Walczą o niższe pensje. Radni chcą zarabiać tylko 400 zł

Młodzi i zaangażowani stają naprzeciw wieloletnich działaczy i walczą o niższe pensje. Wybrani na pierwszą kadencję radni z gminy Sabnie na Mazowszu chcą zarabiać 400 złotych. Czyli prawie dwa razy mniej niż w tej chwili. Szukają oszczędności dla swojej gminy i - mimo sprzeciwu starszych stażem radnych - zapowiadają dalszą walkę.

Urząd Gminy Sabnie, autor: Paweł Hardejewicz
Źródło zdjęć: © WP.PL
Katarzyna Romik

Gmina Sabnie w powiecie sokołowskim na Mazowszu liczy nieco ponad 4 tysiące mieszkańców. Rada Gminy to 15 osób – 3 kobiety i 12 mężczyzn. W gminie działają dwie szkoły podstawowe – niezbyt liczne. I właśnie dla nich radni szukają oszczędności. Ale to nie podoba się tym, którzy w radzie gminy zasiadają już od wielu lat.

- Zarzucają nam brak konsultacji i to, że jako młodzi radni pierwszej kadencji forsujemy "niewygodne tematy" - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską radny Paweł Hardejewicz. Wraz z trzema innymi radnymi przygotował wniosek o obniżenie pensji samorządowców. Hardejewicz stwierdza: - Jak ma być lepiej w tej gminie, to wydaje mi się, że trzeba zacząć od siebie, a nie odpychać trudne tematy.

Starsi stażem radni mówią wprost, że takiego pomysłu jeszcze nie było. – To pierwszy raz w historii gminy – podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską Henryk Wdowiński, kiedyś wiceprzewodniczący, teraz szeregowy radny. W październiku wybrano go na siódmą kadencję.

Zobacz także: Nauczycieli z liceum, w którym uczyła Agata Duda o kulisach jej wizyty w szkole

Służba zamiast własnej korzyści

Młodzi społecznicy podkreślają, że nie startowali w wyborach z myślą o zarobku. – Każdemu do życia potrzebne są pieniądze, ale jako radni pełnimy funkcje społeczną. Przy ustalaniu stawek analizowałem, jak jest w sąsiednich gminach. Gmina mogłaby zaoszczędzić nawet 30 tysięcy złotych rocznie – podaje nam wyliczenia młody radny Paweł Hardejewicz. – Osobiście chciałbym, żeby zostały przeznaczone na oświatę. Mamy w gminie dwie szkoły publiczne. Tam pieniądze przydadzą się najbardziej – powiedział Hardejewicz.

Pracownicy szkół działających w gminie nie chcą się wypowiadać o pomyśle radnych. Można tylko przypuszczać, że wizja oszczędności i dodatkowych pieniędzy dla placówek jest kusząca.

Henryk Wdowiński także mówi o dietach radnych w sąsiednich gminach: - Są na podobnym poziomie. Nawet więcej – w okolicznych miejscowościach, radni po wyborach podnieśli sobie pensje, a u nas chcą, żeby były niższe – mówi Wdowiński. – Szukają wrażeń – mówi o burzliwych dyskusjach w samorządzie doświadczony radny.

Walka o niższe pensje – pierwsze podejście

Pierwszą próbę obniżenia diet podjął szef Rady, Tadeusz Maksimiak. Większość radnych jednak ucięła temat, mówiąc, że "lepiej to zostawić”.

– Skoro przewodniczącemu się nie udało, uważam, że my musimy to zrobić. Kondycja finansowa gminy wymaga szukania oszczędności – zaznacza Paweł Hardejewicz.

Plan na przyszłość

Zdaniem wnioskodawców, obecnie ich pensje są zbyt wysokie.

Starsi radni potwierdzają, że wniosek o obniżenie diet zaskoczył ich na ostatniej sesji rady. – To była dla nas niespodzianka. Mieliśmy nie wracać do tematu diety, a jednak wprowadzono ten temat na sesję. Ja jestem za tym, żeby się dogadać i nie robić nic niepotrzebnie. Takie coś nie powinno wypłynąć na sesji. Tematem powinna zająć się odpowiednia komisja. Tam jest miejsce na spokojną dyskusję – podkreśla Henryk Wdowiński. Sam zagłosował za obniżką, ale przyznał, że po wprowadzeniu punktu o niższych zarobkach zapanował chaos i nie było wiadomo, nad czym się głosuje.

Ostatecznie wynik głosowania to 8 do 7. Obniżkę diet radni odrzucili.

Młodzi społecznicy nie poddają się: – Teraz wniosek zgłosimy na komisji – mówi Hardejewicz, pomysłodawca niższych pensji.

Społecznicy społecznikom

Radna Bożena Kaczmarek, która jest zwolenniczką obniżki, wskazuje jeszcze jeden cel oszczędności. - Chcemy, by pieniądze trafiły do sołtysów. W gminie mamy ich 20, którzy na przykład roznoszą mieszkańcom korespondencję, tak żeby nie trzeba było korzystać z tradycyjnej poczty. Sołtysi także pomagają mieszkańcom we wszystkich sprawach, jakie zostaną im zgłoszone. Są z nami w kontakcie – wyjaśnia radna.

- To wszystko są koszty, między innymi paliwo, to też czas na dojazd do każdego mieszkańca. A do tej pory sołtys dostawał 100 złotych. Przegłosowaliśmy podwyżkę tych diet i sołtysi dostają 150 złotych. Ale na to też potrzebne są pieniądze z budżetu – mówi Kaczmarek.

20 sołtysów z gminy Sabnie już otrzymuje wyższe diety. O ewentualnych niższych zarobkach swoich kolegów mówią pozytywnie: - Bardzo dobrze, zgadzam się na takie rozwiązanie – mówi nam sołtys Chmielnika Janusz Pałka. Na co dzień dba o sprawy nieco ponad 30 mieszkańców.

Jego koleżanka ze wsi Hołowienki Agnieszka Olichwierczuk ma pod opieką 237 mieszkańców. Na co dzień prowadzi sklep spożywczy w swojej miejscowości, więc mieszkańcy z każdą sprawą mogą się do niej zwrócić i zastać ją od 6:30 do 18. – Ja jestem cały czas na miejscu, pomagam mieszkańcom, doręczam korespondencję i już dostaję wyższą dietę. A pomysł radnych o szukaniu oszczędności? Czemu nie, myślę, że to dobry wniosek – mówi nam sołtyska.

Radna Bożena Kaczmarek przyznaje, że budżet gminy jest nikły. – A wydatków nie brakuje. Moglibyśmy startować w konkursach, walczyć o kasę z Unii, ale nie mamy wystarczająco dużego wkładu własnego – zaznacza Kaczmarek.

Radny to nie zawód

W tej chwili wysokość diet radnych zależy od wysokości płacy minimalnej. A ponieważ ta co roku rośnie w całej Polsce, także wynagrodzenia radnych rosną. Młodzi samorządowcy tego nie chcą. - Zamiast prawie 800 złotych, zwykły radny dostawałby 400 zł. Przewodniczący rady zamiast 1800 – 1200 złotych – wylicza Paweł Hardejewicz.

Wynagrodzenie dla radnych nigdy nie było wysokie. Formalnie nazywane jest dietą, jest nieopodatkowane i ma pokryć koszty związane z pełnieniem funkcji publicznych. Wysokość reguluje ustawa, ale także regulaminy wewnętrzne poszczególnych samorządów.

Na najwyższe wypłaty, czyli ok. 2600 zł stać tylko największe miasta i samorządy. W tych mniejszych diety są niższe, a każda nieobecność radnego na sesji czy posiedzeniu w samorządzie jest powodem do obniżki pensji.

Radni uczestniczą w sesjach i posiedzeniach komisji. Średnio to dwa, trzy spotkania w miesiącu. To ich dodatkowy obowiązek, poza pracą zawodową. - Każdy ma inne źródło dochodu, większość to rolnicy, jest właściciel firmy transportowej, jedna radna pracuje w przedszkolu, jest mechanik, dwóch pracowników starostwa powiatowego – wylicza Hardejewicz.

Wybrane dla Ciebie
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Poranek Wirtualnej Polski. Pasmo publicystyczne
Podzielone opinie Polaków na temat prawa łaski prezydenta
Podzielone opinie Polaków na temat prawa łaski prezydenta
Poseł PiS o aferze ws. CPK: Telus powinien przeprosić
Poseł PiS o aferze ws. CPK: Telus powinien przeprosić
Marta Nawrocka o hejcie wobec córki. "To pytanie mnie zatrzymało"
Marta Nawrocka o hejcie wobec córki. "To pytanie mnie zatrzymało"
Zabił i zgwałcił Wiktorię. Sprawa wraca na wokandę
Zabił i zgwałcił Wiktorię. Sprawa wraca na wokandę
Czy "łowcy cieni" mogą zatrzymać Ziobrę za granicą? Ekspert wyjaśnia
Czy "łowcy cieni" mogą zatrzymać Ziobrę za granicą? Ekspert wyjaśnia
Jechali z Sebastianem M. Stanęli przed sądem
Jechali z Sebastianem M. Stanęli przed sądem
Trump mówił o denuklearyzacji. "Byłaby czymś wspaniałym"
Trump mówił o denuklearyzacji. "Byłaby czymś wspaniałym"
Działo się w nocy. Sprawozdanie w sprawie Ziobry w Sejmie
Działo się w nocy. Sprawozdanie w sprawie Ziobry w Sejmie
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
Polak zaginął na Maderze. Szeroko zakrojone poszukiwania
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
ONZ znosi sankcje wobec władz Syrii. Al-Szara zaraz w Białym Domu
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę
Senat USA blokuje ograniczenie uprawnień Trumpa. Chodzi o Wenezuelę