RegionalneWarszawaMiały być nowe książki, będą bieżące opłaty. Mieszkańcy Pragi nie kryją niezadowolenia

Miały być nowe książki, będą bieżące opłaty. Mieszkańcy Pragi nie kryją niezadowolenia

O tym, jak dysponuje się pieniędzmi z budżetu partycypacyjnego

Miały być nowe książki, będą bieżące opłaty. Mieszkańcy Pragi nie kryją niezadowolenia

Część mieszkańców Pragi Północ czuje się oszukana. W budżecie obywatelskim złożyli projekt, który zakładał zakup nowości książkowych do bibliotek. Liczyli na rozbudowanie niezbyt bogatej oferty praskich placówek. Projekt wygrał. Jednak pieniądze na jego realizację wzięto... z budżetu na działalność podmiotową tych bibliotek. Czyli ze środków na m.in. opłacenie rachunków za prąd czy ogrzewanie.

- Byłem niedawno z listą książek, które chciałbym wypożyczyć - mówi WawaLove.pl pan Przemek, mieszkający na pl. Hallera. - Z dziesięciu tytułów z mojej listy nie było ani jednego, choć niektóre napisane zostały przez popularnych i głośnych autorów. Inne pozycje zostały wydane już kilka lat temu. I też nic - dodaje. - Pomyślałem, że może w ramach tej edycji budżetu partycypacyjnego, uda się choć trochę to zmienić - podkreśla. Dlatego podpisał, wspólnie z ponad tysiącem innych mieszkańców dzielnicy projekt obywatelski "Praski Rozwój Czytelnictwa - nowości czytelnicze dla praskich bibliotek".

Pomysł znalazł uznanie w oczach urzędników i został przyjęty, co ucieszyło nie tylko autorów i mieszkańców dzielnicy, ale również pracowników biblioteki. Jednak gdy dyrektor placówek, Janina Zakrzewska-Masłowska zwróciła się do dzielnicy o przekazanie środków na podstawową działalność, usłyszała, że „przecież dostali środki z budżetu partycypacyjnego ”. Oraz, że to właśnie tymi środkami mają realizować bieżące działania. - Byłam zwyczajnie zaskoczona, ale powiedziano mi, że wszystko to jest absolutnie legalne - mówi w rozmowie z Wawalove.pl.

"Mieszkańcy nie przeczytali dokładnie"

- Wniosek nie nazywa się "opłacanie bieżących rachunków". ale "zakup nowości czytelniczych" - denerwuje się pan Piotr z ul. Inżynierskiej, który również poparł rozwój czytelnictwa na Pradze. - Przecież nie pisaliśmy go po to, by biblioteka regulowała opłaty za prąd - mówi. I pyta: - Nie rozumiem. Gdybyśmy nie złożyli projektu, placówki nie dostałyby pieniędzy na podstawową działalność?

Władze dzielnicy zupełnie nie widzą problemu. - Takie są zasady budżetu partycypacyjnego - mówi WawaLove.pl rzeczniczka urzędu Beata Bielińska-Jacewicz. - Nie ma żadnych dodatkowych środków. Wykorzystujemy na projekty obywatelskie procent kwoty stałego budżetu dzielnicy i tym razem też się tak stało. Na pytanie czy rozumie, że mieszkańcy Pragi liczyli na więcej książek w bibliotece, a nie opłacanie jej bieżących rachunków, rzeczniczka odpowiada: - Wszystko jest zgodnie z prawem. Takie są zasady przyznawania pieniędzy i nie my je ustalamy. Może mieszkańcy nie przeczytali dokładnie regulaminu budżetu partycypacyjnego? - pyta rzeczniczka.

- Tak nie powinno być - mówi nam Anna Petrow-Skiba z Centrum Komunikacji Społecznej stołecznego ratusza, zajmującym się budżetem obywatelskim. - To zapewne legalne działanie, ale ci, którzy złożyli projekt i go poparli, rzeczywiście mają prawo czuć się oszukani - podkreśla rozmówczyni WawaLove.pl. I dodaje, że w jej opinii nie wszędzie dochodzi do podobnych działań. - Takie rzeczy dzieją się tylko na Pradze Północ - mówi Petrow-Skiba.

- Ta sytuacja bardzo podkopała moją wiarę w instytucję budżetu obywatelskiego - mówi nam pani Kasia, mieszkanka jednej z północnopraskich ulic, również sygnatariuszka projektu. - Liczyliśmy, że władze dzielnicy przesuną jakieś dodatkowe środki na ten cel. Jeśli rozwój czytelnictwa oznacza dla nich uregulowanie opłat za wywóz śmieci, nie chcę brać w tym udziału. Następnym razem głęboko się zastanowię, zanim coś takiego podpiszę – dodaje nie bez żalu.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)