Pożar lasu w Kampinoskim Parku Narodowym to jednak podpalenie?
Ogień strawił prawie 8 ha lasu
W miniony czwartek, 4 czerwca Puszczę Kampinoską zajął pożar, który strawił prawie 8 ha terenu. W akcji gaśniczej uczestniczyło łącznie 14 zastępów. Pisaliśmy o tym w dniu pożaru: Duży pożar w Puszczy Kampinoskiej . Wówczas jego przyczyny nie były jeszcze znane.
4 czerwca o godzinie 7.52 dyżurny straży pożarnej w Nowym Dworze odebrał zgłoszenie telefoniczne. Mężczyzna przejeżdżający obok Kampinoskiego Parku Narodowego zauważył ogień. Pierwsza jednostka gaśnicza była na miejscu po 20 minutach od odebrania zgłoszenia. - W dniu pożaru wilgotność powietrza była znikoma. Podobnie jak podszycia leśnego - brak deszczu spowodował jej duże wysuszenie. W takich okolicznościach wystarczy mała iskierka czy niedopałek papierosa, by rozprószyć ogień, który zamieni się w olbrzymi pożar - powiedział WawaLove.pl Mariusz Kwaśniewski, rzecznik prasowy KP PSP w Nowym Dworze. Dodaje również, że najprawdopodobniej przyczyną było podpalenie: - Zauważyliśmy, że źródeł ognia było wiele. W przypadku naturalnego rozprószenia wynikającego z suszy, niskiej wilgotności powietrza i ostrych promieni słonecznych, takie źródło jest jedno. Ponadto nie jest możliwe, aby w tym miejscu, w którym doszło do pożaru, ogień rozprzestrzeniał się w ten sposób.
W tym roku w samym Kampinoskim Parku Narodowym straż pożarna przeprowadziła aż 22 akcje gaśnicze. - Większość z nich to podpalenia. Mamy wiele przesłanek by wnioskować, że za pożarem z 4 czerwca również stoi podpalacz - powiedziała WawaLove.pl Magdalena Kamińska, rzecznik prasowy Kampinoskiego Parku Narodowego. Tydzień przed feralnym czwartkiem, w tym samym miejscu, również doszło do podpalenia. Wówczas ogień został zauważony wcześniej i strawił 4 ha powierzchni. - To kolejna wskazówka, która prowadzi nas do podpalenia. Niemalże to samo miejsce rozprószenia ognia. Tym razem jednak ogień zajął nie 4, a niemal 8 ha lasu - mówi Kamińska.
W całej sytuacji można doszukiwać się małego szczęścia, ponieważ pożar zajął poszycie leśne, ale nie dotarł do koron drzew. - To bardzo ważne. Nie był to pożar wierzchołkowy, dzięki temu ogień udało się szybko opanować i nie dopuścić do dalszego jego rozprzestrzeniania - dodaje Mariusz Kwaśniewski.
Czwartkowa akcja gaśnicza to 35 pojazdów strażackich, dwie cysterny, setki strażaków i koszt około kilkudziesięciu tysięcy złotych. Cała akcja trwała 4 dni. To nic w porównaniu z tym, jak wielkie spustoszenie w przyrodzie spowodował ogień. - Straty są bardzo trudne do oszacowania. To wiele gatunków zwierząt, owadów i roślin - dodaje Magdalena Kamińska z Kampinoskiego Parku Narodowego.