Nowe miejsca: Ceylon Bazaar
Targowisko inspiracji w starej fabryce wódki
To miejsce można odwiedzić tysiąc razy, a za każdym znajdzie się tu coś nowego, inspirującego - mówi nam spotkana w Ceylon Bazaar klientka. Wielka hala starej fabryki wódki Koneser wypełniona jest skórzanymi meblami ze Sri Lanki, maskami-czaszkami z Meksyku, zabawkami z okresu PRL i oryginalnym dizajnem. Ceylon Bazaar to sklep z różnościami, kawiarnia, a w przyszłości także mini-sala kinowa. Właścicielka miejsca, Agnieszka Radziszewska, chce, aby to miejsce działało na wyobraźnię na różnych płaszczyznach. Przez długie lata pracowałam w telewizji, ale nie czułam się dobrze w takiej strukturze - mówi - Ten język sztucznych tworów przestał mi odpowiadać i postanowiłam stworzyć miejsce, w które będę wierzyć, w którym ja i inni ludzie będziemy się dobrze czuć.
I rzeczywiście. Nie wiem, czy zdarzyło mi się kiedykolwiek być w sklepie, który ma tak przyjazną atmosferę. Weszliśmy tylko na chwilę, gdy sprzedawca - wytworny pan Janusz w kapeluszu - zapytał, czego byśmy chcieli posłuchać. Okazało się, że ma tutaj kolekcję płyt, które wybiera pod wchodzących do sklepu klientów. Od słowa do słowa i już siedzieliśmy wszyscy razem przy dużym, zielonym stole. Piliśmy herbatę, wino z Gruzji, graliśmy w "Karty Flirt" z dzieciństwa, bawiliśmy się kalejdoskopem, dyskutowalismy o Świętej Śmierci w Meksyku. Po co wam te choinki przy wejściu? - zapytałam wskazując na duże donice. Nie wiem, ciężko to wytłumaczyć - wybuchła śmiechem Agnieszka. *__*
Miejsce działa od połowy czerwca, ale na początku miało w ofercie tylko skórzane torby ze Sri Lanki. Nie chciałam się jednak do nich ograniczać - mówi Agnieszka - chciałam sprzedawać tu inne rzeczy, które są dla mnie interesujące. Współpracuję z dizajnerami, szperam w Internecie, chodzę po pchlich targach, sprowadzam rzeczy z drugiego końca świata, robię przedmioty na zamówienie. Ostatnio pewien starszy pan przyszedł do pobliskiego antykwariatu sprzedać książki, a wracając zutylizował u nas trzy piękne stare walizki, w których te książki przyniósł. Ten eklektyzm, artystyczno-historyczny misz-masz sprawia, że do tego miejsca chce się wracać.
Proszę wybrać numerek od 1 do 477 - mówi Janusz i bierze w dłoń zbiór aforyzmów Oscara Wilde'a. Trzydzieści trzy - mówię. "Absurdem jest dzielić ludzi na dobrych lub złych. Ludzie są albo czarujący, albo nudni" - czyta. Z miejscami jest podobnie. A "czarujący" to idealne określenie dla Ceylon Bazaaru. W takich miejscach czuć, że Warszawa jest jednak przygodą.