Trwa ładowanie...

Koronawirus w Warszawie. Pielęgniarka pracowała sama przez pięć dni

W domu opieki przy ul. Bobrowieckiej przez pięć dni pracowała jedna pielęgniarka. Była jedynym pracownikiem medycznym. W końcu zasłabła. Jej mąż opowiada, co się stało.

Koronawirus w Warszawie. Pielęgniarka pracowała sama przez pięć dniŹródło: PAP, fot: Marcin Bielecki
d1oyfcn
d1oyfcn

Z domu opieki przy ul. Bobrowieckiej, który stał się ogniskiem koronawirusa uciekli dyrektor i pracownicy medyczni. Ponad 50 pensjonariuszy, w tym osoby starsze i często niedołężne zostało samych. Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Wojewoda skierował do placówki dwie opiekunki i lekarza. Stawiła się tylko jedna pielęgniarka. Opiekowała się chorymi przez pięć dni. W końcu sama opadła z sił i zasłabła.

Jacek Pieśniewski, mąż pielęgniarki powiedział "Super Expressowi”, że żona obecnie jest na kwarantannie w mieszkaniu, które udostępnili znajomi.

- Teraz odpoczywa i odsypia ten niezwykle wyczerpujący czas. Kontaktujemy się telefonicznie, dostarczam jej pod drzwi potrzebne rzeczy i jedzenie – wskazał.

d1oyfcn

Pytany, dlaczego żona poszła do pracy na ul. Bobrowiecką odparł, że dostała polecenie służbowe.

Mąż zaznaczył, że mogła odmówić z uwagi na choroby przewlekłe, ale nie zrobiła tego. - Ma poczucie obowiązku, dlatego właśnie została pielęgniarką, aby pomagać ludziom. To ja mówiłem "Odmów, możesz to zrobić. Jak dostaniemy karę najwyżej będziemy się odwoływać. A w najgorszym wypadku - zapłacimy". Ale nie chciała tak – opowiada.

W placówce pielęgniarka była jedynym pracownikiem medycznym. Nie odbierała telefonów, bo nie miała czasu rozmawiać. Powiedziała, że nie wie, ilu jest pacjentów w środku, bo nie ma czasu ich liczyć.

Wówczas w ośrodku było ponad 50 pacjentów. Obecnie jest ok. 40, bo część była w ciężkim stanie i trzeba było ich przenieść do szpitali.

d1oyfcn

Aby spotkać się z żoną, pan Jacek musiał poprosić personel socjalny, żeby ją wywołał. Podchodziła do drzwi, a on stawał w bezpiecznej odległości.

Pielęgniarka opuściła placówkę po pięciu dniach, ponieważ nie wytrzymała fizycznie. W końcu zasłabła. Lekarz musiał jej wystawić zwolnienie.

Jej mąż podkreślił, że w czasie kiedy żona była w ośrodku odczuwał "straszną, zwykłą ludzką bezsilność”. Bał się o nią. - Byłem bliski wejścia tam, aby jej pomóc, żeby nie zostawiać żony samej w tej sytuacji. Ważne było wsparcie bliskich, znajomych, którzy deklarowali: Idziemy z Tobą - relacjonuje.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

d1oyfcn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1oyfcn
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj