Darmowy transport publiczny w Tallinie. Dlaczego nie w Warszawie?
W stolicy Estonii w krótkim czasie przybyło pasażerów i jednocześnie ubyło samochodów w centrum. Czy w Warszawie pomysł jest możliwy do zrealizowania?
Coraz więcej miast przygląda się funkcjonowaniu bezpłatnego transportu publicznego w Tallinie. Jednak nie wszystkie samorządy patrzą przychylnym okiem na taki pomysł. Jednym z takich miast jest Warszawa, której na transport publiczny za darmo po prostu nie stać - czytamy na stronie www.transport-publiczny.pl .
- Warszawa nie planuje wprowadzenia bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską . W obecnej sytuacji ekonomicznej, kiedy z powodu dziury w budżecie musimy wprowadzić znaczne ograniczenia w komunikacji, pozbawienie miasta wpływów z tytułu sprzedaży biletów mogłoby się na komunikacji odbić jeszcze bardziej niekorzystnie - mówił rzecznik prasowy ZTM Warszawa Igor Krajnow. Według niego nie można porównywać polskiej stolicy do Tallina, który jest dużo mniejszy, a mapa funkcjonowania komunikacji miejskiej dużo mniej rozbudowana.
- Tallin ma około 70 wszystkich linii, a Warszawa - ok. 280. Łączna długość linii w Tallinie to 740 km, a w Warszawie - ok. 4,5 tys. km. Liczba przewożonych pasażerów rocznie to około 140 mln w Tallinie i ok. miliarda w Warszawie.
Te różnice przekładają się również na koszta. Tallin na komunikację wydaje rocznie około 50 mln euro, a Warszawa - ok. 560 mln euro.
Do tego stolica Estonii z każdego PIT-a otrzymuje 50 proc. Warszawa jedynie 30 proc. Dzięki temu Tallin był w stanie wypracować sobie nadwyżkę budżetową, z której obecnie może finansować bezpłatną komunikację.
Bezpłatna komunikacja w Tallinie spowodowała zwiększenie zainteresowania komunikacją, a więc wzrost kosztów jej użytkowania. Jak prognozuje Igor Krajnow, wcześniej czy później w Tallinie ponownie pojawią się głosy, że trzeba będzie wprowadzić płatne przejazdy za korzystanie z miejskiej komunikacji.