RegionalneWarszawaBiebrzański Park Narodowy płonie. Dym dotarł nad Warszawę

Biebrzański Park Narodowy płonie. Dym dotarł nad Warszawę

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym rozprzestrzenił się na blisko osiem tysięcy hektarów. Dym dotarł już nawet w okolice stolicy. W sieci pojawiła się mapa, na której zobaczyć możemy przemieszczanie się ciemnych kłębów.

Biebrzański Park Narodowy płonie. Dym dotarł nad Warszawę
Źródło zdjęć: © PAP | Artur Reszko

23.04.2020 | aktual.: 23.04.2020 12:40

Biebrzański Park Narodowy płonie

Mapę satelitarną ukazującą przemieszczanie się dymu z Biebrzańskiego Parku Narodowego opublikował w środę wieczorem portal remiza.pl.

- Dym z płonącego Biebrzańskiego Parku Narodowego dotarł w okolice Warszawy - czytamy we wpisie.

Na mapie zobaczyć możemy białe plamy znajdujące się w północno-wschodniej części Polski. Gołym okiem widać, że smuga ta rozmywa się i znalazła się już na wysokości Warszawy. Jeden z użytkowników serwisu pod postem napisał, że dzisiaj rano w stolicy czuć było specyficzny zapach spalenizny. Kolejny mieszkaniec dodał, że dało się nawet zauważyć go w postaci lekkiej mgły. Do dyskusji wtrąciła się również mieszkaniec Płocka, który napisał, że zapach był przez cały dzień wyraźnie wyczuwalny i dopiero wieczorem osłabł.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym wybuchł w niedzielę wieczorem. Na miejscu w akcji gaśniczej bierze udział 130 strażaków. Ogień zajął około 8 tys. hektarów.

- Jeśli chcemy sobie wyobrazić sobie tę powierzchnię, to jest to obszar wielkości około 8 tys. boisk piłkarskich. Jest to naprawdę ogromny obszar, gdzie giną zwierzęta, miejsca lęgowe tych zwierząt i jest to też trudny teren do działań strażackich - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Krzysztof Batorski, rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Goszcząc w studiu "Polskiego Radia", Batorski wyjaśnił, że walkę z ogniem utrudnia specyfika Biebrzańskiego Parku Narodowego. Jest tam dużo bagnisk i miejsc z suchą trawą. Oprócz tego występują też torfowiska. W takie miejsca trudno wjechać sprzętem gaśniczym. Jedynym ratunkiem jest więc gaszenie pożaru z powietrza.

-Działania te prowadzone są przez cztery samoloty typu dromader - i gaszenie osobiście. Strażacy muszą fizycznie dojść do zarzewi pożaru i fizycznie go ugasić, używając tłumnic, czyli muszą znaleźć się tam, gdzie jest płomień- opisywał rzecznik PSP.

Zobacz także:Kary za wypalanie traw. Nawet 12 lat więzienia

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (0)