Rozjeżdżam trawnik, bo jestem ze służb drogowych. Kto mi zabroni?
"Fakt, że część stołecznych kierowców czuje się jak święte krowy nie oznacza, że tak samo mają się czuć kierowcy pracujący w miejskich służbach"
11.07.2016 08:10
Stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia. Parkują na ścieżkach rowerowych, trawnikach czy parkach - tam, gdzie im pasuje. Tak zachowują się kierowcy miejskich służb drogowych.
- Czy rozjeżdżanie trawnika to część waszej służby drogowej? - zapytał nasz czytelnik kierowców, którzy zaparkowali sobie swoje służbowe samochody na trawie. - Tak - usłyszał w odpowiedzi. - Parę metrów dalej są wolne miejsca parkingowe. Dlaczego tam nie zaparkowaliście? - zapytał, ale nie doczekał się już odpowiedzi. Panowie zwyczajnie odwrócili się plecami. - Jak rozumiem, najpierw sadzi się trawę, którą zakupiono z m.in. moich podatków, potem się ją rozjeżdża miejskim samochodem, a potem trzeba ten trawnik naprawić - również z moich podatków - denerwuje się czytelnik. - Fakt, że część stołecznych kierowców czuje się jak święte krowy nie oznacza, że tak samo mają się czuć kierowcy pracujący w miejskich służbach - dodaje.
To nie pierwszy przypadek, gdy miejskie samochody niszczą miejskie mienie lub stwarzają zagrożenie. Kilkanaście dni temu zwróciliśmy uwagę na samochód służb, którym podróżują pracownicy podlewający miejskie kwiaty. Kierowca wjechał przez przejście dla pieszych na chodnik, stwarzając zagrożenie i narażając życie przechodniów. Na pytanie, dlaczego to zrobił, usłyszeliśmy w odpowiedzi, że "on jest ze służb, więc ma uprawnienia". Kierujący kłamał. Nie miał oczywiście uprawnień, by jeździć w ten sposób. Zwyczajnie nie chciało mu się przejść z wiadrami z wodą kilku metrów, podjechał więc pod same donice. Po zwróceniu uwagi, złorzecząc, odjechał. Następnego dnia wjechał na chodnik w ten sam sposób.
Na fanpejdżu "Święte krowy warszawskie" opisującym nieprawidłowe zachowanie stołecznych kierowców, nie brakuje zdjęć, na których są i auta należące do miejskich służb. W szczególnych przypadkach miejscy kierowcy mają prawo zachować się niezgodnie z przepisami, jednak w opisanym przez czytelnika przypadku, kierowcy, po krótkiej rozmowie, wsiedli w auta i pojechali sobie dalej.
Wjeżdżanie na chodnik jest więc tylko i wyłącznie utrudnieniem: dla pieszych, ale i dla samych kierowców, którzy muszą przecież jakoś dojść do swojego auta.
Zarząd Dróg Miejskich wielokrotnie upominał warszawskich kierowców, nieprawidłowo parkujących swoje samochody. Ostrzegał też, że takie zachowanie "może być śmiertelnie niebezpieczne dla pieszych" Zobaczymy, jak skomentują zachowanie kierowców służb drogowych.
Wysłaliśmy zdjęcia do rzeczników odpowiednich służb Czekamy na odpowiedź.