Wałęsa obchodzi dziś bardzo ważną rocznicę. Wielu Polaków nie mogło w to uwierzyć
Dokładnie 34 lata temu Komitet Noblowski ogłosił decyzję o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla Polakowi, przewodniczącemu Solidarności, Lechowi Wałęsie. "Żarliwa nadzieja moich rodaków służyła i służyć będzie temu zbliżeniu, na przekór przemocy, okrucieństwom i brutalności" - mówiła Danuta Wałęsa, odbierając nagrodę w imieniu męża.
"Lech Wałęsa próbował zapoczątkować dialog między organizacją, którą reprezentuje – Solidarnością – a władzami. Komitet uznaje Wałęsę za wyraziciela tęsknoty za wolnością i pokojem, która – mimo nierównych warunków – istnieje niepokonana we wszystkich narodach świata" - napisali członkowie Komitetu Noblowskiego w uzasadnieniu swojego werdyktu.
Uroczyste wręczanie nagrody nastąpiło 10 października 1983 roku. Lech Wałęsa nie zjawił się w Oslo osobiście, ponieważ władze komunistyczne nie zgodziły się na wydanie paszportu. Do Norwegii przyjechała Danuta wraz z 13-letnim wówczas synem Bogdanem.
"Wasza Królewska Mość! Wasze Dostojności! Dostojni przedstawiciele narodu norweskiego! Znane są Wam powody, dla których nie mogłem przybyć do Waszej stolicy, aby odebrać tę zaszczytną nagrodę - pisał przewodniczący NSZZ "Solidarność". - W tym uroczystym dniu miejsce moje jest wśród tych, z pomiędzy których wyszedłem i do których należę: wśród gdańskich robotników" - przemawiała Danuta w imieniu męża
"Z bólem myślę o tych, którzy wierność Solidarności przypłacili życiem, o tych, którzy przebywają w murach więziennych, o tych którzy są przedmiotem represji. Myślę o wszystkich, z którymi szliśmy wspólną drogą, i z którymi przeżywamy trudny czas próby" - mówiła.
Całą uroczystość relacjonowało Radio Wolna Europa.