Akcja wsparcia dla zaatakowanego właściciela falafelowni. "Ustawiają się kolejki"
Libańczyk Mahmoud prowadzi swój biznes w Hali Mirowskiej.
15.09.2015 09:31
W sobotę nieznany mężczyzna rozpylił gaz w barze przybysza z Bliskiego Wschodu. Trwają poszukiwania sprawcy tego czynu a właściciel przyznał, że nie spodziewał się ataku w swoim kierunku. Od jakiegoś czasu ma też bowiem polskie obywatelstwo i nie spotkał się jak do tej pory, z żadnymi przejawami agresji. Niektórzy warszawiacy , komentujący całe zdarzenie w mediach społecznościowych wskazują, że rozpylenie gazu może mieć związek z odbywającymi się w 12 września manifestacjami przeciwko imigrantom.
Jednak bez względu na wszelkie przypuszczenia, tłumy mieszkańców stolicy ustawiają się przed falafelownią, chcąc wesprzeć finansowo interes Mahmouda. Jak przyznają, pragną wyrazić w ten sposób swoją solidarność z zaatakowanym Libańczykiem i pokazać, że Polacy w pełni go akceptują. Na Facebooku zostało nawet utworzone specjalne wydarzenie pod nazwą: "Wsparcie pana z zaatakowanej falafelowni". Uczestnicy wystosowali na stronie następujący apel : "Przez cały dzień odwiedzamy falafelownię. Dołączajcie, zapraszajcie znajomych. Warto wesprzeć człowieka i pokazać poparcie dla niego i jego pracy. Bez zbędnego gadania i w ludzkim odruchu empatii." Do tego wydarzenia dołączyło już ponad tysiąc osób.
Organizatorzy akcji wsparcia dla Mahmouda twierdzą, że z pewnością potrwa ona dłużej niż jeden dzień. Ponadto zachęcają warszawiaków do aktywnego wsparcia inicjatywy i potwierdzenia swoją obecnością, że są przeciwko wszelkim przejawom przemocy oraz agresji. Niektórzy internauci zapowiadają, że w najbliższym czasie zamierzają wielokrotnie odwiedzić falafelownię.
Przeczytajcie też: Remont mostu Gdańskiego wcześniej niż planowano