RegionalneWarszawaKozioł terrorysta. Przepłynął Wisłę i buszował po miejskim parku

Kozioł terrorysta. Przepłynął Wisłę i buszował po miejskim parku

Zdezorientowana koza biegała po Parku Praskim w Warszawie. Pomimo wezwań służby nie reagowały, a właściciel parzystokopytnego osobnika tłumaczył, że w tym czasie był u dentysty. Jego zdaniem zwierzę najprawdopodobniej... przepłynęło Wisłę.

Kozioł terrorysta. Przepłynął Wisłę i buszował po miejskim parku
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Pani Monika
Mateusz Patyk

31.07.2018 | aktual.: 31.07.2018 11:25

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przy placu zabaw od strony ul. Jagiellońskiej na Pradze pojawił się nietypowy gość. Po godz. 17.00 w lokalnym parku zauważono bowiem kozę, która musiała uciec komuś z zagrody. Zaniepokojona obecnością rogatego zwierzęcia kobieta natychmiast zadzwoniła po straż miejską oraz policję. Działania te jednak nie przyniosły skutku, a osobnik dalej błąkał się po parkowym terenie.

O incydencie poinformowała zatroskana internautka będąca na miejscu zdarzenia: "Koza w Parku Praskim, służby nie reagują, właściciel od 17 po nią nie przyjeżdża. O 20:30 przyjechała policja i właściciel. Policjanci zrobili zdjęcie z kozą i pojechali. Właściciel zabrał kozę, tłumaczył, że nic się nie stało, a zwierzę było wyraźnie zdenerwowane" - brzmi emocjonalny komentarz do zdjęć z zajścia umieszczonych na Facebooku.

Zagubioną w parku kozę (która okazała się być męskim osobnikiem tego gatunku), rozpoznał jeden z mężczyzn. Przedstawiał się jako znajomy jej właściciela. Zadzwonił do niego i dowiedział się, że zwierzę musiało po prostu uciec. Wyjaśniał, że znalazło się na Pradze dlatego, bo... pokonało Wisłę wpław. Na prośbę o przybycie i zabranie kozy miał powiedzieć, że przyjedzie dopiero za godzinę, bo w tym czasie był u dentysty. Po tej rozmowie właściciel wyłączył telefon.

Szczęśliwy finał koziej odysei

Według relacji kobiety mężczyzna pojawił się w parku dopiero wieczorem, około 21.00. Aby potwierdzić tę wersję zdarzeń, o komentarz w tej sprawie zwróciliśmy się do stołecznej Straży Miejskiej. Dzięki temu udało się uzyskać nieco dokładniejsze informacje dotyczące "kozła na gigancie" z Pragi.

- Interwencja zakończyła się o 18.20. Powiadomienie wpłynęło w godzinach wieczornych i dotyczyło kozy biegającej w okolicach Mostu Gdańskiego. Oczywiście został powiadomiony nasz Eko Patrol, który udał się na miejsce. Gdy strażnicy tam dotarli, okazało się, że zwierzę jest trzymane przez dwie osoby, którym udało się złapać tę kozę za rogi. W momencie przyjazdu patrolu zwierzę zostało przejęte przez funkcjonariuszy i profesjonalnie zabezpieczone - mówił w rozmowie z WawaLove st. insp. Sławomir Smyk ze Straży Miejskiej.

Po ustaleniu właściciela po kozę przyjechał jej opiekun. Według naszych ustaleń zwierzęta te są trzymane na wyspie przy wybrzeżu po wschodniej stronie Wisły. Natomiast rozbieżności czasowe dotyczące interwencji są wynikiem dwóch, a nie jednego zgłoszenia w tej samej sprawie. - O 18.20 została opiekunowi przekazana koza, oczywiście funkcjonariusze przeprowadzili rozmowę o właściwym trzymaniu zwierząt i zabezpieczeniach. Właściciel ma obowiązek dochować szczególnego nadzoru, aby osobniki nie wydostawały się poza miejsce hodowli - dodał Smyk.

Obraz
© Facebook.com | Pani Monika
Obraz
© Facebook.com | Pani Monika

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Komentarze (0)