Piaseczno. Piechotą wracał ze szpitala. Był na skraju wyczerpania
Tragicznie mogła się zakończyć decyzja mężczyzny, który po wypisaniu ze szpitala wyruszył w drogę powrotną do domu na własnych nogach. Na szczęście wycieńczonego podróżnika zauważyło przypadkiem dwoje policjantów z posterunku w Prażmowie.
Aspirant sztabowa Malwina Giza i aspirant sztabowy Marcin Ukleja, dzielnicowi z Prażmowa, wracali radiowozem na posterunek. Było tuż przed godziną 22. Pod lasem funkcjonariusze dostrzegli starszego mężczyznę. Postanowili sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.
- Zawodowa czujność ich nie zawiodła - mówi aspirant Magdalena Gąsowska z piaseczyńskiej policji. - Starszy pan nie miał już siły iść dalej. Wracał ze szpitala w Grójcu. Był wyczerpany, wychłodzony i szedł już resztką sił.
Jak opowiada Magdalena Gąsowska, mężczyzna został wypisany ze szpitala. Jednak nie miał własnego telefonu komórkowego, więc nie miał jak zawiadomić rodziny i poprosić o zabranie go z Grójca. Nie miał też czym dotrzeć do domu - nie było już żadnych autobusów na jego trasie.
Piaseczno. Piechotą wracał ze szpitala. Był na skraju wyczerpania
Zdecydował się więc na samotną eskapadę. Miejscowości dzieli ponad 30 kilometrów drogi. Samochodem jedzie się do pół godziny. Pieszo zajęło to znacznie dłużej, choć mężczyzna szedł skrótami. Droga jednak okazała się znacznie bardziej wyczerpujące, niż się spodziewał.
Byłoby z nim krucho, gdyby nie policyjna interwencja. Dwójka policjantów zabrała zziębniętego piechura do radiowozu i podwiozła go do domu. - Najważniejsze, że naszym policjantom nie zabrakło wrażliwości i nie pojechali dalej. Wykazali zainteresowanie - chwali aspirant Magdalena Gąsowska.