RegionalneWarszawaAlbo usuną, albo zasłonią płachtą. Takie losy mogą spotkać protestujących podczas przemówienia Trumpa

Albo usuną, albo zasłonią płachtą. Takie losy mogą spotkać protestujących podczas przemówienia Trumpa

W środę pojawiła się wiadomość, że amerykańskie Secret Service ma sobie "poradzić" z miasteczkiem namiotowym przed Sądem Najwyższym. Dotarliśmy do informacji, jakie opcje są brane pod uwagę.

Albo usuną, albo zasłonią płachtą. Takie losy mogą spotkać protestujących podczas przemówienia Trumpa
Karolina Kołodziejczyk

22.06.2017 16:06

Donald Trump wkrótce w Warszawie. 6 lipca ma przemówić na placu Krasińskich, gdzie nieopodal trwa protest w miasteczku namiotowym przed Sądem Najwyższym. Czy służby amerykańskie ich usuną? Jak wynika z nieoficjalnych informacji pracowników Kancelarii Prezydenta RP, rozważane są dwie opcje.

W sąsiedztwie placu Krasińskich znajduje się Sąd Najwyższy. Przed gmachem trwa pikieta stowarzyszenia Niezłomni Adama Słomki, do której dołączyli działacze Ruch Kontroli Wyborów i Solidarnych 2010. Protestujący rozstawili miasteczko namiotowe, wokół którego rozmieszczone są transparenty z hasłami: "Polskie, sprzedajne, brudne sądy - skorumpowane mafijne", "Żądamy lustracji resortowego sądownictwa", czy też "Sądownictwo w naszym kraju to zorganizowana grupa przestępcza". Jakby mocnych, oskarżających treści było zbyt mało, na fasadzie Sądu Najwyższego powieszono deski sedesowe.

Co dalej będzie z miasteczkiem? Czy wystąpienie Trumpa na placu Krasińskich sprawi, że protestujący będą musieli przenieść się w inne miejsce? W środę pojawiła się wiadomość, że amerykańskie Secret Service ma sobie z tym "poradzić".

Jak wynika z nieoficjalnych informacji pracowników Kancelarii Prezydenta RP, agenci od kilkunastu dni działają już na terenie Warszawy, sprawdzając zabezpieczenia wokół placu Krasińskich. Pomimo tego, nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie miasteczka namiotowego. Rozważane są dwie opcje – albo usunięcie protestujących, albo zasłonięcie ich płachtą podczas przemowy Trumpa.

"Mogą nawet zrobić zaporę ze sztucznych ogni"

WawaLove.pl poprosiła o komentarz Adama Słomkę, jednego z organizatorów pikiety. - Nie zamierzamy ustąpić. Jest dla nas zaszczytem, że prezydent chce przemawiać na tym samym palcu, na którym jest ten historyczny protest w Polsce. Może przemówi do miasteczka? – rozważa organizator. Pomimo tego, „nie zamierza pod presją rządu, czy władz Warszawy rezygnować z pikiety”.

- Pokazujemy pewny problem społeczny. Po to powstało miasteczko. I cieszymy się, że prezydent Trump będzie przemawiać na tle pomnika Powstania Warszawskiego, bo przecież kontynuujemy tamtą walkę – twierdzi Słomka.

Jednocześnie Adam Słomka podkreśla, że jako organizator może pójść na ugodę. - Możemy trochę przesunąć miasteczko. Pomysł likwidacji protestu jest absurdalny, ale jeśli usłyszymy, że ktoś potrzebuje zainstalować trybunę, system ochronny czy barierki to nie ma problemu.

Reporterka WawaLove.pl zapytała również o to, co sądzi o opcji zakrycia miasteczka przez wspomnianą przez nasze źródła płachtą. Słomka odpowiada bez zawahania: - Mogą zrobić nawet zaporę ze sztucznych ogni.

Za bezpieczeństwo Trumpa będą odpowiadać Polacy

Czy agenci Secret Service rzeczywiście są w stanie zlikwidować miasteczko namiotowe przed Sądem Najwyższym? Krzysztof Liedel specjalista od spraw bezpieczeństwa międzynarodowego rozwiewa wszelkie wątpliwości. - Secret Service przyjeżdża do naszego kraju, gdzie kontroluje i koordynuje zabezpieczenie całej wizyty. Ale wszelkie tego typu działania są podejmowane przez polskie służby. Policja będzie musiała usunąć tych protestujących – tłumaczy w rozmowie z WawaLove.pl

- Mogą wystosować tradycyjną ścieżkę: wezwanie do opuszczenia terenu, ukaranie mandatami, a jeśli to nie poskutkuje to mogą skorzystać ze środków przymusu – mówi Liedel. – Secret Service może żądać jedynie usunięcia protestujących, ale za bezpieczeństwo prezydenta Trumpa na terenie Polski będą odpowiadać polskie służby, które mają współpracować z Amerykanami.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)