Oddawali hołd powstańcom, potem wyważyli drzwi. "Jestem przerażona i załamana"
Właścicielka jednego z apartamentów hotelowych na warszawskim Starym Mieście opisała przejmującą historię, która przytrafiła się jej gościom z zagranicy. W nocy z 1 na 2 sierpnia do lokalu, w którym przebywali obcokrajowcy, próbowali wedrzeć się wandale skandujący patriotyczne hasła.
Pani Małgorzata nie mogła uwierzyć w treść odczytanego nad ranem smsa. "Dotychczas tylko słyszałam o takich przypadkach, ale nie zdarzyły się w moim otoczeniu" - napisała w poście na prywatnym profilu. Z oferowanych w willi usług chcieli skorzystać zagraniczni turyści, jakich pełno o tej porze roku w stolicy. Małżeństwo z dziećmi przyjechało do Warszawy ze Szwajcarii. Nie zdawali sobie sprawy, że w dniu 74. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego spotka ich jedno z najgorszych doświadczeń w życiu.
"Grupa wojowniczych ludzi wyważyła drzwi do naszego mieszkania 10 minut temu!!! Nie możemy teraz zamknąć się od środka!" - brzmiał emocjonalny komunikat wysłany przez spanikowaną rodzinę do pani Małgorzaty (tłum. red.). Niestety wiadomość przyszła późno w nocy, gdy właścicielka już spała. Informację o włamaniu odczytała dopiero o 6.00 rano. Od razu przybyła na miejsce, przekwaterowała gości i spotkała się z sąsiadami. Dzięki temu dowiedziała się nieco więcej na temat przebiegu nocnego incydentu.
"Potwornie agresywni"
"Trzech ludzi ubranych od stóp do głów w symbole powstańcze radośnie świętowało przemarsz na Plac Zamkowy. Przeskoczyli bramę na zamknięte podwórko i około godziny pili i wykrzykiwali hasła patriotyczne" - zwierza się poszkodowana. Kobieta domyśla się, że powodem niezapowiedzianej wizyty w wynajmowanym lokalu mógł być dochodzący z balkonu język o innym brzmieniu, niż polski. "Postanowili pokazać obcym, że nie są tu mile widziani" - spekuluje pani Małgorzata.
Mężczyźni nie namyślali się długo i zdecydowali odszukać źródło dźwięków, które tak ich zainteresowały. Sforsowali wejście do klatki i zaczęli kopać w drzwi mieszkania. Udało im się je wyważyć, ale "na szczęście sąsiedzi zaczęli otwierać swoje i wystraszyli napastników". Jak relacjonuje w rozmowie z WawaLove gospodyni, ludzie ci byli "potwornie agresywni". Swój post ze zdjęciami zniszczonej futryny kończy słowami: "Jestem przerażona i załamana, co się dzieje i jakie przyzwolenie na nacjonalizm istnieje".
Z nożem pod poduszką
Udało nam się skontaktować z panią Małgorzatą i zapytać o szczegóły tego zdarzenia. - Trudno było mi przekonać funkcjonariuszy do tego, że to nocne najście było intencjonalne. Napastnicy dobrze wiedzieli, do którego mieszkania chcą wejść - twierdzi właścicielka firmy zajmującej się hotelarstwem.
Wspomina też, że najgorsze dla korzystających z jej gościny turystów była noc spędzona w strachu. Pięcioosobowa rodzina ze Szwajcarii zabarykadowała się w lokalu używając kuchni elektrycznej i szafy. Zasnęli z nożami kuchennymi pod poduszką. Na szczęście bandyci nie wrócili.
Gdzie była pomoc?
- Jedynym kontaktem gości jestem ja - wyjaśnia pani Małgorzata. - Oczywiście mieli podany telefon na policję, ale myślę, że obawiali się bariery językowej i chcieli, żebym ja to załatwiła. Ludzie pytają mnie, dlaczego nikt nie zareagował wcześniej? Dzwoniłam z samego świtu na komisariat, ale kazano mi przyjechać. Wcześniej musiałam zająć się bezpieczeństwem moich gości - uzasadnia właścicielka.
Autorka postu o próbie włamania do hotelowego apartamentu zastrzega, żeby nie podawać jej nazwiska ani ulicy, przy którym znajduje się budynek. Nie chce, aby goście korzystający z tego adresu zamiast wypoczywać, bali się zasnąć. "Nikt przecież nie chce antyreklamy" - uzasadnia swoją decyzję pani Małgorzata.
Z prośbą o potwierdzenie tego incydentu zwróciliśmy się do oficera prasowego Komendanta Rejonowego Policji Warszawa I przy ul. Wilczej. Niestety w chwili pisania tego artykułu biuro rzecznika było już nieczynne, postanowiliśmy więc wysłać zapytanie droga mailową. Czekamy na odpowiedź.
Jedyne, co udało się nam ustalić, to fakt próby włamania do mieszkania na Starym Mieście. Policja jednak nie wyjawia, czy w sprawę zamieszani byli obcokrajowcy oraz kto mógł tego dokonać. Najprawdopodobniej wciąż zbierane są dodatkowe informacje na podstawie zeznań świadków. Niewykluczone, że w razie konieczności zabezpieczany będzie też monitoring z najbliższej okolicy.
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl