Atak na praski klub. Policjanci przyjechali w 5 minut, akcja zakończyła się fiaskiem: dlaczego?
"Wykonujemy cały czas czynności mające na celu jak najszybsze zatrzymanie sprawców".
Średni czas reakcji stołecznych policjantów na pilne zdarzenie wynosił w 2016 roku 8 min. 36 sek. W przypadku środowego incydentu w lokalu „Chmury” funkcjonariusze pojawili się na miejscu zdarzenia już po 5 minutach. Pomimo tego, nie udało się zatrzymać żadnego z 50 napastników, którzy zdemolowali doszczętnie klub. Dlaczego?
Grupa kilkudziesięciu osób wtargnęła w nocy do klubu "Chmury" przy ulicy 11 Listopada na warszawskiej Pradze. W środku bawili się kibice Ajaxu Amsterdam. Pisaliśmy o tym wczoraj na łamach WawaLove.pl.
Do zdarzenia doszło o godz. 22.40. W klubie odbywał się koncert. - W sumie w środku bawiło się ok. 100 osób, w tym holenderscy kibice, którzy przyjechali na mecz - mówi WawaLove.pl pracownik klubu. Dodaje, że kibice byli bardzo kulturalni, nie zachowywali się agresywnie, zwyczajnie bawili przy muzyce.
Po godz. 22.00 wtargnęli ubrani na czarno napastnicy. Świadkowie twierdzą, że było ich ok. 50, a na twarzach nosili kominiarki. Kamieniami wybili szyby w lokalu, a do środka wrzucili race. Goście lokalu bronili się czym mogli, zasłaniali nawet wyposażeniem lokalu. - Baliśmy się, że wrzucą butelki z benzyną, wówczas doszłoby do strasznej tragedii - opowiada świadek zdarzenia. Jak się dowiedzieliśmy, nie było poszkodowanych, ale zniszczenia są bardzo duże. Właściciel klubu oszacował straty na kilka tysięcy złotych.
Jak podaje stołeczna policja, całe zdarzenie trwało około 2 minut, a funkcjonariusze byli na miejscu już po ok. 5-6 minutach od momentu zgłoszenia. Dlaczego pomimo tego, nie udało się ująć żadnego z 50 napastników? – Te osoby były ubrane na czarno i miały na sobie kominiarki. Wykonujemy cały czas czynności mające na celu jak najszybsze zatrzymanie sprawców. Apelujemy o zgłaszanie się świadków zdarzenia. Jeżeli jest taka konieczność, gwarantujemy anonimowość – powiedział st. asp. Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
„Atak jak z lat 90.”
- Jeśli wcześniej nie było sygnałów, że może dojść do takiego zdarzenia, to rzeczywiście jest to imponujący czas reakcji – mówi dr Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji w rozmowie z WawaLove.pl. – Możliwa jest też wersja, że to był nagły i uprzednio zaplanowany atak, co znacznie utrudnia pracę policjantów. Na razie nie wiadomo, która z tych wersji jest bliższa prawdy.
Czy jest szansa na szybkie ujęcie napastników? – Niestety na to pytanie nigdy nie ma jednoznacznej odpowiedzi – dodaje dr Sokołowski. - To wszystko zależy od tego, co zapamiętali świadkowie, czy kojarzą elementy charakterystyczne dla poszczególnych osób, które mogą wskazywać na identyfikację indywidualną. Sokołowski dodaje również, że istotny będzie również zapis monitoringu. Publikowaliśmy fragment filmu z klubu na łamach portalu WawaLove.pl.
Były rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji przyznaje, że to pierwszy od dłuższego czasu taki atak w Warszawie. - Owszem, dochodziło do spontanicznych bójek wśród pseudokibiców. Ale tu nie ma wątpliwości, że celem ataku było zniszczenie klubu. Przypomina mi to sytuację z lat 90., gdy restauratorzy w obawie przed dewastacją lokalu, płacili haracz grupom przestępczym – dodaje Mariusz Sokołowski.
W mediach pojawiły się spekulacje, że sprawcami nocnego incydentu na warszawskiej Pradze mogli być kibice Legii Warszawa. – Może tak być, ale nie musi. Z policyjnego punktu widzenia mamy do czynienia z grupą chuliganów. Śledczy muszą szukać sprawców w różnych środowiskach, również kibicowskich – podkreśla Sokołowski.
Przeczytajcie również: 100 mandatów, dwie osoby zatrzymane. Bilans meczu Legii z Ajaxem