Były urzędnik BGN zdradza: "w ratuszu istniała nieformalna grupa. Podejmowała decyzje reprywatyzacyjne"
"Góra wymagała od nas 300 decyzji reprywatyzacyjnych rocznie".
Krzysztof Śledziewski, były urzędnik Biura Gospodarki Nieruchomościami był pierwszym świadkiem, który stawił się przed komisją weryfikacyjną. Zeznał, że w ratuszu nieformalnie "istniała grupa koordynująca, która podejmowała decyzje reprywatyzacyjne". Śledziewski zdradził również szczegóły związane m.in z kontrowersyjnym zwrotem gimnazjum na Twardej oraz przejęciem kamienicy przy Noakowskiego 16.
- W jego pracach (grupy koordynującej - przyp. red) zawsze uczestniczyli dyrektor lub wicedyrektor biura. (…) Góra wymagała od nas 300 decyzji reprywatyzacyjnych rocznie - powiedział Śledziewski. - Istniało w ratuszu nieformalne ciało, które podejmowało decyzje reprywatyzacyjne? - dopytywał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. - Był zespół koordynujący, które zajmował takie, a nie inne stanowisko - odpowiedział świadek.
Podczas zeznań byłego urzędnika BGN padło nazwisko Marcina M. bezinesmena, kóry stoi za głośnymi przejęciami nieruchomości w Warszawie. Marcin M. wraz z adwokatem mieli wywierać naciski na urzędników i straszyli zaprzyjaźnionymi mediami.
- Był częstym gościem w urzędzie i często telefonował. Gdy sprawy szły po jego myśli był kulturalny, ale gdy od 2014 zaczęły się komplikować, to mówił, że stać go na wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych, by w prasie pojawiły się artykuły lub by jego znajomy został dyrektorem BGN. (…) To byli bardzo operatywni panowie - opowiadał Krzysztof Śledziewski.
Co więcej, były urzędnik powiedział również, że Hanna Gronkiewicz-Waltz miała prosić o dokumentację związaną z Noakowskiego 16. Warto przypomnieć, że część tej nieruchomości została w 2003 roku zwrócona mężowi prezydent stolicy.
Opisał również sytuację,w której prezydent Warszawy miała interweniować w sprawie zwrotu jednej z nieruchomości przy ul. Okopowej u Jakuba R., zatrzymanego kilka miesięcy temu przez CBA i osadzonego w areszcie. Ze słów byłego urzednika wynika, że nie była zadowolona z odmowy wydania nieruchomości. - Powiedziała: Zawiodłam się na panu, panie dyrektorze” i podjęła decyzję o działaniach w sprawie zmiany decyzji – ujawnia Śledziewski.
Padło równiez pytanie o reprywatyzację działki przy Twardej 10, na której znajdowało się gimnazjum. Gdy Maciej M. "odzyskał" tę działkę, zapadła decyzja o przeniesieniu szkoły. - Czy zna pan sytuację, gdzie przenosi się szkołę jeszcze przed wydaniem decyzji zwrotowej? – dopytywał Sebastian Kaleta z PiS. - Nie spotkałem się z taką sytuacją. – odpowiedział Krzysztof Śledziewski.
Jak podaje portal w polityce.pl, rodzice uczniów z gimnajzum na Twardej mieli informować Gronkiewicz-Waltz o o zagrożeniach wynikających z prób przejęcia nieruchomości na wiele miesięcy przed zamknięciem ich szkoły. - Pisma rodziców pozostawały bez odpowiedzi – wspomniał świadek.
"Mała ustawa" ma odwrócić uwagę od komisji?
Po przesłuchaniu Śledziewskiego wiceminister Jaki powiedział, że "nic dziwnego, że Hanna Gronkiewicz-Waltz boi się stawić przed komisją". - Transparentność ma sens - powiedział. Przed komisją nie stawił się w poniedziałek nikt w imieniu m.st. Warszawy.
Co więcej, prezydent stolicy złożyła rano wniosek do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego. Według niej, komisja reprywatyzacyjna działa bezprawnie.
To jednak nie wszystko: w trakcie trwania komisji weryfikacyjnej ratusz zwrócił się do Sejmu "o jak najszybsze podjęcie prac i uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej, chroniącej lokatorów objętych decyzjami reprywatyzacyjnymi". Powód? - Tzw. „mała ustawa”, uchwalona z inicjatywy Prezydent m.st. Warszawy (weszła w życie 17 września 2016 r.) nie rozwiązuje wszystkich problemów - czytamy w emailu przesłanym z stołecznego ratusza.
Przeczytajcie również: Zabił męża kochanki, jej córkę oraz księdza: "to osobowość psychopatyczna". Zapadnie wyrok