Piotr Guział: w interesie PiS jest utrzymanie Hanny Gronkiewicz- Waltz na stanowisku. Chcą zadać ostateczny cios PO
"Powiedzmy to sobie szczerze - PiS nie chce referendum i odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Chce uruchomić grilla w postaci Komisji Weryfikacyjnej i prokuratury, która będzie wyciągała kolejne wątki z tej afery".
WP: Jacek Sasin w programie "Gość Poranka" na antenie TVP Info powiedział, że być może dojdzie jeszcze do referendum w Warszawie. Według posła PiS w interesie stolicy jest jak najszybsze odejście Hanny Gronkiewicz-Waltz, bo inaczej Warszawę czeka 2-letnie gnicie. Jak pan odbiera te słowa w kontekście fiaska zbierania głosów waszej, obywatelskiej inicjatywy referendalnej?
- To jest kompletny brak wiarygodności polityków PiS ws. Warszawy. Oni postawili interes swojej partii, nad interesem Warszawiaków. Dla osób mieszkających w stolicy najważniejsze jest wyjaśnienie tzw. afery reprywatyzacyjnej i przecięcie wszystkich patologicznych układów, przez które do niej doszło. Żeby tak się stało, musi odejść Hanna Gronkiewicz-Waltz , która jako polityk całkowicie utraciła wiarygodność. Jej miejsce powinna zająć nowa osoba, która nie będzie ubabrana we wszystkie te układy towarzysko-biznesowe.
No dobrze, ale tu akurat mówi pan jednym głosem z posłem Jackiem Sasinem. Dlaczego nie można było tego przekuć na wspólne poparcie dla referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz?
- Dlatego, że w interesie PiS jest utrzymanie Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisku. To jest paradoks, który w łatwy sposób można wyjaśnić. Prezydent stolicy jest jednocześnie wiceprzewodniczącą Platformy Obywatelskiej, od której partia na razie się nie docięła. Im bardziej Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie się kompromitować, tym więcej w sondażach będzie traciła jej partia. PiS, a wraz z nim reszta partii politycznych, chce utrzymać ten stan. Rządzący liczą na to, że dzięki temu ostatecznie rozprawią się z PO, z którą toczą coś na kształt plemiennej wojny. Tymczasem Nowoczesna i reszta chce się utuczyć na odpływającym elektoracie PO, który zamierza przejąć.
Gdy okazało się, że wasza inicjatywa referendalna zakończy się niepowodzeniem powiedział pan nawet, że partie polityczne zachowały się jak Armia Czerwona, która patrzyła jak płonie Warszawa.
- Być może było to trochę za mocne porównanie, ale naprawdę mieliśmy niepowtarzalną szansę, by Hanna Gronkiewicz-Waltz została osądzona przez wyborców w referendum. Gdyby PiS zaangażował się w naszą inicjatywę, tak jak miało to miejsce kilka lat temu, gdy wspomógł nas 50-tysiącami podpisów, to doszłaby ona do skutku. Dlatego powiedzmy to sobie szczerze - PiS nie chce referendum i odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz. Chce uruchomić grilla w postaci Komisji Weryfikacyjnej i prokuratury, która będzie wyciągała kolejne wątki z tej afery. Zakończy się to zapewne postawieniem zarzutów prezydent Warszawy, ale najprawdopodobniej dopiero za rok, w momencie rozpoczęcia kampanii samorządowej. To będzie ostateczny cios dla PO.
Jacek Sasin zwraca jednak uwagę, że w Radzie Warszawy został złożony przez PiS wniosek o referendum i być może tą ścieżką uda się do niego doprowadzić.
- Większość w Radzie Warszawy ma Platforma Obywatelska, która z wiadomych względów nie chce rozpisania referendum. Dlatego liczenie na doprowadzenie do zmian tą drogą przypomina bardziej teatralny gest, niż realną walkę o referendum. Ta wypowiedź jest tym bardziej kuriozalna, że jeszcze kilka tygodni temu posłowie PiS mieli losy referendum w swoich rękach. Gdy rozmawiałem m.in. z Jarosławem Krajewskim czy innymi politykami tej partii, to byli oni głusi na moje prośby. Odpowiadali wręcz figlarnymi uśmiechami, tłumacząc mi, że jest to inicjatywa obywatelska, w którą nie mogą się zaangażować. A przecież 3 lata temu również mieliśmy do czynienia z obywatelską inicjatywą . Wówczas poparł ją nawet Jarosław Kaczyński. Ba, uczynił to manifestacyjnie pod pomnikiem Witosa, by w ten sposób symbolicznie okazać swoje zaangażowanie. Teraz PiS nie zrobił nic i tym bardziej szkoda straconej szansy.
Źródło: WP
Przeczytajcie też: Rasiści wrócili na Targówek. Zamalowano twarze dzieci innych ras