Waldemar Kuczyński: sto lat od wielkiego mordownia się narodów
No i mamy 2014 rok. Dla mnie początek kolejnego sezonu w Wirtualnej Polsce. Witam więc czytelników, którzy chyba uschli już z tęsknoty za moimi komentarzami. Jedni, bo ich ciekawiły, inni, bo ich wściekały. No, to start! Będzie poważnie - zapowiada Waldemar Kuczyński w najnowszym felietonie dla WP.PL
W roku 2014 przypada setna rocznica początku wielkiej mordowni narodów europejskich. Państwa narodowe, powstałe kiedyś dla usunięcia wojen plemiennych, szybko upodobały sobie mordownie na większą skalę, może rzadsze, ale straszniejsze. I ta sprzed stu laty była do tamtej pory największą. Nie ma już nikogo na świecie, kto w tym uczestniczył, choć są jeszcze jednostki, które tamtego roku ujrzały światłość, może lepiej, wybuchowość doczesną. Tamtego roku; entuzjastycznego i jak patriotycznego! Na pola krwi prowadziło młodzież europejską wszystko, co najwznioślejsze. Podstępne narzędzia diabła. Potem dopiero przyszła śmierć i koszmar oraz bezsens wojny. Tamten czas już dawno był wyblakły, jak w piosence Bułata Okudżawy "Pierwsza wojna pal ją sześć to już tyle lat". Bo i przykryło je mordowanie większe, 20 lat po zakończeniu poprzedniego.
Teraz w rocznicowy czas trochę sobie to przypomnimy. W zupełnie, ale to zupełnie innej Europie, niż ta sprzed 100 lat, czy także tej sprzed 1939 roku. Bo stał się w niej cud. W 1952 roku powstała Wspólnota Węgla i Stali, realizacja genialnego pomysłu Jean Moneta, Francuza, Europejczyka, Światowca. Chodziło o połączenie w jedno gałęzi będących podstawą zbrojeń państw europejskich i przez to uniemożliwienie wykorzystania ich przeciwko sąsiadom. To był początek Unii Europejskiej. Dzięki temu w setną rocznicę I wojny światowej obchodzić będziemy w Europie, w której już prawie niewyobrażalne jest, aby coś podobnego mogło się powtórzyć między jej członkami. I tak się akurat złoży, że obchodzić będziemy także i to na pewno głośniej dziesięciolecie obecności w Unii. Dziesięciolecie ziszczenia się czegoś, co dwadzieścia lat wcześniej nie mieściło się w marzeniu. I nie ma sposobu, by to niemieszczenie się w marzeniu przekazać dziś młodym ludziom, tak by do nich dotarło, co się "nam przydarzyło", powtarzając radosne
słowa Jana Pawła II.
Jesteśmy w Unii, mamy z tego ogromne korzyści i mamy też sporo powodów do narzekań, czy do niepokojów. Nic niezwykłego. W pozostałych krajach jest raczej gorzej niż u nas, więcej narzekań i lęków niż satysfakcji. To nawet może niepokoić. Bo w Europie, od kiedy ma świadomość, że jest odrębnością nie tylko geograficzną, nie wymyślono niczego większego, jak Unia Europejska. Nie wolno tego dzieła zaprzepaścić. Także, a nawet szczególnie, nam. Unia to gwarancja naszej wolności i niepodległości, której nie mieliśmy od początku XVIII wieku. W imię naszego bezpiecznego bytu, nie wolno Unii traktować, jak "brukselki do wyciskania" i odrzucenia. Poza Ojczyzną, to nasza druga wielka Ostoja.
Ten rok to także rok wyborów do Parlamentu Europejskiego. Z kadencji, na kadencję coraz ważniejszych dla nas. To istotne miejsce polskiej akcji i wpływu na umacnianie tej naszej wspólnej Ostoi. Jest rzeczą niezwykle ważną byśmy wprowadzili tam osoby, za które nie będziemy świecili oczami, które będą wiedziały czym jest Unia. Które będą miały wolę pracownia na rzecz tego wielkiego dzieła i naszej w nim roli. Które będą zakorzenione najlepiej w głównych partiach parlamentu, decydujących, a nie asystujących. I nie wpuśćmy do Parlamentu Europejskiego żadnego szaleńca pragnącego powrotu, w takiej, czy innej formie, do Europy gotowej podrzynać sobie gardła, czego rocznicę przypomni nam 2014.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
* Waldemar Kuczyński specjalnie dla WP.PL*