PolskaWarszawa nie chce uczcić swoich bohaterów?

Warszawa nie chce uczcić swoich bohaterów?

"Nasz Dziennik" pisze, że Społeczny Komitet
Budowy Pomnika Ofiar KL Warschau co krok natrafia na kłody rzucane
pod nogi.

02.05.2005 | aktual.: 02.05.2005 14:32

Już pięć lat trwają starania warszawskich społeczników o wybudowanie w stolicy pomnika Ofiar Konzentrationslager Warschau. Niestety - pozostają bez rezultatu. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński nadal zwleka z wydaniem pozwolenia na budowę.

Jest nawet gorzej: ostatnio Naczelny Architekt Miasta Stołecznego Warszawy Michał Borowski podczas spotkania w Ratuszu poinformował członków stowarzyszenia na rzecz budowy pomnika, że... prezydent kwestionuje przyznaną wcześniej lokalizację na wolskim skwerze im. Alojzego Pawełka! A przecież rok temu uroczyście wmurowano w tym miejscu akt erekcyjny.

- Tę lokalizację władze miasta same nam zaproponowały. Przyjęliśmy ją, ponieważ skwer jest usytuowany blisko tunelu, w którym funkcjonowała komora gazowa, i jednocześnie w sąsiedztwie starej gazowni, gdzie Niemcy utrzymywali "podręczny" magazyn z gazem. Wcześniej miasto odmówiło nam prawa do wybudowania pomnika przy samym tunelu - wyjaśnia sędzia Maria Trzcińska, przed laty oddelegowana do Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce w celu zbadania sprawy KL Warschau, będącej do tego czasu białą plamą historii Polski. Wyniki śledztwa opublikowała w książce "Obóz zagłady w centrum Warszawy".

Na potwierdzenie swoich słów sędzia Trzcińska pokazuje obszerną korespondencję z miastem na temat pomnika. Z dokumentów wynika, że wspomniana lokalizacja zaproponowana została przez Biuro Planowania Rozwoju Warszawy i Wydział Architektury Urzędu Dzielnicy Warszawa Wola 22 sierpnia 2002 r. Propozycja została przez Stowarzyszenie przyjęta.

W ubiegłym roku Rada Warszawy w uchwale o przyznaniu dotacji na pomnik potwierdziła miejsce na skwerze Pawełka... Prezydent Kaczyński miał tylko wykonać tę uchwałę. Nie wykonał. Co więcej - kilka miesięcy temu usiłował cofnąć dotację na ten cel. Zapobiegł temu alarm podniesiony w mediach i interwencja Kongresu Polonii Amerykańskiej.

Ratusz kluczy, powołując się na niechętną opinię Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa - tej samej, która w 1996 r., wydając zezwolenie na rozbiórkę urządzeń komór gazowych w tunelu, zobowiązała się do 31 marca 1996 r. upamiętnić to miejsce jako miejsce pamięci narodowej. Na czele Rady stoi prof. Władysław Bartoszewski, który wbrew dokumentom - m.in. meldunkom wywiadowców AK i NSZ - utrzymuje publicznie, że żadnych komór gazowych w KLW nie było, bo gdyby były, to on by o tym wiedział...

Słowa Bartoszewskiego mogą jednak świadczyć tylko o tym, że "nie wiedział", nie stanowią natomiast dowodu na to, że "komór nie było". Nie mogą w żadnym razie przeważyć innych dowodów, tj. meldunków ruchu oporu, zeznań świadków, ekspertyz rzeczoznawców. Śledztwo, podjęte na nowo w 2002 r. przez IPN (poprzednie umorzono w 1996 r.) toczy się już trzeci rok i finału nie widać.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)