Potrąciła niepełnosprawne dziecko i uciekła!
"Kobieta odjechała z piskiem, nie udzielając pomocy"
23.09.2014 12:35
W sobotę 20 września na warszawskiej Białołęce kobieta, prowadząca czarną hondę civic, wjechała w wózek z niepełnosprawnym dzieckiem. Po chwili odjechała z piskiem, nie udzielając pomocy.
Auto w chwili zdarzenia stało przed podniesionym szlabanem, na wyjeździe z osiedla przy ul. Skarbka z Gór 71/71. Przechodząca przez przejazd matka prowadząca wózek z niepełnosprawnym chłopcem, odebrała to jako przepuszczenie pieszego na przejściu. Niestety w tym samym momencie kobieta w hondzie ruszyła, wjeżdżając w wózek z dzieckiem.
Matka chłopca zaczęła krzyczeć, żeby kobieta się zatrzymała, bo potrąciła dziecko, ale ta zatrzymała się tylko na moment, aby przy zamkniętych oknach zwyzywać matkę dziecka i odjechać w kierunku ul. Głębockiej.
- Wózek z Maksem na szczęście nie przewrócił się, ponieważ jest to specjalny wózek dla dzieci niepełnosprawnych i ma specjalne wzmocnienia, ale niestety pod wpływem uderzenia puściły mocowania i wózek złożył się w pół. Maks jest poobijany i posiniaczony - relacjonuje matka chłopca. Kobieta kierująca pojazdem wyglądała na około 60 lat, miała krótkie, jasne włosy i okulary.
Zaraz potem z osiedla wyjechał drugi samochód, który zatrzymał się przy poszkodowanych. Wyglądało na to, że kobieta prowadząca czarnego chevrolleta widziała całe zdarzenie i chce udzielić pomocy lub chociaż zapytać, czy nic się nie stało. Ale ku zdziwieniu mamy Maksa, kobieta również rzuciła przez ramię kilka epitetów i odjechała.
Całe zdarzenie obserwowała kobieta, która jest świadkiem wypadku i będzie zeznawać w tej sprawie. Po przeprowadzeniu prywatnego śledztwa, okazało się, że kamera z pobliskiego monitoringu nie działa, a ochrona nie zapamiętała numerów rejestracyjnych pojazdu.
- Niestety w chwili zdarzenia zdążyłam tylko wyciągnąć telefon i zrobić zdjęcie odjeżdżającej Hondzie, ale było już za późno! Wszystko działo się tak szybko, a ja byłam bardzo zdenerwowana, tym co się stało - opowiada pani Szendera.
Matka poszkodowanego chłopca, zgłosiła sprawę na policję, a mimo tego codziennie zgłasza się do ochrony z pytaniem, czy honda civic wróciła na osiedle, ale nikt od tamtej pory nie widział tego samochodu. Policja prowadzi w tej sprawie postępowanie, wystąpili już o udostępnienie nagrań z monitoringu osiedla.
5-letni Maksymilian Szendera który jest chory na porażenie mózgowe, ma padaczkę i małogłowie, nie porusza się samodzielnie, a został pozbawiony jedynego środka transportu jakim był specjalistyczny wózek. Jego wartość opiewa na 5 tys. zł.
Przeczytajcie też: Strzelanina na Białołęce. Przestępcy staranowali radiowóz!