Nie tylko Zamość. W Warszawie również nie brakuje bezmyślnych rodziców
Czasem bardzo łatwo o tragedię.
Niektórym opiekunom odwiedzającym zoo należy się specjalna nagroda w kategorii "bezmyślność". Media opisały dziś ojca, który włożył swoje dziecko do wybiegu dla surykatek. "Nie pomagają tabliczki, zakazy i ostrzeżenia, którymi oblepione są ogrodzenia i klatki w zoo. Słodko wyglądające surykatki bez problemu przegryzają rękawicę spawalniczą swoimi ostrymi jak szpilki zębami. Dzięki Bogu jeżozwierze o tej porze spały jeszcze" - opisują zdarzenie pracownicy zamojskiego ogrodu zoologicznego.
Nie tylko zoo w Zamościu zmaga się z "myślącymi inaczej", narażającymi na śmiertelne niebezpieczeństwo swoje dzieci. Poniżej zdjęcia ze stołecznego ogrodu - rodzice, którzy posadzili swoje pociechy na barierce, za którą znajdują wybieg dla niedźwiedzi polarnych. Nawet niezbyt szczególnie zainteresowani byli małymi chłopcami, którzy wiercili się niespokojnie.
Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdyby chłopiec wypadł za barierkę.
Pracownicy ZOO proszą, by zwracać uwagę na takie przypadki. Łatwo o tragedię. Pod koniec ubiegłego roku, po nieszczęśliwym wypadku w Cincinatti, gdy za barierkę wybiegu z gorylami wpadł mały chłopiec, serię zdjęć nieodpowiedzialnych rodziców opublikowało zoo w Poznaniu. Zrobiono to, by piętnować takie zachowania i apelować do wszystkich zwiedzających o wspólne wyrażanie dezaprobaty wobec takich zachowań.