PublicystykaWałęsa: Poradziliśmy sobie z komuną, to poradzimy sobie z Glińskim

Wałęsa: Poradziliśmy sobie z komuną, to poradzimy sobie z Glińskim

Lech Wałęsa o potencjalnych zmianach w wystawie Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku: - Jeśli Cenckiewicz tu przychodzi, to ja, wobec całego świata, stąd wychodzę.

Wałęsa: Poradziliśmy sobie z komuną, to poradzimy sobie z Glińskim
Źródło zdjęć: © East News | Przemek Świderski

Sebastian Łupak: Minister kultury, wicepremier Piotr Gliński o 3 mln zł obciął dotację dla Europejskiego Centrum Solidarności. Warunkiem jej przywrócenia ma być jego większy wpływ na wystawę, edukację i kolegium programowe. Jak pan to ocenia?

Lech Wałęsa: Poradziliśmy sobie z komuną, to poradzimy sobie z Glińskim. Niezależnie jakie podejmie decyzje, to obronimy to miejsce i dziedzictwo Solidarności. Może nam utrudniać, ale znajdziemy rozwiązanie. Niech się dalej wygłupia on i cała ta ekipa. Panią Walentynowicz chcą tu mocniej pokazać.

Przepraszam, a czy jest coś złego w pokazywaniu Anny Walentynowicz? Trudno odmówić jej zasług.

Niech popatrzą dobrze, to zobaczą, że Walentynowicz zrobiła więcej złego jak esbecja. Popatrzcie się na jej działania. Ona od środka rozwalała, burzyła. Nie można było osiągnąć wiele rzeczy przez nią. Oczywiście, ukrywaliśmy to wtedy, bo to nieładnie wyglądało. Oczywiście, miała też wielkie zasługi w walce – to nie ulega wątpliwości. Ale potem zbłądziła. Dlatego szkodziła, utrudniała, rozbijała jedność. Nie można było więcej osiągnąć, bo krecią robotę robiła. Ona, Gwiazda i jeszcze paru. Więc PiS stawia na niewłaściwych bohaterów. Tam jest dużo więcej kobiet i mężczyzn, którzy napracowali się i coś osiągnęli. Ale na pewno nie Walentynowicz i bracia Kaczyńscy. Nie byli wtedy bohaterami. Teraz Kaczyński wycina innych, by siebie osadzić i swoich tchórzliwych ludzi, którzy wtedy nie istnieli, albo kiepsko istnieli. Teraz tamto wielkie zwycięstwo chcą przypisać sobie. Mali ludzie w małych butach. To się na dłuższą metę nie uda. Ale dużo złego narobią.

Znów wraca pan do braci Kaczyńskich. Nie mieli według pana żadnych zasług?

Mieli zasługi, póki nie wyłamywali się z koncepcji i realizowali moje pomysły. Wtedy to byli świetni ludzie. Ale potem uwierzyli w siebie, zaczęli się wyłamywać i tworzyć pod siebie, dla siebie. Chcieli to wszystko dla siebie zakraść. Oni są świetni, ale nie na pierwszym miejscu. Oni byli dobrzy, jako pilnowani wykonawcy. Ale nie wolno Kaczyńskiemu dać żadnej kierowniczej roli, bo źle pokieruje sprawy. Ja go znam, bo go wykorzystywałem.

Pojawiły się informacje, że Sławomir Cenckiewicz mógłby mieć jakiś wpływ na wystawę ECS.

Jeśli Cenckiewicz tu przychodzi, to ja, wobec całego świata, stąd wychodzę. Kaczyńscy nawet dobrych historyków przerobili na tych papierach esbeckich. Ci ludzie w to uwierzyli. Ale się z tego wycofają, tylko na to potrzeba czasu. A IPN trzeba rozwiązać, bo kombinuje esbeckimi materiałami. Albo trzeba tam postawić ludzi, którzy nie będą zaangażowani i będą robić faktyczną robotę historyczną, a nie polityczną.

Czyli według pana wystawa ECS jest dobra w obecnej wersji?
Dziś nowe, młode pokolenie widzi te sprawy trochę inaczej niż my. Nasz cel to było upamiętnić tamtą wspaniałą walkę. Pokojowo z przeciwnikami, z wrogami, do stołu wtedy usiedliśmy i rozwiązaliśmy wielki problem. Pięknie to wtedy rozegraliśmy. A drugi cel ECS to szukanie nowych rozwiązań na przyszłość. Dziś mamy nowe problemy i młodzi ludzie muszą – inspirując się moim pokoleniem, które odchodzi – znaleźć nowe rozwiązania.

Pan prezydent dorzuci się do zbiórki na ECS, którą zapowiedział senator Bogdan Borusewicz?

Znajdziemy środki.

O co chodzi w sporze

Europejskie Centrum Solidarności zostało otwarte w Gdańsku w 2014 roku. Ma przyczynić się do tego, "aby ideały ruchu Solidarność – demokracja, społeczeństwo otwarte i solidarne, kultura dialogu – zachowały swoją atrakcyjność i aktualność". Wystawa główna w ECS poświęcona jest m.in. strajkom sierpniowym, historii PRL i opozycji demokratycznej do 1980 roku i "karnawałowi Solidarności".

Opisuje również historię stanu wojennego oraz transformacji ustrojowej w Polsce i Europie Środkowej. Ministerstwo kultury po zdobyciu wpływu na radę programową, zdobyłoby tym samym również wpływ na treści eksponowane na wystawie. Tego obawiają się władze Gdańska.

Prof. Andrzej Friszke, z Collegium Civitas, który jest członkiem Kolegium ECS, mówił WP, że PiS już wcześniej "dreptał wokół ECS i robił podchody".

- Był plan, żeby ktoś związany z PiS napisał recenzję wystawy głównej, a to – jak wiadomo – pierwszy krok do jej zmiany, co przećwiczyliśmy już w Muzeum II Wojny Światowej – mówi Friszke. – Na pewno taką recenzję pisałby jakiś "ekstremista".

Nieoficjalnie wiemy, że w zeszłym roku wystawie głównej przyglądał się na polecenie ministerstwa wspomniany przez Lecha Wałęsę historyk Sławomir Cenckiewicz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)