Bułki w Tesco na Kabatach są czyszczone odkurzaczem? [WIDEO]
- Nie kupujcie w Tesco, co najmniej pieczywa - pisze wkurzony klient marketu, pan Marcin. Sieć się broni, ale słabo
30.01.2014 08:47
W piątkowy wieczór mieszkaniec Kabat wybrał się na zakupy do Tesco przy al. KEN. Gdy doszedł do półek z pieczywem, był świadkiem sytuacji, która go nieźle wkurzyła.
Otóż pracownica sklepu odkurzała zwykłym odkurzaczem pojemniki na pieczywo, a potem wrzuca gołymi rękami bułki do tego pojemnika i brała się za odkurzanie kolejnego. Panu Marcinowi udało się zrobić zdjęcie, z którego potem zrobił mema - opisał na nim sytuację, a następnie podsumował: "J*b się Tesco. Ostatni raz dałem ci szansę".
- Nie wierzę, że ten odkurzacz jest przechowywany w miejscu gdzie jest czysto i "sterylnie" i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej - stwierdził w komentarzu pan Marcin. Zdjęcie rozeszło się po sieci z prędkością światła, o sprawie napisała m.in. Gazeta.pl , która zapytała Tesco sieć o ten incydent.
- Pojemniki do ekspozycji bułek i drożdżówek są myte codziennie - informuje brytyjska sieć handlowa. - W firmie funkcjonują odpowiednie procedury i instrukcje mycia i dezynfekcji. Pierwszym krokiem procesu jest oczyszczenie pojemników z okruchów - tłumaczy sieć. - Widoczny na zdjęciu odkurzacz wykorzystywany jest wyłącznie do usuwania okruchów z pojemników. Rzecznik brytyjskiego giganta zapewnił też, że pracownik sklepu powinien używać rękawiczek jednorazowych przy kontakcie z pieczywem. Tymczasem na zdjęciu nie widać czy standardy zostały dochowane. Tesco zapewniło, że "będzie wyjaśniać tę sytuację".
Czy odkurzacz to najlepsze urządzenie do czyszczenia takich miejsc jak półki z pieczywem? Okazało się, że nie ma szczegółowych wytycznych, jak i czym powinno się sprzątać w hipermarketach. Joanna Narożniak z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej powiedziała Gazecie, że przedsiębiorca powinien opracować własne, wewnętrzne instrukcje, na podstawie których przestrzega wymogów sanitarno-higienicznych w przedsiębiorstwie i muszą być one zgodne z szeregiem procedur, takich jak np. Dobre Praktyki Higieniczne. WSSE przedstawił też dane dotyczące kontroli w sklepach.
Wynika z nich, że w 2013 na terenie województwa mazowieckiego przeprowadzono 1817 kontroli, w tym 971 kontroli interwencyjnych (czyli robionych na podstawie zgłoszeń klientów i konsumentów). Wydano 136 decyzji do natychmiastowego wprowadzenia zaleceń poprawy stanu techniczno-sanitarnego i usunięcia wszystkich uchybień. Nałożono też 180 mandatów na łączną sumę 46,7 tys. zł.
Więc pięknie nie jest, choć na pewno nie jest też tak strasznie jak możemy zobaczyć w kultowej scenie z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" Barei. A może jest? Mieliście podobne doświadczenia z marketami?