Waldemar Pawlak: PSL zagłosuje za samorozwiązniem parlamentu

PSL zagłosuje za samorozwiązaniem parlamentu bo trudno już wytrzymać w takiej konwencji, jaka się ostatnio wytworzyła w Sejmie i gdzie rząd zajmuje się budowaniem nowej partii, a sprawy kraju leżą odłogiem - powiedział Waldemar Pawlak, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, gość "Sygnałów Dnia".

26.04.2005 | aktual.: 26.04.2005 13:06

Sygnały Dnia: Wczoraj usłyszeliśmy z ust pana zastępcy Jana Burego, że Klub Parlamentarny PSL zagłosuje w maju za samorozwiązaniem Parlamentu. Czy to tylko taka deklaracja, czy słowo się rzekło?

Waldemar Pawlak: No, już od wielu miesięcy PSL prezentuje takie stanowisko i nie zamierzamy tego stanowiska zmieniać, bo trudno już wytrzymać w takiej konwencji, jaka się ostatnio wytworzyła w Sejmie i gdzie rząd zajmuje się budowaniem nowej partii, a sprawy kraju leżą odłogiem. I w tej sytuacji wydaje się, że lepiej będzie zrealizować te wybory wcześniej, żeby nastąpiło takie przegrupowanie, o którym wyborcy zadecydują.

Sygnały Dnia: I będą wszyscy posłowie PSL na sali wówczas?

Waldemar Pawlak: Myślę, że tak, wszyscy, którzy zamierzają kandydatować z list Polskiego Stronnictwa Ludowego, bo inaczej sobie tego nie wyobrażam. Zresztą na klubie na ten temat dyskutowaliśmy i ta sprawa jest dobrze ugruntowana w klubie.

Wydaje mi się, że też warto zwrócić uwagę, że tutaj o rozwiązaniu Parlamentu w dużej mierze będzie decydowała postawa SLD, bo jeżeli od 460 odejmiemy 160 SLD, to jest 300, więc choćby wszyscy pozostali się spięli na szczyt frekwencji, to i tak nie dadzą rady rozwiązać Sejmu. A w drugą stronę jeżeli SLD zadecyduje, no to wystarczą też głosy kilku klubów, żeby to rozwiązanie nastąpiło.

Sygnały Dnia: Pytałem o tę obecność na sali, bo przecież była okazja nie tak dawno temu, kiedy Sejm próbował odwołać ministra skarbu Jacka Sochę, wtedy wielu posłów PSL zabrakło.

Waldemar Pawlak: Nie, nie, myślę, że to jest nieporozumienie, bo...

Sygnały Dnia: Bodaj dziesięciu nie było podczas głosowania.

Waldemar Pawlak: Trzymajmy się jakiegoś realizmu, a nie tylko interpretacji. Głosowanie nad panem ministrem Sochą w żadnej mierze nie dotyczyło ani upadku rządu, ani rozwiązania Sejmu...

Sygnały Dnia: No tak, ale gdyby odwołać ministra Sochę, to wtedy Marek Belka zwróciłby się o wotum zaufania...

Waldemar Pawlak: Tak, tylko że podejdźmy do sprawy też z odrobiną rzeczowości, bo akurat minister Socha jest jednym z niewielu, którzy na przykład mają odwagę przychodzić do Parlamentu i jasno stawiać sprawy. Przy prywatyzacji PKO BP mogliśmy się z nim nie zgadzać, że na przykład można było więcej akcji przekazać dla krajowych inwestorów, ale z punktu widzenia politycznego to jest to minister, który z Parlamentem współpracuje stosunkowo dobrze.

Sygnały Dnia: Wspólna lista w wyborach do Senatu, Polskie Stronnictwo Ludowe, Liga Polskich Rodzin i Samoobrona, czyj to pomysł?

Waldemar Pawlak: No, to jest, myślę, bardziej sprawa decyzji wojewódzkich, bo wydaje mi się, że trudno sobie wyobrazić taki ogólnokrajowy jeden model współpracy. Dużo będzie zależało od tego, jak w województwach będą potrafili nasi koledzy nawiązywać porozumienia. I trzeba zwrócić uwagę, że są okręgi trzymandatowe, dwumandatowe, więc tego typu porozumienia muszą być osadzone ściśle w realiach wojewódzkich.

Sygnały Dnia: A jaka reakcja na potencjalnych koalicjantów? Bo zdaje się, że tak „Hura!” nie krzyknęli.

Waldemar Pawlak: Nie, w moim przekonaniu trzeba na to patrzeć bardzo regionalnie, bo wybory senackie mają tę właściwość, że są to wybory większościowe i trzeba się porozumieć przed wyborami w odróżnieniu od wyborów do Sejmu, gdzie każde ugrupowanie zabiega o maksymalnie dobry wynik dla siebie, a dopiero koalicje zawiązuje po wyborach. I w przypadku Senatu do duże znaczenie mają miejscowe realia, bo PSL ma regiony, gdzie jest bardziej popularne. Szczególnie to dotyczy województwa lubelskiego, mazowieckiego, wielkopolskiego, świętokrzyskiego. A są ugrupowania, które mają popularność rozłożoną trochę inaczej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)