Lokatorzy walącego się bloku o przymusowej wyprowadzce. Dezinformacja, strach i frustracja
147 lokali do pilnego wykwaterowania - taki los czeka większości mieszkańców komunalnego bloku przy ul. Piaskowej 9 w Warszawie. Trudno uwierzyć, że wady konstrukcyjne zbudowanej zaledwie 9 lat temu nieruchomości zostały odkryte dopiero teraz. Mieszkańcy są poirytowani.
10.08.2018 | aktual.: 10.08.2018 14:50
Blok komunalny przy Piaskowej robi wrażenie. Masywna bryła, nowe budownictwo, obok znajduje się zadbane mini boisko do koszykówki. Są parkingi, plac zabaw… Mogłoby się wydawać, że to idealne miejsce do życia. Ta trwająca niespełna dekadę sielanka skończyła się jednak 8 sierpnia.
To właśnie wtedy mieszkańcy na swoich klatkach zauważyli komunikat o przymusowej wyprowadzce. Pilną eksmisją (która ma rozpocząć się we wrześniu), objęci są użytkownicy 147 lokali. Ich właściciele nie kryją oburzenia. Obawiają się też o swój dobytek i są niepewni przyszłości.
Pan Ireneusz z klatki nr IV wprowadził się do budynku jako jeden z pierwszych. Jest zbulwersowany całą sytuacją: - Dzisiaj dzwoniłem do urzędu i dowiedziałem się, że musimy wynieść wszystko. To są w moim przypadku dwie duże szafy z przedpokoju, nie mam jak ich rozkręcić. To są robione pod wymiar meble kuchenne… Lokator po tej wyprowadzce i tak będzie stratny – przyznaje.
Oferowane mieszkania zastępcze prawdopodobnie będą znajdować się w kamienicach z różnego okresu (lata 50.,60. i 70.). Nie wiadomo, czy w środku są windy. Dla niektórych to może być spory problem: - Ci, którzy mogą chodzić o własnych siłach, to sobie poradzą. Ale tu mieszkają ludzie, którzy jeżdżą na wózkach. Pode mną jest pan z dwoma niepełnosprawnymi synami. Gdy przeczytał ogłoszenie o wyprowadzce, miał łzy w oczach – zwierza się pan Ireneusz.
Na chodniku przed blokiem można spotkać przekrój ludzi. Mieszkają tu zarówno starsze osoby, na zasiłku, bezrobotne, wykształcone i pracujące. Są też młodzi, którzy pod adresem „Piaskowa 9” chcieli w końcu rozpocząć samodzielne życie.
Taką osobą jest 26-letni Tomasz, technik w Polskim Radiu. W jego głosie słychać rozgoryczenie: - Administracja musiała wiedzieć o tych niedoróbkach od dawna. Jeszcze dwa tygodnie temu do budynku wprowadzali się nowi lokatorzy. Mnie samemu miesiąc wcześniej zezwolono na wykonanie remontu w mieszkaniu. Nie rozumiem, jak to możliwe. Nie sprzedaje się przecież biletów na podróż niesprawnym samolotem… Będę walczył o odszkodowanie, zainwestowałem w to mieszkanie wszystkie oszczędności – mówi.
Wśród mieszkańców pojawiły się nawet teorie, że błędy konstrukcyjne zostały zauważone już wcześniej, ale specjalnie zatajano to przed nimi. Padło nawet przypuszczenie, że oddany do użytku w 2009 roku blok miał początkowo zostać przeznaczony na lokale prywatne. Ale miasto zorientowało się, że stan budynku pozostawia wiele do życzenia i zmieniono plany.
Zdezorientowani lokatorzy przestają ufać miastu i dziwią się sposobem, w jaki zostali potraktowani: - To jest sytuacja, która pojawiła się nagle. Były przesłanki oczywiście, że tu coś się dzieje. Natomiast tempo i zaskoczenie towarzyszące temu jest żenujące. My, jako lokatorzy, wiemy więcej niż urzędnicy. Mówią tylko to, co muszą, resztę zachowują dla siebie. Ręka rękę myję, a my ponosimy konsekwencje – żali się pani Iwona z III klatki.
Ogólne nastawienie mieszkańców bloku przy Piaskowej jest sceptyczne. Nie przekonują ich zapewnienia o pokryciu przez miasto kosztów przeprowadzki, dobrym standardzie oferowanych na czas remontu mieszkań tymczasowych czy zapewnieniu o braku formalności.
Mąż pani Iwony wylicza konsekwencje decyzji Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami: - Każda zmiana dla nas to koszty. Musimy zapłacić za wszystkie rzeczy, które są potrzebne w nowym lokalu. Kto mi za to zwróci? Co z dowożeniem dzieci do szkoły? Dojazdami do pracy? Kto policzy pieniądze straconymi podczas stania w korkach? Jak w tej sytuacji odnajdą się dzieci? Mamy przyjąć wszystko „na klatę” i siedzieć cicho, bo to mieszkania komunalne i nie daliśmy 10 tys. złotych za metr? My też staramy się i ciężko pracujemy na to, by godnie żyć – wyznaje pan Sebastian.
Wśród wykwaterowywanych mieszkańców prawie 150 lokali są też tacy, którzy otwarcie deklarują, że na Piaskową już nie wrócą: - Cały czas mam obawy i będę je miała. Przyzwyczaiłam się, a teraz nagle przeprowadzka… Jak dostanę takie mieszkanie, które będzie mi się podobało, to już tam zostanę. Bo będę się bała. A kto wie, czy za 10 lat znowu im coś nie „wypadnie”? – deklaruje pani Hania z klatki V.
Jedyną informacją, jaką dysponują mieszkańcy bloku komunalnego, to terminy spotkań w urzędzie dzielnicy. 10 sierpnia o godzi. 18.00 odbędzie się zebranie informacyjne dla lokatorów z klatki II, na poniedziałek 13 sierpnia zaproszone zostały osoby z klatek III i IV, a tydzień później – 21 sierpnia – pojawią się tam mieszkańcy pozostałych pionów.
Więcej o sprawie pisaliśmy w artykule: Mieszkańcy 147 lokali do przymusowej wyprowadzki. Odkryto błędy w projekcie budynku
Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl