Albo usuną, albo zasłonią płachtą. Takie losy mogą spotkać protestujących podczas przemówienia Trumpa
W środę pojawiła się wiadomość, że amerykańskie Secret Service ma sobie "poradzić" z miasteczkiem namiotowym przed Sądem Najwyższym. Dotarliśmy do informacji, jakie opcje są brane pod uwagę.
Donald Trump wkrótce w Warszawie. 6 lipca ma przemówić na placu Krasińskich, gdzie nieopodal trwa protest w miasteczku namiotowym przed Sądem Najwyższym. Czy służby amerykańskie ich usuną? Jak wynika z nieoficjalnych informacji pracowników Kancelarii Prezydenta RP, rozważane są dwie opcje.
W sąsiedztwie placu Krasińskich znajduje się Sąd Najwyższy. Przed gmachem trwa pikieta stowarzyszenia Niezłomni Adama Słomki, do której dołączyli działacze Ruch Kontroli Wyborów i Solidarnych 2010. Protestujący rozstawili miasteczko namiotowe, wokół którego rozmieszczone są transparenty z hasłami: "Polskie, sprzedajne, brudne sądy - skorumpowane mafijne", "Żądamy lustracji resortowego sądownictwa", czy też "Sądownictwo w naszym kraju to zorganizowana grupa przestępcza". Jakby mocnych, oskarżających treści było zbyt mało, na fasadzie Sądu Najwyższego powieszono deski sedesowe.
Co dalej będzie z miasteczkiem? Czy wystąpienie Trumpa na placu Krasińskich sprawi, że protestujący będą musieli przenieść się w inne miejsce? W środę pojawiła się wiadomość, że amerykańskie Secret Service ma sobie z tym "poradzić".
Jak wynika z nieoficjalnych informacji pracowników Kancelarii Prezydenta RP, agenci od kilkunastu dni działają już na terenie Warszawy, sprawdzając zabezpieczenia wokół placu Krasińskich. Pomimo tego, nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie miasteczka namiotowego. Rozważane są dwie opcje – albo usunięcie protestujących, albo zasłonięcie ich płachtą podczas przemowy Trumpa.
"Mogą nawet zrobić zaporę ze sztucznych ogni"
WawaLove.pl poprosiła o komentarz Adama Słomkę, jednego z organizatorów pikiety. - Nie zamierzamy ustąpić. Jest dla nas zaszczytem, że prezydent chce przemawiać na tym samym palcu, na którym jest ten historyczny protest w Polsce. Może przemówi do miasteczka? – rozważa organizator. Pomimo tego, „nie zamierza pod presją rządu, czy władz Warszawy rezygnować z pikiety”.
- Pokazujemy pewny problem społeczny. Po to powstało miasteczko. I cieszymy się, że prezydent Trump będzie przemawiać na tle pomnika Powstania Warszawskiego, bo przecież kontynuujemy tamtą walkę – twierdzi Słomka.
Jednocześnie Adam Słomka podkreśla, że jako organizator może pójść na ugodę. - Możemy trochę przesunąć miasteczko. Pomysł likwidacji protestu jest absurdalny, ale jeśli usłyszymy, że ktoś potrzebuje zainstalować trybunę, system ochronny czy barierki to nie ma problemu.
Reporterka WawaLove.pl zapytała również o to, co sądzi o opcji zakrycia miasteczka przez wspomnianą przez nasze źródła płachtą. Słomka odpowiada bez zawahania: - Mogą zrobić nawet zaporę ze sztucznych ogni.
Za bezpieczeństwo Trumpa będą odpowiadać Polacy
Czy agenci Secret Service rzeczywiście są w stanie zlikwidować miasteczko namiotowe przed Sądem Najwyższym? Krzysztof Liedel specjalista od spraw bezpieczeństwa międzynarodowego rozwiewa wszelkie wątpliwości. - Secret Service przyjeżdża do naszego kraju, gdzie kontroluje i koordynuje zabezpieczenie całej wizyty. Ale wszelkie tego typu działania są podejmowane przez polskie służby. Policja będzie musiała usunąć tych protestujących – tłumaczy w rozmowie z WawaLove.pl
- Mogą wystosować tradycyjną ścieżkę: wezwanie do opuszczenia terenu, ukaranie mandatami, a jeśli to nie poskutkuje to mogą skorzystać ze środków przymusu – mówi Liedel. – Secret Service może żądać jedynie usunięcia protestujących, ale za bezpieczeństwo prezydenta Trumpa na terenie Polski będą odpowiadać polskie służby, które mają współpracować z Amerykanami.
Przeczytajcie również: Licealiści nie zostali wpuszczeni do Sejmu przez przypinki. "Pani z IPN" przerywa milczenie