RegionalneWarszawaMieszkańcy Wesołej nie chcą żyć w getcie. Złożą odwołania od rządowej decyzji

Mieszkańcy Wesołej nie chcą żyć w getcie. Złożą odwołania od rządowej decyzji

O planach przecięcia ich dzielnicy obwodnicą mieszkańcy dowiedzieli się już trzy dekady temu. Ale dopiero pod koniec ubiegłego roku wydano decyzję środowiskową, która rozwiewa wątpliwości jednej i nadzieje drugiej strony sporu na temat wyboru wariantu planowanej trasy. Lokalna społeczność nie składa broni.

Mieszkańcy Wesołej nie chcą żyć w getcie. Złożą odwołania od rządowej decyzji
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Jędrzej Nowicki
Mateusz Patyk

18.01.2019 | aktual.: 18.01.2019 17:00

Mieszkańcy Wesołej toczą batalię z Ministerstwem Infrastruktury od 2015 roku. To właśnie wtedy zmieniono wariant budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy, który został zaakceptowany wiele lat wcześniej. Początkowo trasa miała przebiegać w pewnym fragmencie tunelem i omijać centrum dzielnicy. Według branego obecnie pod uwagę projektu, obwodnica zostanie poprowadzona 8-metrowym nasypem, w bliskim sąsiedztwie budynków publicznych, tj. przedszkoli, szkół, szpitala, urzędów, a także ujęcia wody dla Sulejówka.

Wydana przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku (RDOŚ) decyzja środowiskowa to przypieczętowanie szkodliwej dla mieszkańców wariantu, który został wskazany przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). W obronie sprzeciwiającej się takiemu rozwiązaniu społeczności stanęli samorządowcy (przyjęty wariant trasy jest niezgodny z miejskimi planami i stanowiskiem Rady Miasta), a prezydent Warszawy odwołał się od tej decyzji.

"Mieszkańcy stolicy czują się oszukani. Decyzja została wydana dla tzw. wariantu zielonego, prowadzącego część trasy na nasypie dzielącym centrum Wesołej na dwie części, oddzielając tym samym połowę mieszkańców od komunikacji i najważniejszych instytucji. Trasa została wybrana pomimo licznych protestów, wbrew stanowisku Rady Miasta i jest niezgodna z dokumentami planistycznymi stolicy i województwa mazowieckiego" - uzasadniał Rafał Trzaskowski w oficjalnym komunikacie.

Odwołanie zostało złożone na ręce Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, Andrzeja Szweda-Lewandowskiego. W urzędowym piśmie Trzaskowski zwraca się z prośbą o uchylenie wydanej w grudniu 2018 roku decyzji i wybranie koncepcji trasy poprowadzonej częściowo w tunelu. Prezydent wniósł także o "niezwłoczne zawieszenie wykonania i uchylenie nadanego decyzji rygoru natychmiastowej wykonalności".

Samochody zamiast lasu

Według Stowarzyszenia "Sąsiedzi dla Wesołej", jeżeli dojdzie do powstania ostatniego odcinka Wschodniej Obwodnicy Warszawy na nasypie i to przez sam środek dzielnicy, mieszkańców czeka ogromny hałas, znacząco przewyższający wymagane normy akustyczne. Ich zdaniem inwestor posługuje się nieaktualnymi i niedoszacowanymi danymi (Stowarzyszenie przeprowadziło własne ekspertyzy). Na dodatek decyzja środowiskowa nie uwzględniła chociażby planów rozbudowy linii kolejowej nr 2. Brak też wzmianki o oddziaływaniu przedsięwzięcia na wody podziemne.

Co więcej, kontrowersyjna inwestycja może doprowadzić do odseparowania osiedli położonych w centrum Wesołej od reszty zabudowań oraz tras komunikacyjnych. Budowa obwodnicy całkowicie zniszczy Las Milowy, czyli urokliwy park wewnątrz dzielnicy, który jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem do spacerów i wypoczynku. Ponadto kłopotliwe mogą okazać się spaliny. Przedstawiciele Stowarzyszenia przewidują, że natężenie ruchu zaledwie kilkadziesiąt metrów od najbliższych zabudowań wyniesie aż 100 tys. aut na dobę.

Zdesperowani mieszkańcy postanowili więc wyjść na ulicę w geście sprzeciwu. Pod koniec grudnia zgromadzili się przed Min. Infrastruktury, apelując o ponowne rozpatrzenie ostatecznego przebiegu obwodnicy. Postulaty w tej sprawie przekazano rzecznikowi resortu, ale na tym się skończyło. Zdecydowano o kolejnym, siódmym już proteście, tym razem przed siedzibą PiS. 14 stycznia aktywiści przeszli Alejami Jerozolimskimi, skutecznie utrudniając przejazd kierowcom. Protestujący chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na swój problem. Partia rządząca pozostała jednak niewzruszona.

Marek Szolc, radny Warszawy i pełniący funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska, nie ma wątpliwości, że wybranie scenariusza lansowanego przez GDDKiA będzie potężną stratą dla dzielnicy. Chodzi głównie o wycinkę Lasu Milowego, na miejscu którego usypany zostanie wał, a dopiero na nim położona trasa.

- To idealny przykład na to, jak szkodliwa może być sytuacja, w której są trzy, blisko współpracujące ze sobą podmioty, nie biorące przy swoich decyzjach pod uwagę interesu środowiska. Mamy inwestora, który jest politycznie motywowany i kierowany, z drugiej strony są Lasy Państwowe, które podlegają Ministrowi Środowiska, z trzeciej zaś strony dyrekcję resortu, w której jak wiemy była potężna czystka kadrowa. W teorii powinniśmy mieć kilka poziomów refleksji, a w praktyce każdy przykłada stempel przy wariancie dla środowiska najgorszym - twierdzi radny w rozmowie z WawaLove.

Nierówna walka

Zwróciliśmy się do wiceprezes zarządu Stowarzyszenia "Sąsiedzi dla Wesołej", Kariny Stefańskiej-Białek, z prośbą o przedstawienie argumentów mieszkańców. Chcieliśmy je porównać z uzasadnieniem RDOŚ, która zamiast wsłuchać się w głosy najbardziej zainteresowanych, podjęła decyzję kierując się kryteriami czysto finansowymi. Nasza rozmówczyni uważa, że mieszkańcom celowo rzuca się kłody pod nogi.

- Mamy utrudniony dostęp do akt, ponieważ znajdują się w Białymstoku. Strony postępowania, czyli 200 nieruchomości, są oznaczone jedynie na mapie dołączonej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad do wniosku decyzji na przebieg obwodnicy. Jest bez adresów. Musieliśmy pojechać do ich biura, żeby ją zobaczyć i poinformować mieszkańców, kto jest stroną, bo przygotowujemy odwołanie od tej decyzji. Żaden urząd się tym nie zajmuje, tylko my - wyjaśnia.

Dla Stowarzyszenia złożenie przez prezydenta stolicy odwołania od wydanej w grudniu decyzji RDOŚ jest bardzo ważnym krokiem i naświetla problem od strony braku udziału społeczeństwa w całej procedurze. Ten udział zdaniem wiceprezes miał zostać kompletnie zablokowany. - W 2015 roku nie dowiedzieliśmy się od inwestora nawet o zmianie wariantu, bo nie było żadnego spotkania na ten temat z mieszkańcami. Wpychając trasę w centrum dzielnicy, musiał obawiać się protestów. Potem zgłaszane przez nas błędy, wnioski i uwagi trafiały w próżnię - mówi. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odsyłała te wątpliwości do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Tam aktywiści dowiadywali się, że... to tylko opinia. W efekcie nie dokonano żadnych poprawek.

- RDOŚ przez cały czas powtarza to samo, co GDDKiA . Mają tę samą narrację. Wciąż twierdzą, że nie chcą nikogo wywłaszczać i dla nich argument 12 wyburzeń jest kluczowy, po czym okazuje się, że znamy osoby tam mieszkające i jedna z nich chce zostać wywłaszczona. Nie wiem więc, w czyim imieniu mówią. Dlaczego 12 wyburzeń to dla nich większy koszt, niż pozostawienie 200 nieruchomości w pasie oddziaływania trasy o ogromnym natężeniu? Kto porównuje te koszty? - dziwi się Karina Stefańska-Białek.

Gra w zielone

Jeszcze większe zamieszanie w dyskusji o końcowy przebieg obwodnicy wprowadza decyzja wydana w 2007 roku przez minister rozwoju regionalnego Grażynę Gęsicką. Ówczesny premier Kaczyński właśnie jej powierzył sprawę WOW, jednocześnie odsuwając od tego zadania ministra środowiska Jana Szyszkę (jego dom ma znajdować się 1,5 km od miejsca, w którym trasa przecinałaby Wesołą w pierwotnym planie, o czym zresztą publicznie informował).

Na polecenie Gęsickiej przeprowadzono konsultacje społeczne, minister poprosiła też o zdanie ekspertów. Wybrała wariant, z którego Szyszko chciał zrezygnować, deklarując przy tym puszczenie części trasy przez tunel. Swoją decyzję uzasadniała kwestią zabezpieczenia lokatorów mieszkających blisko ekspresówki. To było dla niej ważniejsze, niż problem związany z wykupieniem nieruchomości i wypłaceniem ich właścicielom odszkodowań.

Skąd więc zmiana tej koncepcji? - Pytam o to przez trzy ostatnie lata i nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Nie mieści mi się to w kategoriach logicznego myślenia. Przecież wszystko zostało już przebadane i opisane w raporcie samej Generalnej Dyrekcji, z którego wynika, że najlepszym dla środowiska jest wariant z tunelem - zastanawia się wiceprezes Stowarzyszenia "Sąsiedzi dla Wesołej".

Jak podaje portalsamorzadowy.pl, Tomasz Żuchowski pełniący obowiązki Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad informował na początku stycznia, że cała obwodnica Warszawy ma zostać ukończona napóźniej do 2027 roku. Łączny koszt 80-kilometrowego ringu wokół miasta wyniesie około 15 mld zł. 10-kilometrowy fragment przebiegający przez Wesołą i Sulejówek powinien zostać oddany w 2025 roku. Spór między mieszkańcami a rządem najprawdopodobniej spowoduje przesunięcie tego terminu.

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

wesoławarszawaprotest
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)