Prezydent oskarża PiS o wycinkę drzew w Warszawie. A jak było za jej rządów? Sprawdziliśmy
Problem nie pojawił się wraz z nowelizacją ustawy o Ochronie Środowiska
18.02.2017 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
*Brak ustawy reprywatyzacyjnej i ustawa o wycince drzew. Tak będzie wyglądało Miasto Stołeczne Warszawa pod rządami Prawa i Sprawiedliwości - skomentowała Hanna Gronkiewicz-Waltz dzisiejszą wycinkę 10 drzew przy ul. Nowogrodzkiej. Czy przed dojściem PiS do władzy drzewostan warszawski miał się w świetnym stanie? *
Naprawdę dziwi troska władz Warszawy o miejską zieleń. Przypomnijmy: W 2015 roku, a więc grubo zanim - szkodliwa naszym zdaniem - ustawa ministra Szyszki wesżła w życie, ekolożka Joanna Mazgajska wykonała iście benedyktyńską pracę: wysyłając pismo za pismem oraz wydzwaniając godzinami do urzędów zdobyła dane dotycząc wycinki drzewostanu w Warszawie. Dane okazały się szokujące. Wynikało z nich, że w ostatnich sześciu latach (2009-2015) w Warszawie wycięto 157 523 drzewa .
jak obliczono, to w sumie aż 17 Parków Łazienkowskich. Liczba ta była tak naprawdę jeszcze większa, bowiem np. usuwania drzew owocowych nikt nigdy w stolicy nie liczył i wciąż nie liczy.
Wielokrotnie w serwisie nagłaśnialiśmy sprawę miejskiej zieleni. Opisywaliśmy tarchomiński przypadek, gdzie pod budowę linii tramwajowej wycinane były całe szpalery drzew. Do wycinki przeznaczono wówczas nawet przepiękny, 200-letni dąb rosnący przy ulicy Stefanika (dopiero po interwencji mieszkańców urzędnicy postanowili, że dąb zostanie przeniesiony).
Bardzo głośna była też sprawa wycinki ponad 300 drzew w Ogrodzie Krasińskich . Olgierd Łukasiewicz ze Związku Artystów Scen Polskich, który złożył zawiadomienie do stołecznej prokuratury w tej sprawie, pisał wówczas: - Gdzie jest takie prawo, które pozwala władzy obchodzić prawa ochrony przyrody? Liczyłem zdrowe, jasne pnie. Jest ich około 95 proc. Kilkanaście z nich ma w obwodzie 3,5 m do 4,30 m. A więc żyły po 100 lat, albo i więcej! W centrum miasta nie ma już bujnego angielskiego ogrodu, gdzie można się było schować jak w pustelni, powierzyć zieleni. W parku Krasińskich w Warszawie, zwyciężyła pycha i zadufanie krótkowzrocznych ludzi, chwilowo w rolach urzędników - pisał aktor. Prokuratura nie dopatrzyła się w tym przypadku przestępstwa i umorzyła sprawę.
Nagłaśnialiśmy też sprawę Pragi Południe, którą w ciągu kilku lat pozbawiono 7 tys. drzew . Przy czym liczba nowych nasadzeń w tym czasie była skandalicznie niska.
"Jeden stuletni buk stanowi wartość około 1500 młodych drzew"
Miasto uspokajało wówczas, że w miejsca wyciętych drzew sadzone są nowe. Z danych, które zebrała Mazgajska wynikało jednak coś innego: Ratusz wydał w tym czasie decyzje o nasadzeniu jedynie ok. 50 tys. drzew. To o ponad 100 tys. mniej, niż zostało wyciętych według danych, jakie zebrali ekolodzy. - Z danych Biura Ochrony Środowiska wynika, że do 47 tys. drzew posadzonych przez inwestorów (! - red.) trzeba doliczyć ok. 60 tys. drzew posadzonych przez miasto - wyjaśniała wóczas WawaLove.pl Agnieszka Kłąb, rzeczniczka Ratusza. To daje liczbę 107 tys. drzew. - Wyciętych też było mniej - przekonywała Kłąb. Według danych z Biura Ochrony Środowiska, wycięto "zaledwie" 96 700 drzew.
Ratusz twierdził więc, że więcej posadzono więc, niż wycięto. Według ekologów - było odwrotnie, a mieszkańcy mieli (i mają) powody do niepokoju. Dlaczego? - Według specjalistów jedynym skutecznym sposobem ochrony drzew w mieście jest rewizja pozwoleń na wycinki - mówiła nam Mazgajska. - Wydawane są one często zbyt pochopnie. Nowe drzewko (zakładając że nasadzenie się przyjmie) musi rosnąć kilkadziesiąt lat żeby pełnić porównywalna rolę jako roślina produkująca tlen, wchłaniająca dwutlenek węgla czy absorbująca zanieczyszczenia powietrza - tłumaczyła ekolożka i dodawała, że "jeden stuletni buk stanowi wartość około 1500 młodych drzew".
Eksperci twierdzą, że absolutnym minimum jest sytuacja, gdy wycięte drzewo zastępowane jest choć jednym nowym. - Szokująca jest sytuacja gdy miasto Warszawa doprowadza do sytuacji gdy nasadzenia stanowią jedynie mniej niż 1/3 wyciętych drzew. Świadczy to o braku jakiejkolwiek kontroli nad tym, co dzieje się z drzewami w Warszawie - mówiła dwa lata temu nasza rozmówczyni.
Problem drzew nie pojawił się więc wraz z nowelizacją ustawy ministra Szyszki o Ochronie Środowiska. W żaden też sposób nie będziemy bronić też - szkodliwej naszym zdaniem - ustawy Prawa i Sprawiedliwości, która pozwala na prawie bezkarną rzeź warszawskiego drzewostanu, a dzisiejsza rzeź przy Nowogrodzkiej woła o pomstę do nieba.
Tyle, że ta rzeź nie zaczęła się 1 stycznia 2017 roku, a dużo, dużo wcześniej.
Przeczytajcie też: Kobieta zaatakowała policjantów nożem. Padły strzały