Deweloper żąda od mieszkańców opłaty za korzystanie z chodnika przed blokiem
Urząd Dzielnicy: "Mamy związane ręce"
07.06.2016 09:00
Absurd na Bielanach. Mieszkańcy dwóch bloków przy ul. Magiera być może będą musieli płacić po kilkaset złotych na głowę rocznie - za to, że korzystają z chodników przebiegających pod ich oknami. Mimo iż jest to jedyna możliwość wydostania się z osiedla.
Sprawę opisuje Fakt.pl. Chodzi o bloki o numerach 19 i 21. Działka, która leży między nimi, została wiele lat temu wydzierżawiona prywatnym przedsiębiorcom, a w 2007 roku ostatecznie trafiła w ręce dewelopera - hiszpańskiej firmy Pinar Polska. Ta z kolei postanowiła zbudować między tymi blokami kolejny budynek. Mieszkańcy nie chcą się na to zgodzić i zaczęli protestować. Deweloper żąda więc opłaty za korzystanie z chodnika.
Nieludzkie warunki finansowe
O szczegółach sprawy opowiada WawaLove.pl wiceburmistrz Bialan Włodzimierz Piątkowski. - W 1998 roku, gdy powstawały spółdzielnie mieszkaniowe, lokatorzy, starając się o jak najmniejszy udział w kosztach, godzili się na dzierżawę gruntów bez chodników, w obrysach budynków - tłumaczy. Mimo iż przez lata korzystali z chodników, te nie należały do nich. - Potem okazało się, że w 1998 roku tak ustalono granice, że działka należąca do Pinar Polska całkowicie otacza oba bloki na Magiera - dodaje burmistrz.
Deweloper postanowił wybudować między blokami swój budynek. Gdy mieszkańcy zaczęli protestować, firma Pinar Polska zagroziła, że ogrodzi swoją własność, a nawet zdemontuje płyty chodnikowe. - Próbowaliśmy mediacji, jednak deweloper postawił tak nieludzkie warunki finansowe mieszkańcom, że nie mogli się oni na to zgodzić - opowiada wiceburmistrz. Mowa o kilkuset złotych na głowę każdego lokatora.
Jak ma dojechać karetka?
Mieszkańcy bloków przy Magiera uważają, że nowy budynek ograniczyłby im dostęp do światła. Deweloper, mimo argumentów i prób dogadania się, twardo stawia na swoim i chce budować. Sprawa znalazła się w sądzie. Jednocześnie lokatorzy postulują do władz miejskich, by miasto wypowiedziało dzierżawę deweloperowi. Choćby częściowo - tak, by mogli korzystać z chodnika. - Sprawa jest naprawdę poważna, bo co będzie, jeśli deweloper zdemontuje płyty chodnikowe i ogrodzi teren, a do bloku będzie musiała dojechać karetka lub straż pożarna? - pyta wiceburmistrz Piątkowski. i dodaje: - Czy Pinar Polska weźmie na siebie odpowiedzialność, jeśli komuś stanie się krzywda?
Urząd Dzielnicy jest bezsilny, bo chodzi o spór między podmiotami prywatnymi. Może wyłącznie negocjować, ale rozmówca WawaLove.pl podkreśla, że kontakt z Pinar Polska jest bardzo utrudniony. - Nie można też rozwiązać z nimi umowy, bo będziemy mieli do czynienia z gigantycznymi kosztami - dodaje wiceburmistrz Piątkowski.
Z deweloperem nie udało nam się skontaktować. Osoba, która odebrała nasz telefon poinformowała, że tak naprawdę "nie jest z firmy Pinar Polska", poza tym "nie ma tu osoby, z którą można porozmawiać o tej sprawie" oraz, że "firma nie posiada adresu -e-mail", pod który można wysłać pytania.
Wkrótce w sądzie zapadnie decyzja o tym, czy lokatorzy budynków 19 i 21 będą musieli płacić za korzystanie z chodnika, którym poruszają się codziennie, od wielu lat.
Przeczytajcie też: We wtorek zawyją syreny. "Trzyminutowy, modulowany dźwięk"