerzony, ponieważ w poniedziałek Gronkiewicz-Waltz wyraziła nadzieję, że na sesji zostanie powołana komisja do sprawdzenia procesu przekształceń własnościowych nieruchomości warszawskich w latach 1990-2016. W skład komisji jej zdaniem "powinni wchodzić przedstawiciele wszystkich sił politycznych, jak również autorytety z zewnątrz".
Afera reprywatyzacyjna w Warszawie
20 sierpnia media opisały okoliczności reprywatyzacji Chmielnej 70. Miasto zwróciło ją w 2012 r. trójce prawników, którzy wykupili roszczenia do niej. Tymczasem Ministerstwo Finansów uzyskało dokumenty, z których wynika, że b. współwłaścicielowi nieruchomości, obywatelowi Danii, zostało w PRL przyznane za nią odszkodowanie.
Media podały, że w 2012 r. mec. Robert Nowaczyk odebrał od wicedyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba Rudnickiego decyzję o zwrocie działki - Rudnicki kilka tygodni później zrezygnował z pracy w ratuszu. Według artykułu w 2012 r. Rudnickiego i Nowaczyka łączyły relacje biznesowe - byli współwłaścicielami nieruchomości w Zakopanem.
W piątek Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że zwrot działki przy PKiN był pochopny, a odpowiedzialni są miejscy urzędnicy, którzy zostaną zwolnieni, oraz resort finansów. Prezydent Warszawy zapowiedziała audyt, komisję ws. reprywatyzacji oraz wstrzymanie zwrotów.
Ministerstwo Finansów w odpowiedzi przekazało, że nie stwierdzono nieprawidłowości w postępowaniu urzędników resortu finansów zajmujących się sprawą nieruchomości położonej przy pl. Defilad.
Źródło: PAP
Przeczytajcie również: Afera reprywatyzacyjna. Warszawa straci 4 miliardy złotych?