Radiowóz potrącił 80-latka. Policjanci "zostali pouczeni"

W Warszawie doszło do groźnie wyglądającej kolizji tuż przy galerii handlowej. Mknący przez ul. Górczewską policyjny radiowóz próbował zdążyć na światłach. Niestety, gdy te się zmieniły, funkcjonariusze nie zdążyli w porę wyhamować przed przejściem dla pieszych. Prędkość pojazdu była zbyt duża. Doszło do zderzenia z prawidłowo przechodzącym po pasach 80-letnim mężczyzną.

Informację o zdarzeniu jako pierwsza podała kobieta, która była świadkiem incydentu. Zdjęcia stojącego na ulicy radiowozu wraz z siedzącym w środku poszkodowanym udostępniła w lokalnej grupie na Facebooku.

"Dosłownie 5 minut temu przechodziłam na ZIELONYM świetle przy Wola Parku i dokładnie przede mną wszedł starszy pan - zaznaczam światło było ZIELONE dla pieszych! Rozpędzona policja stwierdziła jednak, że dla nich zasady ruchu drogowego nie obowiązują i wjeżdżając na pasy z impetem potrąciła starszego pana" - napisała w emocjonalnym poście.

Według jej relacji, chwilę po zdarzeniu policjanci wysiedli z samochodu i zapytali leżącego na ziemi mężczyzny, czy mają wezwać karetkę. Zdaniem kobiety mieli sami zdecydować o zawiezieniu mężczyzny na pogotowie, mimo że zaledwie 20 metrów dalej na przystanku autobusowym stała już karetka (prawdopodobnie wezwana do wcześniejszej interwencji).

Autorka zdjęć twierdzi, że od momentu potrącenia do odjechania policjantów z 80-latkiem minęły może 3 lub 4 minuty. Przyznaje też, że nie poczekano nawet na przyjazd drugiego radiowozu, którego obecność jest w takich sytuacjach konieczna (chociażby do spisania danych uczestników kolizji).

Magdalena Bieniak z zespołu prasowego KSP potwierdza kolizję z udziałem mundurowych. - Zgłoszenie otrzymaliśmy o godz. 11:05 w środę. Policjanci jechali oznakowanym radiowozem, gdy nagle zmieniło się światło. Kierowca zaczął hamować, ale podczas hamowania wjechał na przejście dla pieszych. Samochód uderzył zderzakiem starszego mężczyznę. Na szczęście nic mu się nie stało - informuje policjantka.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Komendę Stołeczną Policji. Młodszy aspirant Antoni Rzeczkowski również uspokaja, że potrącony mężczyzna nie odniósł obrażeń. - Policjant w związku z popełnionym wykroczeniem, czyli spowodowaniem zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym został pouczony - dodaje.

Na pytanie, czy taka forma "ukarania" sprawcy kolizji jest odpowiednia dla funkcjonariusza, Rzeczkowski przekonuje, każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie. - Wszystko jest uzależnione od konkretnego przypadku, od zachowania m.in. kierowcy po popełnieniu tego wykroczenia, okazaniu skruchy. To jest indywidualna decyzja każdego policjanta, który podejmuje czynności w stosunku do osoby, która to wykroczenie popełniła - twierdzi przedstawiciel KSP.

Jednak wersje zdarzeń policji i kobiety będącej świadkiem potrącenia w pewnym momencie się rozmijają. Zdaniem funkcjonariuszy radiowóz stał w miejscu wypadku do czasu przyjazdu drugiej załogi. Według obecnej tam kobiety nic bardziej mylnego. - Jestem tego pewna. Wzięli dziadka i sobie po prostu odjechali. Nie było szans na przyjazd drugiego radiowozu. Dowiedziałam się jeszcze, że policjant dostał pouczenie, co w mojej ocenie jest karygodne - dodaje.

Przypomnijmy, że według art. 86. par. 1 Kodeksu wykroczeń: "Kto, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny". Natomiast paragraf 3 tego samego artykułu brzmi: "W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów".

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl