Ponad 5 tys. zwierząt. Zgłoszenie co 14 minut. Strażnicy podsumowali pierwsze półrocze
"Podejrzewamy, że w większości przypadków zwierzęta uciekły właścicielom"
Legwan, pyton, agama czy ptasznik. Strażnicy Miejscy coraz częściej wzywani są do zwierząt egzotycznych i dziko żyjących. Tylko w tym półroczu otrzymali blisko 19 tys. zgłoszeń i odłowili 5 tys. zwierząt. Zgłoszenie otrzymują przeciętnie co 14 minut.
Blisko 20 tys. zgłoszeń to o ponad 14 proc. więcej niż w roku 2015. Zdecydowaną większość stanowiły te od mieszkańców Warszawy - to ponad 89 proc. Najwięcej wpłynęło z Mokotowa (11,1 proc.) Śródmieścia (8,4 proc.) i Pragi Południe (8,2 proc.).
- Analizując strukturę zgłoszeń w poszczególnych dzielnicach okazuje się, że obecność zwierząt jest dużym problemem w dzielnicach ościennych, takich jak: Wawer, Wesoła, Rembertów, Białołęka. To zielone dzielnice, które wciąż się rozbudowują, a nowe osiedla stawiane są na dotychczasowych miejscach zamieszkania i żerowania zwierzyny dziko żyjącej. Najczęściej interweniujemy tam właśnie w związku z migracją zwierzyny drobnej, takiej jak lisy, kuny, zające ale też zwierzyny grubej jak dziki, sarny, łosie – ocenia Piotr Mostowski, zastępca Naczelnika Oddziału Ochrony Środowiska Straży Miejskiej m.st. Warszawy.
Liczba zgłoszeń rośnie
Patrol Eko w ciągu ostatnich sześciu miesięcy odłowili ponad 5,3 tys. zwierząt – to o niemal. Najwięcej, bo aż 26 proc. w czerwcu. - Patrol Eko jest wiodącym w straży miejskiej w zakresie udzielania pomocy zwierzętom. Pracuje w nim 46 strażników, którzy dysponują specjalistyczną wiedzą i sprzętem. Interweniują w trudnych przypadkach – odławiają zwierzęta agresywne, a także egzotyczne, pomagają rannym i chorym, odławiają zwierzęta bezdomne. Ze względu na skalę i wciąż rosnącą liczbę zgłoszeń, tam gdzie nie jest potrzebna pomoc Patrolu Eko, interweniują patrole Oddziałów Terenowych. To znaczące dla nas wsparcie – tylko w pierwszym półroczu strażnicy z oddziałów interweniowali w kolejnych ok. 9 tys. przypadków – podkreśla Piotr Mostowski. W co drugim przypadku Patrol Eko pomagał ptakom.
Pyton królewski, który ukrył się w toalecie, waran stepowy pozostawiony przed blokiem, legwan siedzący na gałęzi drzewa, czy agama brodata spacerująca na terenie jednej z posesji – z takimi zwierzętami strażnicy miejscy mają coraz częściej do czynienia. - Wprawdzie interwencje dot. zwierząt egzotycznych są najrzadsze, to jednak zauważamy znaczący ich wzrost – na poziomie 40 proc. – podkreśla Piotr Mostowski. I dodaje, że chociaż terrarystyka staje się coraz popularniejsza i modniejsza, nie zawsze za chęcią „bycia na czasie” idzie doświadczenie i odpowiedzialność.
Powrót do naturalnego środowiska
- Podejrzewamy, że w większości przypadków zwierzęta uciekły właścicielom. Ucieczka zwierzęcia na tereny miejskie może zakończyć się jego śmiercią. Radzę aby właściciele węży, czy jaszczurek rejestrowali je w urzędach miasta, a także jeżeli jest taka możliwość czipowali je. Pozwoli to nam ustalić właściciela i oddać mu zwierzę. Zwracam również uwagę, że mieszkańcy, którzy znajdą zwierzę egzotyczne nie powinni go sami odławiać. Często zdarza się bowiem, że mieszkańcy podejmują ryzyko, nie wiedząc nawet z jakim gatunkiem mają do czynienia, jak może zwierzę zareagować, czy może stanowić zagrożenie. Bezpieczniej w takich sytuacjach wezwać służby – dodaje Mostowski.
Blisko 1 tys. zwierząt dzięki strażnikom miejskim wróciło do naturalnego środowiska – o 38 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Strażnicy po odłowieniu zwierząt z terenów zurbanizowanych i ocenie ich stanu zdrowia, jeśli nie ma przeciwwskazań, przenoszą zwierzęta w bezpieczne miejsca. Odbierają również zwierzęta, które przeszły rehabilitację w specjalistycznych ośrodkach i wypuszczają je do naturalnego środowiska.
Na wysokim poziomie utrzymuje się liczba zwierząt, które wymagają dalszej, specjalistycznej pomocy. Do Ptasiego Azylu i Ośrodka CITES warszawskiego zoo funkcjonariusze przekazali ponad 1,8 tys. zwierząt. Kolejnych 1,3 tys. trafiło do schroniska a blisko pół tysiąca do lecznic.