Wagon w łapach mafii?

Dlaczego długo nie mogliśmy ściągnąć od PKP
100 mln zł za wagony, a jak zakład sprzedali Słowakom, to te 100
mln od razu się znalazło i trafiło na konto nowych właścicieli?
Jak to rozumieć? Wagon upada, Marianowi Grellowi należy się odpowiedź. Reporterzy
"Gazety Wyborczej" Tomasz Patora i Marcin Stelmasik szukali jej i znaleźli.

06.09.2003 | aktual.: 06.09.2003 08:03

Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego były w większości w fatalnej sytuacji. PKP, ich główny klient, nie płaciło za wagony i lokomotywy. Ratunkiem miał być kredyt dla PKP z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, łącznie 130 mln euro. Przeznaczony był m.in. na zwrot długów wobec ZNTK. Niestety, o kredycie przeczytali w gazetach cwaniacy i postanowili położyć łapę na tych pieniądzach - pisze "GW".

ZNTK, na które wcześniej nie było kupca, nagle stają się atrakcyjnym kąskiem. Kupują je powiązani z mafią Słowacy Vladimir i Ivan K. oraz Emil S. i biznesmen ze Śląska Robert Hammerling (dawniej nazywał się Hamerlik), którym od lat interesuje się prokuratura i w którego spółkach od lat figurują znani politycy.

Kupują od narodowych funduszy inwestycyjnych, których prezesi jakby nie zauważają, czym dla ZNTK jest spłata długów przez PKP. I nie interesuje ich, komu sprzedają, to nie ich sprawa. Prezesi to: Maciej Dąbek z NFI Hetman, Arkadiusz Deptuła z NFI Kazimierz Wielki, Janusz Koczyk z NFI Jupiter, Jacek Waśniewski z NFI Foksal.

W przejętych przez Słowaków i Hammerlinga ZNTK pojawiają się pieniądze z odzyskanych od PKP długów i z normalnej produkcji. Ale nie stają się ratunkiem zakładów, wypływają na konta spółek nowych właścicieli - podkreśla "GW".

Wagon w Ostrowie upada, w Gniewczynie opóźniono już wypłaty, przyglądamy się Oleśnicy i Mińskowi Mazowieckiemu. Cudem wyrwał się z rąk Hammerlinga Nowy Sącz - i ten zakład prosperuje. Łącznie zakłady te zatrudniają ok. 6 tys. osób - stwierdzają Patora i Stelmasik.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)