Gronkiewicz-Waltz o wycieku danych: prawie rok temu zawiadomiłam prokuraturę

Na trop nielegalnej działalności praktykanta wpadła stołeczna policja

Obraz

Prawie rok temu zawiadomiłam w sprawie praktykanta prokuraturę, ona tę sprawę wyjaśni. Nie możemy zamknąć drzwi przed praktykantami - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, odnosząc się do informacji o pobraniu przez praktykanta danych dotyczących stołecznych nieruchomości.

* Jak informowaliśmy w piątek ,* "Rzeczpospolita" opublikował atykuł o tym, że aplikant radcowski podczas praktyki w stołecznym urzędzie pobrał nielegalnie dane ponad 47 tys. nieruchomości w Warszawie, głównie na Mokotowie. Były to dane o właścicielach, wpisy z ksiąg, wyrysy działek.

- Mamy mniej więcej 160 praktykantów rocznie w różnych biurach. On akurat trafił do tego biura. To, że jedna osoba jest nieuczciwa, nie może doprowadzić do tego, byśmy powiedzieli wszystkim stażystom i praktykantom, że mają wstęp zabroniony - powiedziała w piątek pytana o sprawę prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz .

Podkreśliła, że jak najwięcej różnych danych powinno być otwartych. - Cały świat żyje open data. Oczywiście my to sprawdzamy, ale też nie możemy zamknąć drzwi przed praktykantami. Prokuratura tę sprawę wyjaśni - dodała.

- Kiedy policja w czerwcu 2016 roku zapytała o konkretną działkę, zobaczyliśmy, że ten praktykant miał dostęp, w związku z tym sprawdziliśmy wszystko - mówiła Gronkiewicz-Waltz. Jak podkreśliła, informacja o liczbie nieruchomości, których dane wyciekły - ponad 40 tys. - pochodziła właśnie z urzędu miasta. - Zawiadomiliśmy prokuraturę w lipcu 2016 roku - już po miesiącu od zapytania policji - mówiła.

- Wszystkie działania PiS służą teraz pokazaniu, że miasto jest źle zarządzane. (...) To, że prawie rok temu zawiadomiłam w sprawie praktykanta prokuraturę, to jest teraz wyciągane przed komisją weryfikacyjną. To jest robienie atmosfery, tak jak robienie atmosfery wokół sędziów przed reformą sądownictwa. To czysto polityczne działanie. Myśmy byli w porządku - oceniła prezydent Warszawy.

Na trop nielegalnej działalności praktykanta wpadł nie urząd, lecz stołeczna policja. Były student prawa i administracji Zdzisław B. nie przyznał się do zarzutu. Jak podaje gazeta, mężczyzna twierdzi, że ze zbioru korzystał zgodnie z upoważnieniem.

PAP

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Bruksela wzywa przedstawiciela Białorusi. Ma się tłumaczyć
Bruksela wzywa przedstawiciela Białorusi. Ma się tłumaczyć
Paliwo w grudniu. Oto prognozy na początek miesiąca
Paliwo w grudniu. Oto prognozy na początek miesiąca
Pilny alert RCB. Ostrzegają przed podróżami do Wenezueli
Pilny alert RCB. Ostrzegają przed podróżami do Wenezueli
Incydent na kolei. Pociąg uszkodzony w czasie jazdy
Incydent na kolei. Pociąg uszkodzony w czasie jazdy
Makabryczny finał poszukiwań. Ciało Marka Kubaczki znaleziono w grobie innej osoby
Makabryczny finał poszukiwań. Ciało Marka Kubaczki znaleziono w grobie innej osoby
Niemcy oddają zrabowane dobra. Jest także wniosek ws. podejrzanych o dywersję [SKRÓT DNIA]
Niemcy oddają zrabowane dobra. Jest także wniosek ws. podejrzanych o dywersję [SKRÓT DNIA]
Kazik tłumaczy się po krytykowanym koncercie. "Mój czas nadszedł"
Kazik tłumaczy się po krytykowanym koncercie. "Mój czas nadszedł"
"Pospieszcie się". Tusk zwrócił się do Niemców
"Pospieszcie się". Tusk zwrócił się do Niemców
AfD. Dziwaczne wystąpienie na kongresie młodzieżówki
AfD. Dziwaczne wystąpienie na kongresie młodzieżówki
Rosjanie wzmocnili ofensywę. Największe postępy na froncie od roku
Rosjanie wzmocnili ofensywę. Największe postępy na froncie od roku
"To mnie zasmuca". Zapytali Merza o sondaż wśród Polaków
"To mnie zasmuca". Zapytali Merza o sondaż wśród Polaków
Incydenty w centrum Warszawy. Co się działo w Parku Świętokrzyskim?
Incydenty w centrum Warszawy. Co się działo w Parku Świętokrzyskim?