"Wanna Wassermanna" znów na wokandzie
Prawdopodobnie w sierpniu zapadnie wyrok w
procesie o zniesławienie, który minister - koordynator ds. służb
specjalnych Zbigniew Wassermann wytoczył z prywatnego aktu
oskarżenia Wandzie Gąsior z Nowej Huty.
26.06.2006 | aktual.: 26.06.2006 16:10
Sprawa związana jest z nieporozumieniami, do których doszło przy budowie domu Wassermanna przez zięcia oskarżonej kobiety. Wanda Gąsior zarzuciła publicznie w 2004 roku ówczesnemu posłowi, że jest oszustem.
Wyznaczona na poniedziałek rozprawa nie odbyła się, ponieważ do sądu nie dotarły akta ze śledztwa prokuratury w sprawie budowy domu dla ministra. Sąd wyznaczył termin następnej rozprawy na 24 sierpnia. Wtedy prawdopodobnie dojdzie do zakończenia procesu. Min. Wassermann w poniedziałek nie przybył do sądu.
Rozpoczęty w marcu proces toczy się z wyłączoną jawnością. Sąd przesłuchał już wszystkich świadków, na poprzedniej rozprawie dopuścił dowód z akt dwóch postępowań w tej sprawie: śledztwa prokuratury w sprawie narażenia rodziny ministra na niebezpieczeństwo przez wykonawców domu oraz procesu cywilnego wykonawcy przeciwko ministrowi o zapłatę ostatniej raty za budowę. Na poprzedniej rozprawie sąd przesłuchał także oskarżyciela prywatnego Zbigniewa Wassermanna.
Mogę ze smutkiem skonstatować, że przekroczymy termin dwóch lat od daty napisania aktu oskarżenia, co wydaje się naruszeniem standardu rozpoznania sprawy w wyznaczonym terminie. Moja klientka może słusznie uważać, że dotknęło ją przewlekłość postępowania - powiedział dziennikarzom po wyjściu z sali rozpraw reprezentujący interesy oskarżonej mec. Zbigniew Hołda.
Akt oskarżenia powstał w lipcu 2004 roku, gdy do ówczesnego posła dotarły pisma, które Wanda Gąsior wysłała do dziennikarki TVP Elżbiety Jaworowicz i prezesa Telewizji Polskiej. Kobieta pisała w nich o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu przez swego zięcia dla posła Wassermanna.
Poseł uznał się za pomówionego przez kobietę i sporządził przeciw niej prywatny akt oskarżenia, dołączając kopie innych listów, które wysłała 75-letnia emerytowana nauczycielka historii z Nowej Huty do osób publicznych. Akt oskarżenia trafił do sądu w Warszawie, a następnie, po kilku miesiącach, do Sądu Rejonowego dla Krakowa Nowej Huty.
Sprawę przekazano do postępowania mediacyjnego, które nie zakończyło się sukcesem.