Rozkochiwał w sobie kobiety, okradał je i znikał
33-letni "Tulipan" zapraszał kobiety do wynajętych luksusowych apartamentów, z których po pewnym czasie wyprowadzał się, nie płacąc
Marcin S. rozkochiwał w sobie młode kobiety, poznawał je w różnych lokalach rozrywkowych, podając się za prezesa firmy. Imponował pieniędzmi, kusił perspektywą zawodowej kariery, zapraszał do luksusowych apartamentów, uwodził, a kiedy był już pewny, że nie spotka się z odmową - nakłaniał swoje ofiary do otwarcia firm, obiecując udziały w spółce. Przekonywał kobiety do wzięcia na dokumenty nowych firm drogich tabletów, noteboków czy telefonów.
Kiedy czar pryskał, znikał także 33-latek. Marcin S. znikał bez śladu ze sprzętem wartym w sumie około 50 000 złotych, nie płacąc także za wynajem zajmowanych przez siebie apartamentów. W ten sposób oszukał w Warszawie kilka kobiet i kilkunastu hotelarzy.
W końcu wpadł we Wrocławiu, gdzie poznał koleją kobietę, którą próbował oszukać w ten sam sposób jak pozostałe. Na szczęście nie zdążył. Tam właśnie „wytropili go” policjanci ze stołecznego wydziału operacyjno-rozpoznawczego.
Po zatrzymaniu okazało się, że Marcin S. był wielokrotnie notowany w policyjnych kartotekach i karany za różne przestępstwaj. Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Teraz grozi mu do 8 lat więzienia.