W USA prawie każdy może być terrorystą
Wielu uchodźców politycznych, którzy
ubiegają się o azyl w USA, nie może go otrzymać, gdyż podejrzewani
są o terroryzm po wprowadzeniu po ataku 11 września 2001 r.
surowych praw antyterrorystycznych.
Jak pisze poniedziałkowy "Washington Post", odrzucane są podania o azyl polityczny tysięcy uchodźców, którzy uciekli ze swych krajów przed prześladowaniami religijnymi, politycznymi lub na tle etnicznym.
Powodem jest stosowana przez władze amerykańskie bardzo szeroka interpretacja przepisów nakazujących odmowę azylu osobom, które udzieliły "materialnego wsparcia" grupom terrorystycznym. Dotyczy to na przykład członków plemienia Hmong, którzy walczyli u boku Amerykanów w wojnie wietnamskiej.
Jeden z nich, 63-letni Vager Veng, mieszkający w Kalifornii, nie może uzyskać prawa stałego pobytu w USA, ponieważ na podstawie "Ustawy Patriotycznej" z 2001 r. uznawany jest za terrorystę, gdyż walczył z użyciem przemocy z komunistycznymi władzami w Laosie.
Deportacja z USA grozi także 47-letniej Lam Kim z Birmy, ponieważ wspierała materialnie organizację Chin National Front walczącą z birmańską dyktaturą wojskową. Administracja prezydenta Busha zaliczyła tę organizację do ugrupowań terrorystycznych.
Odrzucono też podanie o azyl kolumbijskiej pielęgniarki z Kalifornii, która została porwana w Kolumbii przez tamtejszą lewicową partyzantkę FARC (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia) i pod przymusem leczyła partyzantów.
Jak pisze "Washington Post", sytuacja ta wywołuje oburzenie nie tylko lewicowych obrońców praw człowieka i organizacji broniących imigrantów, lecz także środowisk prawicowych. Oba środowiska połączyły swe siły w tej sprawie w opozycji wobec polityki administracji Busha.
Wskutek ustaw antyterrorystycznych i zaostrzenia restrykcji imigracyjnych po 11 września, liczba przypadków przyznawania azylu politycznego spadła z 39.641 w 2001 r. do 25.257 w zeszłym roku.
Tomasz Zalewski