Walentynki po raz pierwszy są wysyłane także z Iraku
W tym roku tysiące walentynek - okolicznościowych kartek z okazji przypadającego w sobotę święta zakochanych - po raz pierwszy nadejdą do adresatów na całym świecie także z Iraku. Jeszcze więcej kartek może przyjść do żołnierzy koalicji. W obozie Babilon od kilku dni walentynki pisali zarówno Amerykanie, jak i Polacy.
W Iraku anglosaski zwyczaj wysyłania najbliższym na 14 lutego ozdobnych kart z wyrazami miłości i pamięci jest zupełnie nieznany.
"Już dawno wysłałem kartkę do mojej dziewczyny do Chicago oraz do rodziców" - mówi John, który pełni służbę w Obozie Babilon razem z innymi żołnierzami US Army. "Myślę, że wszyscy moi koledzy i koleżanki też już to uczynili" - dodaje.
John wolałby, by były to pierwsze i zarazem ostatnie walentynki, wysyłane przez amerykańskich żołnierzy z Iraku. "Może za rok sytuacja tutaj się ustabilizuje i nie będziemy już potrzebni, przynajmniej w takiej liczbie, jak dziś" - dodaje (w całym Iraku jest dziś ponad 100 tys. amerykańskich żołnierzy).
W sklepiku na terenie bazy w Babilonie można kupić amerykańskie karty walentynkowe, ale polscy żołnierze, którzy także chcą je wysłać, częściej wybierają kartki przygotowane dla nich w kraju.
"Nasze kartki nawiązują do służby tutaj, a amerykańskie nie, a ponadto, jak na mój gust, są one zbyt przesłodzone" - dla Krzysztofa z Wrocławia te argumenty decydują, by wybrać polski wzór karty. Słowa "Tęsknię za Tobą" na tle stylizowanych serduszek w wojskowym kamuflażu - tak wygląda kartka, którą dostanie dziewczyna Krzysztofa. "Przyszłoroczną walentynkę na pewno wyślę do niej już z kraju" - zapowiada polski żołnierz.
O walentynkowym obyczaju nigdy nie słyszeli Irakijczycy, którzy wożą polskich dziennikarzy i służą im tutaj za tłumaczy. "Amerykańska kultura masowa raczej się u nas nie przyjmie" - mówi jeden z nich. Na ulicach Bagdadu próżno by szukać miejsca, gdzie można by kupić walentynki - nie licząc największych hoteli, w których mieszkają cudzoziemcy.